Czy można się dziwić, że pozostaje im tylko frustracja? Czy można się dziwić, że każde ostre słowo Jarosława Kaczyńskiego jest z pietyzmem roztrząsane, nagłaśniane i w sadomasochistyczny sposób pielęgnowane? To ich ciągłe łzawe określanie się „gorszym sortem”, „resortowym dzieckiem”, „targowicą”, „rowerzystą i weganem” przypomina reakcje dziecka, które w szkole skarży, że niedobry Jaruś je przezwał, a potem chodzi po korytarzach krzycząc „zobaczcie, jestem taki a taki”.
Szczególnie, że w większości przypadków chodzi o celowo przeinaczone słowa Kaczyńskiego, albo wyrwane z kontekstu zdania odnoszące się do zupełnie innych grup społecznych. Jest coś żenująco zniewieściałego, gdy dorosły facet nosi T-shirta ze nadrukiem słów, które go obrażają., albo przypina sobie kartkę z tym hasłem. To poziom płaczliwego pojawiania się na okładkach gazet z prośbą by skończyć z hejtem w internecie. Żeby jeszcze te hasła miały ironiczny czy sarkastyczny wydźwięk. One są jednak łopatologicznie żenujące.
Wyobraźmy sobie co by się stało, gdy Jarosław Kaczyński przestał używać ostrego języka i mocnych porównań? Jak karmiono by ekshibicjonistyczny sadomasochizm, który od 1989 roku jest nieodłączną częścią walki z „ciemnogrodem”? Tak jak polityczna opozycja jest przerażona wygaszeniem sporu wobec Trybunału, który daje jej paliwo do walki z systematycznie realizującym swoje obietnice wyborcze rządem, tak oni bez strasznego Kaczora nie mają pary, by walić w znienawidzony rząd. Jest to w zasadzie cholernie smutne. Nic więcej im nie zostało niż nadruk na koszulce. Nawet ten nie ma już siły „Bendem prezydentem”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czy można się dziwić, że pozostaje im tylko frustracja? Czy można się dziwić, że każde ostre słowo Jarosława Kaczyńskiego jest z pietyzmem roztrząsane, nagłaśniane i w sadomasochistyczny sposób pielęgnowane? To ich ciągłe łzawe określanie się „gorszym sortem”, „resortowym dzieckiem”, „targowicą”, „rowerzystą i weganem” przypomina reakcje dziecka, które w szkole skarży, że niedobry Jaruś je przezwał, a potem chodzi po korytarzach krzycząc „zobaczcie, jestem taki a taki”.
Szczególnie, że w większości przypadków chodzi o celowo przeinaczone słowa Kaczyńskiego, albo wyrwane z kontekstu zdania odnoszące się do zupełnie innych grup społecznych. Jest coś żenująco zniewieściałego, gdy dorosły facet nosi T-shirta ze nadrukiem słów, które go obrażają., albo przypina sobie kartkę z tym hasłem. To poziom płaczliwego pojawiania się na okładkach gazet z prośbą by skończyć z hejtem w internecie. Żeby jeszcze te hasła miały ironiczny czy sarkastyczny wydźwięk. One są jednak łopatologicznie żenujące.
Wyobraźmy sobie co by się stało, gdy Jarosław Kaczyński przestał używać ostrego języka i mocnych porównań? Jak karmiono by ekshibicjonistyczny sadomasochizm, który od 1989 roku jest nieodłączną częścią walki z „ciemnogrodem”? Tak jak polityczna opozycja jest przerażona wygaszeniem sporu wobec Trybunału, który daje jej paliwo do walki z systematycznie realizującym swoje obietnice wyborcze rządem, tak oni bez strasznego Kaczora nie mają pary, by walić w znienawidzony rząd. Jest to w zasadzie cholernie smutne. Nic więcej im nie zostało niż nadruk na koszulce. Nawet ten nie ma już siły „Bendem prezydentem”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/295448-jestem-gorszego-sortu-jestem-resortowy-jeste-oni-kochaja-taplac-sie-w-hejcie-kaczora?strona=2