Temperatura politycznej wojny w Polsce parzy na tyle mocno, że zdążyła znieczulić wielu z nas na ból. Pojawienie się kilka lat temu na scenie Janusza Palikota sprowadziło i tak już poharataną debatę publiczną do rynsztoka. Od czasu uświęconych przez liberalno-lewicowe elitki „młodych, wykształconych, z wielkich ośrodków” na Krakowskim Przedmieściu w 2010 roku, rynsztok ten wybija regularnie i zalewa coraz to nowe obszary dyskursu publicznego.
Dlatego też nie jestem jakoś specjalnie zaskoczony ostrym językiem, jaki pada z dwóch stron ideologiczno-politycznego sporu. Prawica też ma swoje niezbite „zasługi” w budowaniu akceptacji dla powszechnej pogardy dla przeciwnika ideowego. Niemniej jednak nawet w takim pogruchotanym, pędzącym w przepaść z siłą Speedy Gonzalesa dyskursie, zdarzają się rzeczy, które zdumiewają nawet znieczulonego na chamstwo autora tego tekstu.
Od wczoraj głównym obiektem beki, kpin MEM-owych stałą się premier Beata Szydło. Dlaczego? Bowiem pojawiła się na audiencji i spotkaniu z papieżem Franciszkiem w tradycyjnym, wymaganym przez protokół dyplomatyczny nakryciu głowy. „Ciemnogród”, „Polska wyznaniowa”, „oszołomstwo”, „katotaliban”- to tylko kilka z haseł pojawiających się w kontekście wyglądu premier polskiego rządu. Następnie zaczęto zestawiać jej zdjęcia z Darthem Sidousem z „Gwiezdnych Wojen”- złym demiurgiem Ciemnej Strony Mocy. Gdy zaczęły pojawiać się zdjęcia przedstawiające prezydentową Kwaśniewską, Komorowską i premier Kopacz w takim samym okryciu głowy podczas wizyt w Watykanie, śmiano się z fizycznego wyglądu premier Szydło. Z jej wagi i postury. Byle tylko dowalić znienawidzonemu obozowi władzy. Ba, robili to na Facebooku osoby na co dzień wspierające akcje typu „Hejt Stop”.
Czytaj dalej na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Temperatura politycznej wojny w Polsce parzy na tyle mocno, że zdążyła znieczulić wielu z nas na ból. Pojawienie się kilka lat temu na scenie Janusza Palikota sprowadziło i tak już poharataną debatę publiczną do rynsztoka. Od czasu uświęconych przez liberalno-lewicowe elitki „młodych, wykształconych, z wielkich ośrodków” na Krakowskim Przedmieściu w 2010 roku, rynsztok ten wybija regularnie i zalewa coraz to nowe obszary dyskursu publicznego.
Dlatego też nie jestem jakoś specjalnie zaskoczony ostrym językiem, jaki pada z dwóch stron ideologiczno-politycznego sporu. Prawica też ma swoje niezbite „zasługi” w budowaniu akceptacji dla powszechnej pogardy dla przeciwnika ideowego. Niemniej jednak nawet w takim pogruchotanym, pędzącym w przepaść z siłą Speedy Gonzalesa dyskursie, zdarzają się rzeczy, które zdumiewają nawet znieczulonego na chamstwo autora tego tekstu.
Od wczoraj głównym obiektem beki, kpin MEM-owych stałą się premier Beata Szydło. Dlaczego? Bowiem pojawiła się na audiencji i spotkaniu z papieżem Franciszkiem w tradycyjnym, wymaganym przez protokół dyplomatyczny nakryciu głowy. „Ciemnogród”, „Polska wyznaniowa”, „oszołomstwo”, „katotaliban”- to tylko kilka z haseł pojawiających się w kontekście wyglądu premier polskiego rządu. Następnie zaczęto zestawiać jej zdjęcia z Darthem Sidousem z „Gwiezdnych Wojen”- złym demiurgiem Ciemnej Strony Mocy. Gdy zaczęły pojawiać się zdjęcia przedstawiające prezydentową Kwaśniewską, Komorowską i premier Kopacz w takim samym okryciu głowy podczas wizyt w Watykanie, śmiano się z fizycznego wyglądu premier Szydło. Z jej wagi i postury. Byle tylko dowalić znienawidzonemu obozowi władzy. Ba, robili to na Facebooku osoby na co dzień wspierające akcje typu „Hejt Stop”.
Czytaj dalej na kolejnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/292889-rechot-z-premier-szydlo-w-chuscie-na-glowie-obnaza-prostactwo-i-chamstwo-elitek?strona=1