Posłowie opozycji podjęli jedyną narrację, która przyszła im do głowy – iść w zaparte. Pamiętam jak w moich więziennych czasach, podczas śledztwa życzliwe kryminalistki z celi radziły: „im śledzie bliższe prawdy, tym bardziej idziesz w zaparte”. Jak widać zasada żywa do dziś jak „nauki Lenina”! Twierdzili, że wszystko co zostało powiedziane, to kłamstwa, niedomówienia, brak konkretów, dane z sufitu.
„Audyt? To raczej akt oskarżenia” – twierdził Grzegorz Schetyna.” Inwigilacja? Ja w to nie wierzę” - to z kolei sekretarz generalny PO Stanisław Gawłowski. „To co się odbywa, to jedna wielka hucpa. Sugestie, insynuacje i pomówienia” - dowodził inny mandaryn opozycji. „Pojawił się nowy talent aktorski, minister Macierewicz. Szkoda tylko, że komediowy, a tu mamy dramat” - próbował dorównać dowcipem swemu poprzednikowi Tomasz Siemoniak. A Andrzej Celiński sięgnął do swoich nieograniczonych zasobów pretensjonalności i patosu i zagrzmiał: „Materiał ogólnikowy … obraźliwy dla słuchaczy, obraźliwy dla państwa polskiego … polityka palenia mostów”. Wspomniał jeszcze o limitach czasowych: 10 godzin dla partii rządzącej do 45 minut dla opozycji, na co potem, bodaj w TV Info, Zbigniew Girzyński odpowiedział: „ PO jest sama sobie winna, bo czując się pewnie w siodle, wprowadziła niedawno nowy regulamin obrad, mniej korzystny dla opozycji”.
I nie ma się co dziwić tym proporcjom czasowym, bo podobne standardy panują na świecie. Np. w Izbie Gmin podczas cotygodniowej „środy premiera” znacznie więcej czasu na wypowiedzi, a potem zadawanie pytań mają posłowie partii rządzącej, a mniej opozycja. Tak samo dzieje się, kiedy władzę przejmuje nowe ugrupowanie. Robi się „protokół otwarcia”, aby można było potem, przed kolejnymi wyborami powszechnymi, porównać w jakim stanie zastało się państwo, i co zrobiło przez cztery kolejne lata. Chodzi o rodzaj sprawozdania dla wyborców, by wiedzieli co ustępująca partia jest warta, i co może zaoferować. Tak już w demokracjach jest - i w gruncie rzeczy to wszystko jedno czy nazwie się to audytem, „protokołem otwarcia” czy „raportem o stanie państwa”.
Rzecz druga: aby można było przejść do terapii, potrzebna jest diagnoza. I to, co zostało zaprezentowane podczas niedawnego audytu, jest taką właśnie diagnozą, „raport o stanie zdrowia państwa”. I sprawa kolejna: Platforma, która oskarżała PiS o łamanie demokracji i siedem innych grzechów głównych, kiedy okazało się, że sama tkwi z głową w szambie, powinna jednak zająć się raczej odbudowywaniem swojej reputacji, bo w roli sędziego czy mentora jest po prostu niewiarygodna. Czy impeachment, wiszący nad głowa prezydent Brazylii Dilmy Rousseff, kiedy okazało się, że była prezydentem niegospodarnym, łatała budżetowe dziury pieniędzmi pożyczonymi od banków, dozwalała na fałszowanie danych, korupcję i łamanie prawa nie powinien być dla Platformy groźnym ostrzeżeniem?
Okazuje się, że demokracja działa skuteczniej w Brazylii, uznawanej do niedawna za trzeci świat, niż w Polsce. A Brazylijczycy, wychodzący na ulicę i domagający się jej ustąpienia – obywatelami bardziej świadomymi swoich praw niż wciąż skołowani postkomuną Polacy.
CZY WSTRZĄSAJĄCE FAKTY UJAWNIONE W RAPORCIE O RZĄDACH KOALICJI PO-PSL DOPROWADZĄ JEJ POLITYKÓW NA ŁAWĘ OSKARŻONYCH? Przeczytaj najnowszy numer „wSieci” w sprzedaży od 16 maja, także w formie e - wydania. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Posłowie opozycji podjęli jedyną narrację, która przyszła im do głowy – iść w zaparte. Pamiętam jak w moich więziennych czasach, podczas śledztwa życzliwe kryminalistki z celi radziły: „im śledzie bliższe prawdy, tym bardziej idziesz w zaparte”. Jak widać zasada żywa do dziś jak „nauki Lenina”! Twierdzili, że wszystko co zostało powiedziane, to kłamstwa, niedomówienia, brak konkretów, dane z sufitu.
