Obywatele wyklęci. Państwowa hydra nie ma barw politycznych, w miejsce jednej odciętej głowy – wyrasta następna

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Facebook/Zbigniew Góra/Fronda
fot. Facebook/Zbigniew Góra/Fronda

Często zastanawiałem się, dlaczego ludzie w taki czy inny sposób skrzywdzeni przez wymiar sprawiedliwości i urzędniczą machinę nie dążą do zemsty na poszczególnych przedstawicielach państwa. Odpowiedź jest trywialnie prosta – to nie ma sensu.

Nawet jeśli prokurator jest zwykłym sukinsynem, który niszczy komuś życie w imię nabicia swoich statystyk (bo co, jeśli krzywo spojrzą przełożeni?), a urzędnik wykazuje się nadgorliwością gorszą od faszyzmu, to wyeliminowanie jednego trybiku nie zmieni funkcjonowania całej machiny. Machiny, której tryby powoli, mozolnie, ale niezwykle skutecznie kręcą się nie zważając na jakiekolwiek przeszkody. Ten czy inny element nie robi różnicy – można go zastąpić innym.

Do tak gorzkiej refleksji skłoniła mnie premiera mojej nowej książki „Bez wyroku”. Znów spotkałem się z jej bohaterami, którzy teraz musieli podzielić się demonami swojej przeszłości nie tylko z upierdliwym dziennikarzem, ale kilkudziesięcioma osobami, które poświęciły swój czas w upalny majowy dzień. Były ważne słowa, chwile wzruszenia, a nawet łzy. Dawne upiory wróciły ze zdwojoną siłą przypominając o niesłusznym pobycie za kratami, rozbitych rodzinach, bankructwie, samotności… A wszystko to odbywało się w majestacie prawa, na mocy wyroków sądowych. Ale czy w imieniu sprawiedliwości? Niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie.

Jedna książka niczego nie zmieni, dopóki dalej polscy śledczy będą w swojej pracy bazować wyłącznie na poszlakach i pomówieniach. Nie może być przyzwolenia na dalsze pompowanie medialnego balonika pt. „Świadek koronny powiedział”. Instytucja dużej „korony” w obecnej formie nie ma racji bytu. Zawodowi przestępcy, którzy na potrzeby procesu przybrali maski „skruszonych”, dyktują scenariusze śledczym często operując zwykłymi kłamstwami. Czyjaś krzywda jest tylko zbędnym balastem, który prokurator zręcznie odcina od sprawy wprawnym ruchem rzeźnika. Liczy się „dobro śledztwa”, a tym dobrem jest określony wynik – postawione zarzuty i sprawy przekazane do sądu. To, co kryje się za wspomnianymi liczbami, nie ma większego znaczenia.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych