Mateusz Kijowski różnych sposobów się chwyta, by zostać bohaterem. Oczywiście uciśnionym przez nienawistny reżim.
W czwartek wieczorem miał być gościem TVP Info. Jednak na godzinę przed programem odwołał swój udział.
Po czym napisał na Twitterze.
Telewizja publiczna sprawę wyjaśniła następująco.
Ale to nie koniec. Dziś Mateusz Kijowski został zaproszony do innego programu. Tym razem raczył przybyć. Ale po rozmowie nie spodobało mu się, ze pytania chciał mu zadać jeszcze reporter „Wiadomości”.
Za Kijowskim ujął się gospodarz Marcin Celiński:
Cały wpis wygląda tak:
Mateusz Kijowski przyjął moje zaproszenie do dzisiejszego programu 4 strony w TVP INFO. Umówiłem się z nim na rozmowę o Komitecie Obrony Demokracji i koalicji Wolność Równość Demokracja - o przyszłości, perspektywach działania. Rozmowę możecie ocenić sami - niektórzy pisowi twierdzą, że za miło, niektórzy koderzy że nieprzyjaźnie, czyli chyba nienajgorzej. Nie sądziłem jednak, że po programie mogą nas czekać większe emocje. Po wyjściu ze studia mój gość dosłownie wpadł na kamerę i towarzyszącego jej Klaudiusza Pobudzina. P. Pobudzin zaczął od pytania o nieobecność Kijowskiego w czwartkowym programie „Dziś wieczorem”. Kijowski odpowiedział, dlaczego nie mógł w nim uczestniczyć, po raz drugi w ciągu kilkunastu minut - bo ja także pytałem go w trakcie programu o tę sprawę. Potem nastąpiły pytania o to czy boi się M. Kowalskiego i czy płaci alimenty…. M. Kijowski spokojnie odpowiedział, że nie widzi związku i nie ma zamiaru odpowiadać na te pytania. Usiłował jednocześnie przejść do wyjścia, co utrudniał p. Pobudzin i operator kamery blokując schody. Kiedy udało się przejść do garderoby, gdzie gość miał swoje rzeczy, „dzielny” p. Pobudzin ustawił się pod drzwiami wyjściowymi z TVP INFO. Na moje próby wytłumaczenia, że nie powinien nękać kogoś, kto wyraźnie mu powiedział, że nie chce z nim rozmawiać nie reagował. Równolegle prosiłem wydawcę programu (pracownika TVP) o interwencję u jego przełożonych. Nie wiem, czy moje próby perswazji, czy interwencja z „góry” spowodowała, że p. Pobudzin poszedł sobie w końcu na dalsze „łowy”. Nie wiem, jak mogę opisać swój stan - zażenowanie, wstyd, złość? Zapraszam lidera dużego ruchu społecznego do swojego autorskiego programu. Umawiam się na rozmowę o polskich sprawach, po czym po programie, na korytarzu nie daje mu wyjść nadpobudliwy „rycerz” własnych chorych wizji, nie mających nic wspólnego z dziennikarstwem, za to wiele z elementarnymi brakami kultury, i nachalnie, plotkarsko i agresywnie nagabuje o sprawy prywatne. Jest mi wstyd, przepraszałem mojego gościa bezpośrednio po zajściu i przepraszam publicznie, że mimowolnie, zapraszając na poważną rozmowę na ważne tematy naraziłem go na taką sytuację.
No i jak tu nie współczuć panu Kijowskiemu?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/292014-zadyma-z-kijowskim-czyli-kto-kogo-zaprosil-i-kto-przesladuje-lidera-kod