Istnieje w Polsce oryginalna grupa komentatorów polityki, którzy posiadają raczej przygodny, wręcz nikły kontakt z rzeczywistością polityczną. To wydaje się paradoksalne i słusznie zresztą, lecz jeszcze bardziej paradoksalny jest fakt, że oni ciągle uchodzą za ekspertów od sceny politycznej. Ba, są zapraszani do mediów i ponoć nawet im za to płacą, co już zgoła zakrawa na surrealizm.
Najwybitniejszym reprezentantem tej grupy jest Jacek Żakowski, który niedługo będzie obchodził szóstą rocznicę swojego odlotu jako wiarygodnego komentatora politycznego. W lipcu 2010 roku dokonał analizy sytuacji politycznej i z całą powagą orzekł w Gazecie Wyborczej:
PiS może jeszcze tego nie zauważać, ale w tym tygodniu definitywnie przestał się liczyć w polskiej polityce.
Dzisiaj redaktor Żakowski nadal cieszy się podobnym wyczuciem i samopoczuciem, a my pisowcy wraz z nim, bo jesteśmy chrześcijanami i co najwyżej radośnie nadstawiamy drugi policzek, a właściwie drugie ucho na dalsze przenikliwe analizy. Wspomniałem ten potężny wygłup czcigodnego redaktora „Polityki”, bo zainspirował mnie poseł Stefan Niesiołowski, ten sam, który w 2012 roku drwił z PiS w Sejmie:
Chcecie dorwać się do władzy, ale nigdy do tego nie dojdzie.
Dzisiaj poseł Niesiołowski nadal cieszy się w Platformie opinią przenikliwego obserwatora rzeczywistości, którą tworzy sam na zasadzie wishful thinking, jak to określają Anglosasi. Ostatnio popularny Stefan dokonał przeszywającej egzegezy stanu rzeczy w Polsce. Wyszła mu krwawa wizja - bez czegoś na wzór ukraińskiego Majdanu się nie obejdzie, jeśli opozycja chce odsunąć PiS od władzy.
I myślicie, że ktoś w opozycji się obruszył, że popularny Stefan bredzi od rzeczy? Absolutnie nikt się nawet nie zająknął. Kto miał się zresztą obruszyć z tych wszystkich liberałów i obrońców demokracji, skoro sami postulują (vide: wspomniany Żakowski), żeby KOD w Polsce pełnił rolę Hamasu – zbrodniczej organizacji terrorystycznej. Bowiem według Żakowskiego ów Hamas najbardziej znany jest z tego, że buduje przedszkola i szpitale.
Ta szalona sugestia nie zmienia jednak postaci rzeczy, dlatego nie można takich pomysłów lekceważyć. Mamy doświadczenie wieków, że ludzkość w znacznie większe szaleństwa się pogrążała z inspiracji fałszywych proroków.
Możemy sobie oczywiście gdybać, czy Żakowski prowokował, kiedy coś takiego palnął, ale jest wiele oznak, że w lewoliberalnym środowisku, które on reprezentuje, takie rzeczy mówi się na poważnie. Można chyba powiedzieć symbolicznie, że Hamas jest pierwszym skojarzeniem polskiego lewaka na dźwięk frazy „ruch społeczny”.
Oni tak myślą na serio. I kiedy kilka lat temu ściągali niemieckich bandytów z Antify, żeby rozbić polski Marsz Niepodległości, to święcie wierzyli, że robią to dla dobra ludzkości. Kiedy młody komunista Nowicki (syn tej Nowickiej) życzył polskim żołnierzom w Afganistanie, żeby wrócili „bez nóg,bez rąk, z pokiereszowana gębą i wydłubanymi oczami”, to naprawdę tego pragnął.
Podobnie należy na serio traktować wynurzenia lewicowego aktywisty, który twierdził, że takie zjawiska jak morderczy terror Czerwonych Brygad czy grupy Baader-Meinhof, polska lewica musi przerobić intelektualnie z punktu widzenia ich „pewnej przeciwskuteczności”. I jeśli dziennikarz Gazety Wyborczej snuje dywagacje w kontekście fali imigranckiej, że być może „w mniej homogenicznym społeczeństwie Kaczyński by nie wygrał”, to nie są to bezpłodne rojenia, lecz raczej chłodne rozważania, czy opłaca się narazić kraj na terror, żeby w rezultacie tożsamościowego przemodelowania poprowadzić naród ku świetlanej przyszłości.
Nie dajmy się zwieść cywilizacyjnemu kontrastowi, jaki niewątpliwie istnieje pomiędzy europejskim lewakiem, a zabiedzonym fanatykiem islamskim. Nie można zapomnieć, że liderzy morderczej hołoty, jaką byli Czerwoni Khmerowie w Kambodźy, ukształtowali swoją rewolucyjną świadomość u komunizujących paryskich intelektualistów. Oni wcielali w życie nie własne pomysły, lecz idee Jean Paul Sartre`a między innymi. Wtedy Czerwoni Khmerowie byli słoneczkiem postępowej ludzkości, dzisiaj mówi się o Hamasie w tej roli w Polsce. Takie analogie…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/295222-niesiolowski-nie-sartre-polska-nie-kambodza-lecz-polityka-w-duzej-mierze-realizuje-sie-w-analogiach