Grzegorz Schetyna przez lata przebywania w cieniu szefa tak przesiąkł Tuskiem, także przez ten czas, kiedy był przez obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej bezwzględnie niszczony, że teraz sam stosuje strategię swego byłego prześladowcy. To jest zresztą szerszy problem dobierania się kierownictwa PO w czasach, gdy Tusk pozbył się już takich ludzi jak Maciej Płażyński, Jan Rokita czy Zyta Gilowska. Grzegorz Schetyna, podobnie jak inne ważne postacie w partii, nie był wtedy ofiarą, tylko bardzo zaangażowanym oficerem i pomocnikiem Tuska. Przecież pomagał mu eliminować przeciwników i stosował przy tym wszelkie wilcze prawa, wyznawał tę samą wersję społecznego darwinizmu. Schetynę różni od Tuska to, że nie ma narządzi byłego szefa PO, bo co innego kierować partią władzy, a co innego opozycyjną. Tusk jako premier i przewodniczący PO miał do dyspozycji narzędzia tajnych służb państwa i jego aparat przemocy oraz miał posady, beneficja, premie i nagrody. Schetyna jako lider partii opozycyjnej niczym takim nie dysponuje. A to, czym wydawało mu się, że dysponuje, czyli posadami i przywilejami w samorządach, gdzie rządzi PO, w dużej części wymknęło się spod kontroli. Bo zaczęły się liczyć lokalne układy i znajomości. Najlepszym tego przykładem sytuacja na Dolnym Śląsku, gdzie Schetyna nie ma już prawie na nic wpływu, choć przez lata był to jego matecznik.
Tusk dzielił i rządził, bo mógł każdego strącić w nicość lub wywyższyć. Był panem losu tysięcy ludzi PO i znacznie większej liczby jej klientów. I po 2007 r. nie musiał już udawać, że w partii liczą się koleżeństwo czy jakieś ludzkie odczucia i odruchy. Przyjaźnie na najwyższym szczeblu to była kompletna fikcja, a raczej inscenizacja. Poprawne relację z różnymi osobami wynikały wyłącznie z tego, że były one potrzebne i użyteczne. Gdy skończyła się zależność służbowa, w najbliższym otoczeniu pozostał jedynie Paweł Graś, a i to tylko dlatego, że spełnia funkcję „kapciowego”, jaką u Lecha Wałęsy pełnił Mieczysław Wachowski. Ale los Grasia będzie podobny jak Tomasza Arabskiego czy Igora Ostachowicza, gdy Tusk przestanie urzędować w Brukseli. W Platformie coraz więcej osób widzi te wilcze prawa i zdaje sobie sprawę, że Schetyna jest tylko bardziej nieudolną wersją Tuska. Dlatego partię opanowała apatia, mnożą się konflikty, dominuje nieufność i podejrzliwość. Mało kto chce nadstawiać karku, widząc, co się dzieje z Tomaszem Arabskim i innymi dawnymi bliskimi współpracownikami Donalda Tuska. Każdy myśli o sobie i to jest kolejny powód słabnięcia PO.
Piszę o tym wszystkim, bo w tej historii jest też element pozytywny. Kiedy znika lojalność, zobowiązania i poczucie „wspólnoty upaprania”, coraz słabsza staje się też zasada omerty, czyli zmowa milczenia. Bo ci, którzy będą milczeć do końca, mogą zapłacić za to najwyższą cenę. A sporo osób ma dużo do powiedzenia nie tylko o kulisach tego, co działo się przed i po 10 kwietnia 2010 r., ale także o wielu innych sprawach, jakie zdarzyły się podczas dwóch kadencji rządów PO. Nie wiem, czy Tomasz Arabski złamie zmowę milczenia i odpłaci Donaldowi Tuskowi pięknym za nadobne, ale inni mogą to zrobić. Tym bardziej że partia już nie ukrywa, że stanowi tylko stado wilków. Może więc być jeszcze bardzo ciekawie.
Wszystko, co chcesz wiedzieć o PO: „POzamiatane. Jak Platforma Obywatelska porwała Polskę” autorstwa Piotra Gocieka.
