Z naszego powodu nikt nie ucierpi
— zapewniła przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy IPCZD Magdalena Nasiłowska. Dodała, że dzieci nie zostały przeniesione do innych placówek ze względu na strajk, ale z powodu szkolenia lekarzy, którzy wyjechali do Aten.
Pielęgniarki zapewniły, że nie chciały dopuścić do sytuacji, jaka obecnie ma miejsce w instytucie.
Jesteśmy ostatnimi osobami, które by chciały, żeby zdrowie i życie pacjenta było zagrożone
— podkreśliła Nasiłowska. Przeprosiła wszystkich rodziców, których leczenie dzieci zostało zaburzone.
Jak dodała, pielęgniarek w IPCZD jest coraz mniej, bo ich zarobki są niekonkurencyjne w stosunku do innych szpitali, a wymagania wobec nich - bardzo duże. Zaznaczyła, że pielęgniarki nie oczekują zmniejszenia wymagań, ale podniesienia wynagrodzeń, by zachęcić nowe osoby do podjęcia pracy w Instytucie i powstrzymać obecną kadrę przed odejściem. Oszacowała, że każdego dnia w instytucie brakuje ok. 70 pielęgniarek.
Nawet jak nie będzie strajku, to za chwilę w tym szpitalu nie będzie miał kto pracować. Bezpieczeństwo jest dawno już zaburzone, dlatego że nas jest za mało na oddziałach; nie ma chętnych do pracy
— mówiła.
Pielęgniarki wskazywały, że z obiecanych 400 zł podwyżki dotychczas otrzymały 200 zł.
Nasiłowska dodała, że pielęgniarki były gotowe do rozmów od 17 maja, ale dyrekcja placówki nie podjęła działań w tym kierunku.
Po południu Nasiłowska poinformowała, że rozmowy „stanęły o godz. 10”.
Nie ma żadnych nowych informacji ze strony dyrekcji, żadnej propozycji, która by mogła zakończyć strajk
— powiedziała. Przyznała, że dyrekcja zaproponowała pielęgniarkom 60 zł w formie premii.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Z naszego powodu nikt nie ucierpi
— zapewniła przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy IPCZD Magdalena Nasiłowska. Dodała, że dzieci nie zostały przeniesione do innych placówek ze względu na strajk, ale z powodu szkolenia lekarzy, którzy wyjechali do Aten.
Pielęgniarki zapewniły, że nie chciały dopuścić do sytuacji, jaka obecnie ma miejsce w instytucie.
Jesteśmy ostatnimi osobami, które by chciały, żeby zdrowie i życie pacjenta było zagrożone
— podkreśliła Nasiłowska. Przeprosiła wszystkich rodziców, których leczenie dzieci zostało zaburzone.
Jak dodała, pielęgniarek w IPCZD jest coraz mniej, bo ich zarobki są niekonkurencyjne w stosunku do innych szpitali, a wymagania wobec nich - bardzo duże. Zaznaczyła, że pielęgniarki nie oczekują zmniejszenia wymagań, ale podniesienia wynagrodzeń, by zachęcić nowe osoby do podjęcia pracy w Instytucie i powstrzymać obecną kadrę przed odejściem. Oszacowała, że każdego dnia w instytucie brakuje ok. 70 pielęgniarek.
Nawet jak nie będzie strajku, to za chwilę w tym szpitalu nie będzie miał kto pracować. Bezpieczeństwo jest dawno już zaburzone, dlatego że nas jest za mało na oddziałach; nie ma chętnych do pracy
— mówiła.
Pielęgniarki wskazywały, że z obiecanych 400 zł podwyżki dotychczas otrzymały 200 zł.
Nasiłowska dodała, że pielęgniarki były gotowe do rozmów od 17 maja, ale dyrekcja placówki nie podjęła działań w tym kierunku.
Po południu Nasiłowska poinformowała, że rozmowy „stanęły o godz. 10”.
Nie ma żadnych nowych informacji ze strony dyrekcji, żadnej propozycji, która by mogła zakończyć strajk
— powiedziała. Przyznała, że dyrekcja zaproponowała pielęgniarkom 60 zł w formie premii.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/294131-trwa-strajk-pielegniarek-w-centrum-zdrowia-dziecka-w-warszawie-w-srode-odbeda-sie-dalsze-negocjacje?strona=2