Argumenty przeciw konkretnym zapisom i obawy dotyczące całości projektu tzw. ustawy antyterrorystycznej przedstawili uczestnicy obywatelskiego wysłuchania publicznego tego projektu. Apelowali o jego odrzucenie i rzetelne konsultacje społeczne.
Wysłuchanie publiczne zostało zorganizowane w poniedziałek na Uniwersytecie Warszawskim przez organizacje społeczne. Podczas prac w Sejmie posłowie komisji administracji i spraw wewnętrznych nie przyjęli wniosku o wysłuchanie publiczne w ramach prac legislacyjnych. Dlatego organizacje zdecydowały się same zorganizować takie spotkanie i przedstawić na nim swoje uwagi do projektu.
W wysłuchaniu uczestniczyło ponad 100 osób. Swoje stanowiska przedstawione w tracie prac parlamentarnych przypomniały m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Fundacja Panoptykon, Amnesty International oraz przedstawicielka Rzecznika Praw Obywatelskich.
Małgorzata Szumańska z Panoptykonu mówiła, że obserwując zmiany w prawie ograniczające prawa obywatelskie i prawo do prywatności, uzasadniane poprawą bezpieczeństwa, uznaje je za nieadekwatne i nieproporcjonalne.
Zysk w postaci zwiększonego bezpieczeństwa jest iluzoryczny, a koszt pozbawienia praw obywatelskich i prywatności. Projekt ustawy antyterrorystycznej jest tego jaskrawym przykładem
—mówiła. W ocenie uczestników wysłuchania zapisy dotyczące traktowania cudzoziemców – możliwość podsłuchiwania ich, pobierania materiału genetycznego, odcisków palców i obrazu twarzy – są dyskryminujące, a zapisy de facto traktują automatycznie wszystkich cudzoziemców jako podejrzanych.
Marcin Wolny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka ocenił, że w istocie projekt nie jest ustawą antyterrorystyczną tylko - ze względu na zawarte w nim możliwe ograniczenia - ustawą o stanie wyjątkowym. Podkreślał, że nowe zapisy obniżą standardy ochrony praw obywatelskich.
Draginja Nadażdin z Amnesty International podkreślała, że bardzo szeroka definicja działań terrorystycznych zawarta w ustawie połączona z konsekwencjami - np. wprowadzeniem zakazu zgromadzeń - daje zbyt duże uprawnienia służbom. Oprócz tego w większości przypadków nie przewiduje żadnego demokratycznego mechanizmu kontroli nad tymi działaniami.
Również w ocenie RPO projekt zawiera nieostre zapisy oraz nieproporcjonalnie ogranicza prawa obywatelskie. W kontrowersyjnych zapisach dotyczących działań wobec cudzoziemców nie ma nawet zapisów dotyczących obywateli Unii Europejskiej, którzy powinni mieć prawa zbliżone do obywateli naszego kraju.
Piotr Niemczyk, który jest ekspertem sejmowej komisji ds. służb specjalnych, podkreślał, że wiele z uprawnień wpisywanych do nowego prawa jest już w naszym porządku prawnym.
Jedynym uzasadnieniem nowych przepisów dotyczących podsłuchiwania cudzoziemców, który widzę, jest korzystanie z tych praw przez służby bez zgody i informowania sądu wobec własnych obywateli
—mówił.
Przez zapisy dotyczące możliwych działań wobec cudzoziemców ustawa doprowadzi do obniżenia reputacji Polski na świecie
—ocenił. Grażyna Kopińska z Fundacji im. Stefana Batorego krytykowała tryb prac nad założeniami i projektem ustawy - bez udziału społecznego, bez otwartej debaty nawet w ramach rządu.
Projekt był procedowany w trybie specjalnym i szybko z uzasadnieniem, że jest przygotowywany przez szczytem NATO i ŚDM, a okazało się, że wejdzie w życie niedługo przed lipcowymi wydarzeniami
—zaznaczyła. Debatujący podkreślali, że nie jest to więc ustawa na Światowe Dni Młodzieży czy szczyt NATO, bo te imprezy są już przygotowane, a projektowane zapisy nie znikną po ich przeprowadzeniu.
Ewa Kulik-Bielińska z Fundacji im. Stefana Batorego zwracała uwagę, że niepokoi przyjmowanie w rozporządzeniu, a nie w ustawie katalogu zdarzeń uznawanych za terrorystyczne. Taki tryb pozwala na łatwe rozszerzenie i zmiany takich zapisów.
Również prowadzony przez szefa ABW wykaz osób podejrzewanych o terroryzm, nad którym nie ma żadnej instancji kontrolnej, a osoby na niego wpisywane nie będą o tym wiedziały - i nie będą mogły zareagować w razie możliwej pomyłki.
Rządowym projektem ustawy o działaniach antyterrorystycznych po pierwszym czytaniu w Sejmie zajmowała się podkomisja, która 31 maja przyjęła sprawozdanie w tej sprawie. Przedstawi je we wtorek komisji administracji i spraw wewnętrznych. Również tego dnia opinię o projekcie ma wydać komisja ds. służb specjalnych. Jeśli komisja administracji zdąży zakończyć prace, drugie czytanie projektu i głosowania mogłyby odbyć się na najbliższym posiedzeniu Sejmu, które zacznie się w środę i ma potrwać do piątku.
Podstawowym celem projektowanej ustawy - uzasadnia rząd - ma być podniesienie efektywności działania polskiego systemu antyterrorystycznego, a przede wszystkim zwiększenie bezpieczeństwa obywateli. Ma doprowadzić do lepszej koordynacji działań służb i doprecyzować zasady współpracy między nimi. Ma też zapewnić możliwość skutecznych działań w przypadku podejrzenia wystąpienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym oraz odpowiedniego reagowania w sytuacji jego popełnienia.
Podkomisja wpisała do projektu m.in. możliwość pobierania materiału do badań DNA od cudzoziemców, oprócz proponowanych przez rząd utrwalania wizerunku twarzy i pobierania odcisków palców.
Projekt zakłada prowadzenie stopni alarmu terrorystycznego - przy trzecim i najwyższym - czwartym, minister spraw wewnętrznych będzie mógł zarządzić zakaz zgromadzeń publicznych lub imprez masowych – są albo na wniosek szefa ABW lub komendanta głównego policji.
Podczas prac w podkomisji posłowie doprecyzowali m.in. że sąd będzie mógł zdecydować „w celu zapobiegania, przeciwdziałania i wykrywania przestępstw o charakterze terrorystycznym oraz ścigania ich sprawców” o blokowaniu treści w internecie na 30 dni, a jednokrotnie przedłużyć ten czas jeszcze maksymalnie o trzy miesiące.
Projekt po uzgodnieniach w podkomisji zakłada, że ustawa wejdzie w życie siedem dni po ogłoszeniu.
Ryb, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/295618-wysluchanie-obywatelskie-ws-ustawy-antyterrorystycznej-placimy-za-iluzoryczne-poczucie-bezpieczenstwa