Janda bez węchu?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. You Tube
fot. You Tube

Podczas decydującego wieczoru wyborczego na prezydenta RP, obecna w sztabie wyborczym Bronisława Komorowskiego Krystyna Janda, rozpaczająca po ogłoszeniu porażki swego pupila, w otoczeniu innych sławnych artystów, płakała rzewnymi łzami.

Nie rozumiałem, jak rozsądny człowiek, może toczyć tony łez, jedynie z tego powodu, że przez najbliższe, co najmniej pięć lat, urwały się spotkania gościnne w Pałacu Prezydenckim u Pierwszej Damy imieniem Anna, na kawce z ciasteczkiem i ploteczkach, kto z kim i dlaczego… gra czołowe role na polskich scenach.

Wzruszenie, połączone z potokiem łez nie do pohamowania, kładłem na karb nadmiernie wrażliwej, uczuciowej strony kobiecej natury. Myliłem się. Łzy były jak najbardziej uzasadnione. Wręcz wypełnione ładunkiem racjonalności. Jak mawia jeden z moich przyjaciół – „ich jądro” było całkowicie rozumowe. Dopiero teraz to zrozumiałem.

Tamten majowy wieczór 2015 r., będący kamieniem węgielnym politycznego przełomu, potwierdzonego jesienią zwycięstwem PiS w wyborach parlamentarnych, przesądził o pozbawieniu Krystyny Jandy i jej obydwu prywatnych teatrów uprzywilejowanej pozycji. O końcu opiekuńczej roli państwa nad kierowanymi przez nią placówkami. Już wtedy ta wielka artystka uświadomiła sobie, że państwo, a ściśle ministerstwo kultury, przestanie pełnić funkcje hojnego sponsora, zaspokajającego w pełni jej wszystkie finansowe potrzeby.

To każdego by zabolało - mocno. Zasmuciło - bardzo. Dla każdego byłoby nieprzyjemne - strasznie.

Dla tych, którzy nie wierzą moim słowom, dramat ten zobrazuję konkretnymi kwotami. Krystyna Janda obliczyła, że na funkcjonowanie obydwu jej teatrów do końca 2016 roku, z trudnością ledwo starczy 1,5 mln zł. I o takie wsparcie poprosiła ministra Piotra Glińskiego. Czy ktoś z czytelników podejmie się zgadnąć, ile minister przyznał artystce? Pewnie mało kto trafi. Ledwie 1/10 pieniędzy, o które prosiła, czyli 150 tys. zł.

Czy można się dziwić obfitości łez? A drugiej strony, ile powinna dać władza artystce, która na tę władzę od długiego czasu nieustannie pluje?

Może wypadałoby w ogóle nie prosić. Przynajmniej byłaby to jakaś konsekwencja.

Jeszcze raz potwierdza się zasada, że pieniądze nie śmierdzą. Nawet Jandzie.

Felieton ukazał się na stronie SDP

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych