Warzecha: "Fakt" twardo trzymał się krytyki rządzących. Fuzja ze Szwajcarami to zmieniła

Podzieliłbym te 10 lat „Faktu” na kilka etapów. Pierwszy to był czas przed fuzją ze Szwajcarami. I to był najlepszy okres gazety. „Fakt” twardo trzymał się krytyki rządzących. Zarówno rządu SLD, jak i PiS, a później Platformy. Fuzja ze Szwajcarami to zmieniła

—powiedział w rozmowie z „Super Expressem” Łukasz Warzecha, publicysta tygodnia „wSieci”.

Warzecha w rozmowie z dziennikarzem SE wyjaśniał jak wyglądała zmiana linii redakcyjnej Faktu. Jak sam przyznaje „pogorszenie sytuacji przyszło ze Szwajcarami”.

Na początku, podobnie jak większość osób w redakcji, interpretowałem to jako specyficzne oczekiwania biznesowe. Mocno postawili na… tabloidyzację tabloidu, czyli odejście od poważniejszej tematyki. Bezsensowne z punktu widzenia polskiego czytelnika, który wymaga tego, żeby nawet w piśmie rozrywkowym były poważne dziennikarstwo i tematy. Trzecim etapem były moje ostatnie dwa lata w redakcji, kiedy czuło się rosnącą presję właściciela. To tylko moje przypuszczenie, ale drastyczne ograniczenie publicystyki było właśnie konsekwencją tego nacisku. Gdyby zmiana redaktora naczelnego nie była związana z linią „Faktu”, to zachowałby ją taką jak dawniej

—wyjaśniał Warzecha.

W wywiadzie publicysta przyznaje, że mimo, iż w taśmach Kulczyka i Grasia słyszymy, że Angela Merkel „miała rozłożyć ręce i powiedzieć, że to wolne media, biznes i ona nie może nacisnąć”, to nie jest to znak, że wolność mediów w Niemczech ma się lepiej niż w Polsce.

Kwestia cenzurowania niemieckich mediów w Niemczech to inna sprawa. Nie jest tajemnicą, że odbywają się spotkania szefów największych wydawnictw z panią Merkel i ustala się tam to, jak i o czym pisać, a o czym nie pisać. Jak choćby o gwałtach w Kolonii. Mimo wszystko mamy w Polsce o wiele dalej posuniętą wolność słowa i mediów niż w Niemczech

—powiedział publicysta.

kk/Super Express