„Audyt? To raczej akt oskarżenia” – twierdził Grzegorz Schetyna.” Inwigilacja? Ja w to nie wierzę” - to z kolei sekretarz generalny PO Stanisław Gawłowski. „To co się odbywa, to jedna wielka hucpa. Sugestie, insynuacje i pomówienia” - dowodził inny mandaryn opozycji. „Pojawił się nowy talent aktorski, minister Macierewicz. Szkoda tylko, że komediowy, a tu mamy dramat” - próbował dorównać dowcipem swemu poprzednikowi Tomasz Siemoniak. A Andrzej Celiński sięgnął do swoich nieograniczonych zasobów pretensjonalności i patosu i zagrzmiał: „Materiał ogólnikowy … obraźliwy dla słuchaczy, obraźliwy dla państwa polskiego … polityka palenia mostów”. Wspomniał jeszcze o limitach czasowych: 10 godzin dla partii rządzącej do 45 minut dla opozycji, na co potem, bodaj w TV Info, Zbigniew Girzyński odpowiedział: „ PO jest sama sobie winna, bo czując się pewnie w siodle, wprowadziła niedawno nowy regulamin obrad, mniej korzystny dla opozycji”.
I nie ma się co dziwić tym proporcjom czasowym, bo podobne standardy panują na świecie. Np. w Izbie Gmin podczas cotygodniowej „środy premiera” znacznie więcej czasu na wypowiedzi, a potem zadawanie pytań mają posłowie partii rządzącej, a mniej opozycja. Tak samo dzieje się, kiedy władzę przejmuje nowe ugrupowanie. Robi się „protokół otwarcia”, aby można było potem, przed kolejnymi wyborami powszechnymi, porównać w jakim stanie zastało się państwo, i co zrobiło przez cztery kolejne lata. Chodzi o rodzaj sprawozdania dla wyborców, by wiedzieli co ustępująca partia jest warta, i co może zaoferować. Tak już w demokracjach jest - i w gruncie rzeczy to wszystko jedno czy nazwie się to audytem, „protokołem otwarcia” czy „raportem o stanie państwa”.
Rzecz druga: aby można było przejść do terapii, potrzebna jest diagnoza. I to, co zostało zaprezentowane podczas niedawnego audytu, jest taką właśnie diagnozą, „raport o stanie zdrowia państwa”. I sprawa kolejna: Platforma, która oskarżała PiS o łamanie demokracji i siedem innych grzechów głównych, kiedy okazało się, że sama tkwi z głową w szambie, powinna jednak zająć się raczej odbudowywaniem swojej reputacji, bo w roli sędziego czy mentora jest po prostu niewiarygodna. Czy impeachment, wiszący nad głowa prezydent Brazylii Dilmy Rousseff, kiedy okazało się, że była prezydentem niegospodarnym, łatała budżetowe dziury pieniędzmi pożyczonymi od banków, dozwalała na fałszowanie danych, korupcję i łamanie prawa nie powinien być dla Platformy groźnym ostrzeżeniem?
Okazuje się, że demokracja działa skuteczniej w Brazylii, uznawanej do niedawna za trzeci świat, niż w Polsce. A Brazylijczycy, wychodzący na ulicę i domagający się jej ustąpienia – obywatelami bardziej świadomymi swoich praw niż wciąż skołowani postkomuną Polacy.
CZY WSTRZĄSAJĄCE FAKTY UJAWNIONE W RAPORCIE O RZĄDACH KOALICJI PO-PSL DOPROWADZĄ JEJ POLITYKÓW NA ŁAWĘ OSKARŻONYCH? Przeczytaj najnowszy numer „wSieci” w sprzedaży od 16 maja, także w formie e - wydania. Szczegóły na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/293189-strategia-bagatelizowania-z-audytu-wylania-sie-obraz-kraju-bez-gospodarza-gorzej-jesli-byl-i-dawal-na-to-wszystko-przyzwolenie?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.