Krótko mówiąc: jak Platforma Obywatelska porwała Polskę i co z tego wynikło? Po prostu: Pozamiatane. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Grzegorz Schetyna przez lata przebywania w cieniu szefa tak przesiąkł Tuskiem, także przez ten czas, kiedy był przez obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej bezwzględnie niszczony, że teraz sam stosuje strategię swego byłego prześladowcy. To jest zresztą szerszy problem dobierania się kierownictwa PO w czasach, gdy Tusk pozbył się już takich ludzi jak Maciej Płażyński, Jan Rokita czy Zyta Gilowska. Grzegorz Schetyna, podobnie jak inne ważne postacie w partii, nie był wtedy ofiarą, tylko bardzo zaangażowanym oficerem i pomocnikiem Tuska. Przecież pomagał mu eliminować przeciwników i stosował przy tym wszelkie wilcze prawa, wyznawał tę samą wersję społecznego darwinizmu. Schetynę różni od Tuska to, że nie ma narządzi byłego szefa PO, bo co innego kierować partią władzy, a co innego opozycyjną. Tusk jako premier i przewodniczący PO miał do dyspozycji narzędzia tajnych służb państwa i jego aparat przemocy oraz miał posady, beneficja, premie i nagrody. Schetyna jako lider partii opozycyjnej niczym takim nie dysponuje. A to, czym wydawało mu się, że dysponuje, czyli posadami i przywilejami w samorządach, gdzie rządzi PO, w dużej części wymknęło się spod kontroli. Bo zaczęły się liczyć lokalne układy i znajomości. Najlepszym tego przykładem sytuacja na Dolnym Śląsku, gdzie Schetyna nie ma już prawie na nic wpływu, choć przez lata był to jego matecznik.
Tusk dzielił i rządził, bo mógł każdego strącić w nicość lub wywyższyć. Był panem losu tysięcy ludzi PO i znacznie większej liczby jej klientów. I po 2007 r. nie musiał już udawać, że w partii liczą się koleżeństwo czy jakieś ludzkie odczucia i odruchy. Przyjaźnie na najwyższym szczeblu to była kompletna fikcja, a raczej inscenizacja. Poprawne relację z różnymi osobami wynikały wyłącznie z tego, że były one potrzebne i użyteczne. Gdy skończyła się zależność służbowa, w najbliższym otoczeniu pozostał jedynie Paweł Graś, a i to tylko dlatego, że spełnia funkcję „kapciowego”, jaką u Lecha Wałęsy pełnił Mieczysław Wachowski. Ale los Grasia będzie podobny jak Tomasza Arabskiego czy Igora Ostachowicza, gdy Tusk przestanie urzędować w Brukseli. W Platformie coraz więcej osób widzi te wilcze prawa i zdaje sobie sprawę, że Schetyna jest tylko bardziej nieudolną wersją Tuska. Dlatego partię opanowała apatia, mnożą się konflikty, dominuje nieufność i podejrzliwość. Mało kto chce nadstawiać karku, widząc, co się dzieje z Tomaszem Arabskim i innymi dawnymi bliskimi współpracownikami Donalda Tuska. Każdy myśli o sobie i to jest kolejny powód słabnięcia PO.
Piszę o tym wszystkim, bo w tej historii jest też element pozytywny. Kiedy znika lojalność, zobowiązania i poczucie „wspólnoty upaprania”, coraz słabsza staje się też zasada omerty, czyli zmowa milczenia. Bo ci, którzy będą milczeć do końca, mogą zapłacić za to najwyższą cenę. A sporo osób ma dużo do powiedzenia nie tylko o kulisach tego, co działo się przed i po 10 kwietnia 2010 r., ale także o wielu innych sprawach, jakie zdarzyły się podczas dwóch kadencji rządów PO. Nie wiem, czy Tomasz Arabski złamie zmowę milczenia i odpłaci Donaldowi Tuskowi pięknym za nadobne, ale inni mogą to zrobić. Tym bardziej że partia już nie ukrywa, że stanowi tylko stado wilków. Może więc być jeszcze bardzo ciekawie.
Wszystko, co chcesz wiedzieć o PO: „POzamiatane. Jak Platforma Obywatelska porwała Polskę” autorstwa Piotra Gocieka.
Krótko mówiąc: jak Platforma Obywatelska porwała Polskę i co z tego wynikło? Po prostu: Pozamiatane. Książka do kupienia „wSklepiku.pl”.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/291137-donald-tusk-zostawil-tomasza-arabskiego-samemu-sobie-i-to-moze-go-drogo-kosztowac?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.