Dotychczasowy rzecznik KRS, sędzia Waldemar Żurek ma jednak wiele innych problemów związanych z projektem, jaki państwo zaproponowali. Jednym z nich jest fakt, że to prezydent będzie wybierał sędziów spośród dwóch członków zaproponowanych przez KRS – dotychczas jedynie przyjmował rekomendację Rady. Czy Ministerstwo Sprawiedliwości nie obawia się, że przepisy te zostaną zakwestionowane jako niezgodne z konstytucją?
Nie obawiamy się. Także do tej pory prezydent mógł w niektórych przypadkach odmówić przyjęcia propozycji KRS. A z samej konstytucji jasno wynika, że prezydent bierze udział w procedurze wyboru sędziów, to jest jego prerogatywa, a poza tym wzmacnia to pozycję samego sędziego, bo prezydent ma mandat społeczny. Poza tym ciągle KRS zarekomenduje kandydatury – każda z osób wybranych przez prezydenta będzie miała wsparcie w postaci takiego wskazania.
Praktyka wyboru organu sądownictwa przez prezydenta spośród wybranych liczby kandydatów nie jest niczym nowym. Prezesa TK i pierwszego prezesa Sądu Najwyższego prezydent również wybiera spośród dwóch kandydatów w przypadku SN, a trzech w przypadku TK. Tego typu przepisy nie powinny budzić kontrowersji.
Kontrowersje budzi za to pomysł na wygaszenie kadencji dotychczasowych członków KRS. Zarzuty o chęci szybkiego, ręcznego sterowania składem Rady wydają się zrozumiałe.
To niesprawiedliwy zarzut, z uwagi na fakt, że całkowicie rewolucjonizujemy system wyboru członków KRS. Chcemy, by wybory były naprawdę istotnym wydarzeniem w całym wymiarze sprawiedliwości i odbywały się równolegle w całym kraju. Przysłuży się to dyskusji nad kondycją i problemami, z jakimi się zgadamy, a także sprawności wymiaru sprawiedliwości. Aby ten system całościowo wprowadzić, wymagane jednak ujednolicenie kadencji, czyli skrócenie dzisiejszej. W innym wypadku musielibyśmy przeprowadzać wybory co rok, co półtora – i to w innych okręgach.
Zmiany są zresztą okraszone przepisami, według których sędziowie, którzy zasiadają pierwszą kadencję w KRS będą mogli wystartować w tych wyborach i zdobyć większość wśród głosujących sędziów. Nic nie stoi na przeszkodzie, by tak się stało.
Jeszcze jeden zarzut i pretensja – o kadencyjność KRS. Ministerstwo Sprawiedliwości nie obawia się resetowania składu i zaczynania od nowa pracy Rady co cztery lata?
Sędziowie są wykształceni, mają głęboką wiedzę o funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości i są przygotowani do pełnienia takich funkcji. Ograniczenie liczby kadencji powoduje, że w sposób stały i płynny osoby, które są wybierane, będą mogły mogą na bieżąco – na podstawie bezpośrednich, codziennych doświadczeń w orzekaniu – korygować błędy, które się pojawiają. Dzięki demokratyzacji KRS zacznie rozumieć problemy sędziów „na dole”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dotychczasowy rzecznik KRS, sędzia Waldemar Żurek ma jednak wiele innych problemów związanych z projektem, jaki państwo zaproponowali. Jednym z nich jest fakt, że to prezydent będzie wybierał sędziów spośród dwóch członków zaproponowanych przez KRS – dotychczas jedynie przyjmował rekomendację Rady. Czy Ministerstwo Sprawiedliwości nie obawia się, że przepisy te zostaną zakwestionowane jako niezgodne z konstytucją?
Nie obawiamy się. Także do tej pory prezydent mógł w niektórych przypadkach odmówić przyjęcia propozycji KRS. A z samej konstytucji jasno wynika, że prezydent bierze udział w procedurze wyboru sędziów, to jest jego prerogatywa, a poza tym wzmacnia to pozycję samego sędziego, bo prezydent ma mandat społeczny. Poza tym ciągle KRS zarekomenduje kandydatury – każda z osób wybranych przez prezydenta będzie miała wsparcie w postaci takiego wskazania.
Praktyka wyboru organu sądownictwa przez prezydenta spośród wybranych liczby kandydatów nie jest niczym nowym. Prezesa TK i pierwszego prezesa Sądu Najwyższego prezydent również wybiera spośród dwóch kandydatów w przypadku SN, a trzech w przypadku TK. Tego typu przepisy nie powinny budzić kontrowersji.
Kontrowersje budzi za to pomysł na wygaszenie kadencji dotychczasowych członków KRS. Zarzuty o chęci szybkiego, ręcznego sterowania składem Rady wydają się zrozumiałe.
To niesprawiedliwy zarzut, z uwagi na fakt, że całkowicie rewolucjonizujemy system wyboru członków KRS. Chcemy, by wybory były naprawdę istotnym wydarzeniem w całym wymiarze sprawiedliwości i odbywały się równolegle w całym kraju. Przysłuży się to dyskusji nad kondycją i problemami, z jakimi się zgadamy, a także sprawności wymiaru sprawiedliwości. Aby ten system całościowo wprowadzić, wymagane jednak ujednolicenie kadencji, czyli skrócenie dzisiejszej. W innym wypadku musielibyśmy przeprowadzać wybory co rok, co półtora – i to w innych okręgach.
Zmiany są zresztą okraszone przepisami, według których sędziowie, którzy zasiadają pierwszą kadencję w KRS będą mogli wystartować w tych wyborach i zdobyć większość wśród głosujących sędziów. Nic nie stoi na przeszkodzie, by tak się stało.
Jeszcze jeden zarzut i pretensja – o kadencyjność KRS. Ministerstwo Sprawiedliwości nie obawia się resetowania składu i zaczynania od nowa pracy Rady co cztery lata?
Sędziowie są wykształceni, mają głęboką wiedzę o funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości i są przygotowani do pełnienia takich funkcji. Ograniczenie liczby kadencji powoduje, że w sposób stały i płynny osoby, które są wybierane, będą mogły mogą na bieżąco – na podstawie bezpośrednich, codziennych doświadczeń w orzekaniu – korygować błędy, które się pojawiają. Dzięki demokratyzacji KRS zacznie rozumieć problemy sędziów „na dole”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/291932-tylko-u-nas-ministerstwo-sprawiedliwosci-o-rewolucji-w-krs-w-koncu-demokratyzujemy-wymiar-sprawiedliwosci-nasz-wywiad?strona=2