Oblicza szaleństwa! Dziś Michnik i Wałęsa z sobą nie walczą, mają z PO wspólnego wroga, PiS, którego ma obalić "ulica i zagranica". Nawet za cenę krwi

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Rafał Zawistowski
Rys. Rafał Zawistowski

Jeśli Bóg chce kogoś pokarać, odbiera mu rozum. Nie wiem za co karze najsłynniejszego elektryka na świecie, ale fakt, rozum mu postradał. Noblista pokojowy Lech Wałęsa wzywa abyśmy sposobili się do zabijania…

Trzeba przygotować rozwiązania i personalne, i inne, aby - kiedy godzina „W” nastąpi - zrobić porządek w kraju

— zaapelował do narodu były prezydent RP w „Faktach z zagranicy”. Zrobić listę, wzuć gumiaki i kosy na sztorc. Z kim chce zrobić porządek? To jasne jak „słońce, które kręci się wokół ziemi”, że wspomnę inne jego epokowe odkrycie:

PiS doprowadzi kraj i organizacyjnie, i personalnie, i programowo do takiej ruiny, że będzie wojna domowa.

Więc:

Trzeba mieć przygotowania, po prostu plan na Polskę, żeby było jak najmniej nieporozumień

— stwierdził Wałęsa. Znaczy, żeby przez przypadek nie rzezać swoich. On sam wie „personalnie i organizacyjnie” kogo rżnąć:

To jest wojna. Chcą osadzić innego bohatera, który był tchórzem i kablarzem

— uzasadnił bez podania nazwiska w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską.

Bo bohater, nie tchórz i nie kablarz jest tylko jeden. On. Wałęsa przyzwyczaił nas do różnych głupot, które wygaduje, ale widać Bóg stracił już cierpliwość i ostatecznie pozbawił go rozumu. Bo zaiste, trzeba być kompletnym durniem, aby wzywać Polaków do bratobójczej walki i posługiwać się przy tym symboliką godziny „W” - Powstania Warszawskiego przeciw niemieckim okupantom. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz wydobywa się taki bełkot z Wałęsowego otworu gębowego. Nieco wcześniej chciał strzelać do kibiców, a nawet związkowców, ale… nie bez ostrzeżenia:

Powinny być narysowane trzy linie. Jedna linia - słuchajcie: dotąd można, a dalej nie wolno wchodzić, ale się za to nie obrywa. Następna linia - uważaj, bo będziesz rozliczony, ponieważ cię filmujemy. I trzecia linia - jak tam wejdziesz, to musisz dostać po nosie, ze strzelaniem włącznie

— podsuwał ów wyrzutek Solidarności, do której się nie przyznaje, choć to Solidarność przestała przyznawać się do niego. Oczywiście ostatnie słowo musiało być jego: „Zostawiam Solidarność, niech dogorywa”,rzekł był, gdy nikt go tam już nie chciał. I on, i my mamy szczęście, że Wałęsa nie zna języków obcych, że tłumacze nakładają raster na ten jego bełkot, bo gdyby cudzoziemcy słyszeli go w oryginalne, spalilibyśmy się wszyscy za tę „ikonę” Solidarności ze wstydu.

Ten, mówiąc bez ogródek, złodziej archiwalnych dokumentów o sobie samym niszczył dla ratowania własnego, wyimaginowanego wizerunku jedynego bohatera kogo tylko mógł. „Miałem z nią więcej problemów, niż ze Służbą Bezpieczeństwa” - opowiadał ów były informator SB i wzmacniacz „lewej nogi” o Annie Walentynowicz, i nie tylko, w czym - biorąc pod uwagę jego bogate dossier w IPN - miał akurat rację… Wrogami Lecha Wałęsy są umarli i żywi, których dziś chciałby uśmiercić, lecz jeszcze nie teraz, do godziny „W” trzeba się „przygotować”. Już dawno radził premierowi, żeby się z tą pisowską hałastrą rozprawił: „Zrób pan to, masz pan ich na widelcu”, przypomniał z łamów „Gazety Wyborczej”, ale Donald Tusk go nie posłuchał i teraz będzie „wojna domowa”. A propos „GW”, w chwili słabości, czy może „pomroczności jasnej”, Adam Michnik pisał o Wałęsie, nim jeszcze został prezydentem, co już kiedyś cytowałem, ale powtórzę, bo tego warte: „Wałęsa wykazał wielki talent w zacieraniu śladów i wywoływaniu napięć międzyludzkich. Nieobliczalny, nieodpowiedzialny, niepoprawny, a przede wszystkim nieudolny. Nie jest w stanie uczyć się na własnych błędach, gdyż jest przekonany, że ich nigdy nie popełnił. Szkodzi Polsce, szerzy jej obraz jako niestabilnego kraju, wypełnionego niekończącymi się konfliktami”.

W tej jakże trafnej charakterystyce, wyrażonej przez naczelnego „GW” na łamach francuskiego dziennika „La Libération” i niemieckiego „die tageszeitung” (zespół „wyborczej” współpracuje z zagranicą w kształtowaniu naszego zbiorowego wizerunku od zawsze…), Michnik ostrzegał wprost przed Wałesą, jako niebezpiecznym prostakiem:

Wyłączył wszystkich, mogących stanąć mu na drodze - aby to osiągnąć uznał za stosowne lżyć im publicznie od jajogłowych i żydów. Solidarność służy mu jedynie jako środek do realizacji własnych ambicji. Z symbolu polskiej demokracji stał się jej groteskową karykaturą.

W kwestii formalnej, esej Michnika o nieobliczalnym chamie z Matką Boską wpiętą w klapę, jako „faktorze destabilizacji i nieładu”, był znacznie dłuższy. Dziś Michnik i Wałęsa z sobą już nie walczą. Dziś mają wspólnego wroga, Prawo i Sprawiedliwość, którego ma pomóc im obalić - jak wprost powiedział inteligentny inaczej szef Platformy tzw. Obywatelskiej - „ulica i zagranica”. Nawet poprzez prowokację, nawet za cenę krwi…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych