Pani Krystyna Janda pożaliła się w Gazecie Wyborczej, że dostała jedynie 10 procent wnioskowanej dotacji na swoje dwa teatry. Chciała 1.5 miliona złotych a minister Piotr Gliński dał jej tylko 150 tysięcy. To rzeczywiście przykre. Bo muszę wyznać, że kocham Krystynę Jandę od pierwszego wejrzenia, gdy zobaczyłem ją w „Człowieku z marmuru” Andrzeja Wajdy. To było 40 lat temu, jednak to przykład, jak stara miłość nie rdzewieje. Nie może!
Cóż nam pozostaje, jeśli nie wspomnienia? Pamiętam piosenkę w jej wykonaniu „Guma do żucia” na festiwalu opolskim. Śpiewała nabrzmiałym gardłem do mikrofonu a grała plecami do widzów. Była jak gorący piec namiętności, wulkan energii i nęcąca zagadka – jak ujarzmić taką kobietę? Bywało, że rozsadzała reżyserom filmy swą energią. Ostatnio widziałem ją w filmie „Panie Dulskie”. Reżyser Filip Bajon dał jej tytułową rolę i sztukę Gabrieli Zapolskiej uwspółcześnił. Znowu postawiła na swoim. Janda była tak dobra, że koncepcja Bajona wydała mi się niepotrzebna. Niechby zrobił tradycyjnie tę ramotę, ale za to pozwolił sycić oczy warsztatem aktorskim całego zespołu, bez odwracania uwagi widza modernizacją fabuły.
Ta niezwykła energia znalazła ujście w prowadzeniu teatru. Trzeba podziwiać, że jej się chce zmagać z oporem materii, administracją, księgowością, gdy mogłaby leżeć na kanapie i pozwalać się fotografować w suto płatnych reklamach choćby gumy do żucia.
Doceńmy też drobiazgi. Kilka miesięcy temu pani Krystyna wystąpiła w „Hali Odlotów” w TVP Kultura. Formuła programu przewidywała wejście gościa na plan. Żebyście tylko widzieli, jak ona to zrobiła! Miała do przejścia kilka metrów a szła z nogi na nogę niczym na dumnej demonstracji wyprostowana z głową podniesioną jak nasza Statua Wolności. Pochodnię miała w oczach.
Pani Krystyna uwierzyła w swą najnowszą rolę matki uciśnionych przez okropny PiS. Postanowiła zostać komentatorką życia publicznego. Jakby zapomniała o powiedzeniu Kazimierza Dejmka że „aktor jest do grania ….” (resztę na pewno zna). Cóż, obywatelka Janda nie zawsze jest sprawiedliwa w ocenach a czasem mija się z prawdą materialną. Np. oświadczyła, że kiedy zakładała Teatr Polonia, to nie pomogły jej pisowskie wtedy władze Warszawy. Ale jeden z ówczesnych urzędników przytoczył inne fakty i jej listy dziękujące za taką właśnie pomoc.
O co więc chodzi ministrowi kultury prof. Piotrowi Glińskiemu, gdy jak na urągowisko daje jej 10 procent wnioskowanej dotacji? Myślę, że wysłał komunikat: „widzę talent ale czekam na propozycje i odrobinę wdzięczności”. Jeżeli pani Janda zechce to odczytać ze zrozumieniem, wtedy sam nieśmiało sugerowałbym panu ministrowi więcej szczodrości dla tak wybitnej artystki teatru, kina a także sztuk walki.
Felieton ukazał się na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/290091-odrobina-wdziecznosci-pani-jando