Moja droga, zdaję sobie sprawę z kim koresponduję, ale nie wymagaj ode mnie, abym – biorąc pod uwagę rangę Twego wieku i pozycji – miał pozbyć się miłości chrześcijańskiej, nakazującej błądzących wspomagać. A może lepsze byłoby określenie – słabujących?…
Zważ, spokojnie na ile to możliwe, że raczej – delikatnie rzecz ujmując - nie dochodzimy do racjonalnie zweryfikowanych konkluzji w żadnej poważnej kwestii, którą nazwalibyśmy światopoglądową czy polityczną.
A propos – wciąż nie potrafię pogodzić się z tym, iż pojęciem „polityka” – czyli słownikowym >roztropnym działaniem dla dobra wspólnego< - niemal wszyscy uczestnicy przeróżnych pyskówek publicznych posługują się, jako usprawiedliwieniem chytrości w obrabianiu adwersarza, w walce o wyborcę, o stołki, o zadowolenie mocodawcy.
No, dobrze. Idźmy dalej. Skoro deklarujesz katolicyzm, to obowiązuje nas jakaś norma z tym związana, prawda? Nie wymaga ona obnoszenia świętości, bo któż na tym padole, może o sobie tak twierdzić, ale Koleżanko - droga, konkretny szlak, po którym chcemy iść, jest jednak naszym obowiązkiem. Czyż nie taka deklaracja - z wolnej wszak woli - została uczyniona? Chyba, że nie z wolnej…
Zatem nie pojmuję, jak możesz w takim kontekście, bronić postaw niektórych mędrców ( czy mędrków) tzw. opozycji, obnoszących chociażby w telewizji przewagi formy nad treścią w… trudnych stanach intelektualnych. (Zresztą i co do formy można się przyczepiać.)
Chyba…
Chyba, że zgodzisz się, iż to są agenci prawej strony, czyniący ofiarnie sabotaż na pohybel wszelakiej lewizny. Nawet guru pewnej - ongiś mocarnej - gazety robi co może dla tej sprawy. Nie mówiąc o J.T. Grossie czy innych, działających pod przykrywkami, postępowcach, którzy zdołowali PO a teraz idą – pełni zapału- do Nowoczesnej i KOD-u. Konkretne demaskacje nie są moim zamiarem, chociaż np. p. Szejnfelda ongiś wymieniłem. Ale ów mąż nadzwyczajnej ekspresji sam się ujawnia, zatem trudno przegapić jego, niemal codzienne, starania w „reżymowej” TVP. Bój trwa.
A teraz o kilku podstawowych elementach „ciemnej strony mocy”. (Ciekawe które i jak usprawiedliwisz?…)
- Rozmywanie chrześcijaństwa, katolicyzmu pod pozorem jakiegoś, niedookreślonego modernizowania wiary i otwierania na wiele „tryndów”. Również na agresywny islam? (Nie mam tu na myśli cierpliwego ekumenicznego dyskursu, który ma roztropnie oświecać bliźnich i nieść im ciepło Prawdy Jezusa Chrystusa.)
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Moja droga, zdaję sobie sprawę z kim koresponduję, ale nie wymagaj ode mnie, abym – biorąc pod uwagę rangę Twego wieku i pozycji – miał pozbyć się miłości chrześcijańskiej, nakazującej błądzących wspomagać. A może lepsze byłoby określenie – słabujących?…
Zważ, spokojnie na ile to możliwe, że raczej – delikatnie rzecz ujmując - nie dochodzimy do racjonalnie zweryfikowanych konkluzji w żadnej poważnej kwestii, którą nazwalibyśmy światopoglądową czy polityczną.
A propos – wciąż nie potrafię pogodzić się z tym, iż pojęciem „polityka” – czyli słownikowym >roztropnym działaniem dla dobra wspólnego< - niemal wszyscy uczestnicy przeróżnych pyskówek publicznych posługują się, jako usprawiedliwieniem chytrości w obrabianiu adwersarza, w walce o wyborcę, o stołki, o zadowolenie mocodawcy.
No, dobrze. Idźmy dalej. Skoro deklarujesz katolicyzm, to obowiązuje nas jakaś norma z tym związana, prawda? Nie wymaga ona obnoszenia świętości, bo któż na tym padole, może o sobie tak twierdzić, ale Koleżanko - droga, konkretny szlak, po którym chcemy iść, jest jednak naszym obowiązkiem. Czyż nie taka deklaracja - z wolnej wszak woli - została uczyniona? Chyba, że nie z wolnej…
Zatem nie pojmuję, jak możesz w takim kontekście, bronić postaw niektórych mędrców ( czy mędrków) tzw. opozycji, obnoszących chociażby w telewizji przewagi formy nad treścią w… trudnych stanach intelektualnych. (Zresztą i co do formy można się przyczepiać.)
Chyba…
Chyba, że zgodzisz się, iż to są agenci prawej strony, czyniący ofiarnie sabotaż na pohybel wszelakiej lewizny. Nawet guru pewnej - ongiś mocarnej - gazety robi co może dla tej sprawy. Nie mówiąc o J.T. Grossie czy innych, działających pod przykrywkami, postępowcach, którzy zdołowali PO a teraz idą – pełni zapału- do Nowoczesnej i KOD-u. Konkretne demaskacje nie są moim zamiarem, chociaż np. p. Szejnfelda ongiś wymieniłem. Ale ów mąż nadzwyczajnej ekspresji sam się ujawnia, zatem trudno przegapić jego, niemal codzienne, starania w „reżymowej” TVP. Bój trwa.
A teraz o kilku podstawowych elementach „ciemnej strony mocy”. (Ciekawe które i jak usprawiedliwisz?…)
- Rozmywanie chrześcijaństwa, katolicyzmu pod pozorem jakiegoś, niedookreślonego modernizowania wiary i otwierania na wiele „tryndów”. Również na agresywny islam? (Nie mam tu na myśli cierpliwego ekumenicznego dyskursu, który ma roztropnie oświecać bliźnich i nieść im ciepło Prawdy Jezusa Chrystusa.)
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/295488-z-listow-do-przyjaciol-i-znajomych-atmosferka-czesciowo-nieswieza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.