Szukając sojuszników w walce z rzekomo odradzającym się w Polsce faszyzmem tygodnik Tomasza Lisa zawędrował „coraz węższymi drogami Beskidu, niemal na samą granicę ze Słowacją”, gdzie mieszka Andrzej Stasiuk.
Trud się opłacił, bo zgorzkniały i nieszczędzący wulgaryzmów pisarz wybrzydza na polskość, pogardliwie wyraża się o Kościele i wyborcach PiS oraz straszy budzącymi się w naszym kraju „demonami”. Sili się również – ostatnio to bardzo modne w mediach broniących „demokracji” – na obszerną analizę osobowości Jarosława Kaczyńskiego.
Stasiuk jest niezbyt zadowolony z tego, że znów go pytają o Polskę.
Może nic innego nie ma, tylko ta Polska? (…) Zawsze ona, wszechobecna
– utyskuje.
Okazuje się, że ta Polska skrzywdziła również jego psa, który jako szczeniak został porzucony przez właścicieli.
Polacy, bo kto inny mógł wyrzucić psa w Polsce. Przecież nie Niemcy ani Ruscy, ani Żydzi go tu podrzucili
– dodaje Stasiuk.
Od polskości starał się uwolnić m.in. przez podróże po Bałkanach.
Bo ileż o tej Polsce można? Zawsze żyliśmy pod jej butem, pod pręgierzem, w jej dybach
– skarży się Stasiuk.
Ilekroć z ulgą z Polski wyjeżdżał, tylekroć z ulgą jednak do niej wracał, ponieważ „z perspektywy pewnych miejsc kraj nad Wisłą okazywał się nawet cudowny”.
Po tak obiecującym wstępie pojawiają się pytania o „Polaków gorszego sortu” (Stasiuk: „Mam to w d…), oraz o elektorat PiS, któremu – o dziwo – Stasiuk nie odmawia prawa do tworzenia własnych bohaterów i stawiania pomników.
Trzeba dać im szansę, żeby nie eksplodowali i kurwica ich nie zadusiła
– łaskawie orzeka pisarz.
Później pojawia się temat języka pogardy (jako przykład zostaje podane hasło „raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”), który według Stasiuka budzi demony, a stąd już tylko krok do faszyzmu.
Od drugiego sortu czy elementu animalnego do podludzi krótka droga (…) Faszyzm, każda wojna plemienna, każde ludobójstwo zaczyna się od języka
– stwierdza Andrzej Stasiuk.
Po czym… daje popis podwójnej moralności, niewybrednie atakując polskich biskupów i nielubianych polityków, a konkretnie jednego – Jarosława Kaczyńskiego.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Szukając sojuszników w walce z rzekomo odradzającym się w Polsce faszyzmem tygodnik Tomasza Lisa zawędrował „coraz węższymi drogami Beskidu, niemal na samą granicę ze Słowacją”, gdzie mieszka Andrzej Stasiuk.
Trud się opłacił, bo zgorzkniały i nieszczędzący wulgaryzmów pisarz wybrzydza na polskość, pogardliwie wyraża się o Kościele i wyborcach PiS oraz straszy budzącymi się w naszym kraju „demonami”. Sili się również – ostatnio to bardzo modne w mediach broniących „demokracji” – na obszerną analizę osobowości Jarosława Kaczyńskiego.
Stasiuk jest niezbyt zadowolony z tego, że znów go pytają o Polskę.
Może nic innego nie ma, tylko ta Polska? (…) Zawsze ona, wszechobecna
– utyskuje.
Okazuje się, że ta Polska skrzywdziła również jego psa, który jako szczeniak został porzucony przez właścicieli.
Polacy, bo kto inny mógł wyrzucić psa w Polsce. Przecież nie Niemcy ani Ruscy, ani Żydzi go tu podrzucili
– dodaje Stasiuk.
Od polskości starał się uwolnić m.in. przez podróże po Bałkanach.
Bo ileż o tej Polsce można? Zawsze żyliśmy pod jej butem, pod pręgierzem, w jej dybach
– skarży się Stasiuk.
Ilekroć z ulgą z Polski wyjeżdżał, tylekroć z ulgą jednak do niej wracał, ponieważ „z perspektywy pewnych miejsc kraj nad Wisłą okazywał się nawet cudowny”.
Po tak obiecującym wstępie pojawiają się pytania o „Polaków gorszego sortu” (Stasiuk: „Mam to w d…), oraz o elektorat PiS, któremu – o dziwo – Stasiuk nie odmawia prawa do tworzenia własnych bohaterów i stawiania pomników.
Trzeba dać im szansę, żeby nie eksplodowali i kurwica ich nie zadusiła
– łaskawie orzeka pisarz.
Później pojawia się temat języka pogardy (jako przykład zostaje podane hasło „raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”), który według Stasiuka budzi demony, a stąd już tylko krok do faszyzmu.
Od drugiego sortu czy elementu animalnego do podludzi krótka droga (…) Faszyzm, każda wojna plemienna, każde ludobójstwo zaczyna się od języka
– stwierdza Andrzej Stasiuk.
Po czym… daje popis podwójnej moralności, niewybrednie atakując polskich biskupów i nielubianych polityków, a konkretnie jednego – Jarosława Kaczyńskiego.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/290610-obrzydliwy-atak-stasiuka-na-kosciol-i-prezesa-pis-kaczynski-jest-jak-biskup-pozbawiony-meskich-cech