Wszystko się bździągwi. To już nie jest równia pochyła. To niebezpieczna lawina

Głupota rozgwieżdżonej Europy jest niepojęta. Burzy się kościoły i stawia za unijne pieniądze meczety. Amok! Tolerancja dla zbrodni. Podlizywanie się do rzeźników, którzy ostrzą noże. To już dziś mamy.

Putin się śmieje, Hollande zmienia kochanki, a Merkel plącze się w coraz obszerniejszych spodniach. Fanatycy zbrodni, edukowani przez przywódców duchowych, w majestacie swojego kultu słuchają nawoływań do dżihadu. Służby wiedzą o tym ale nic z tego nie wynika.

Obłęd! To już nie jest równia pochyła. To niebezpieczna lawina. Za chwilę ruszy z rosnącą siłą. Będą się na to patrzeć ministrowie krajów unijnych i eurodeputowani. Usłyszymy żałosne komunikaty o tym czego nie wiedzieli, co przegapili.

Ludzie, co się z wami stało? Hordy maszerują, a szefująca Niemcom nie chce się przyznać, że wszystko zaczęło się od zachęcania do wędrówki ludów i nadal pokrętnie próbuje konsekwencje exodusu narodów przydzielić innym społeczeństwom. Niemcy trochę już się burzą, ale tysiące ludzi ciągle płynie i maszeruje.

Dopiero, gdy granat rozerwie się pod fotelem eurodeputowanego obnażone zostanie niebezpieczeństwo i może pojawi się opamiętanie. Strach zwycięży pazerność, pogoń za łatwą forsą. Bo przecież trudno sobie wyobrazić w dzisiejszych czasach lepszą fuchę niż mandat brukselski (a jeszcze do tego wielu tych ludzi po prostu oszukuje na dietach i biletach). Ciekawe kto pierwszy zatęskni za porzuconą ojczyzną. Co prawda w Polsce nie należałoby żałować ani pani B. ani pani P. Niech już sobie tam gdzie są zostaną. Na razie całe to towarzystwo solidarnie fotografuje się z komisarzem Lewandowskim. Bo przecież walczą, by w kraju nie została zagrożona demokracja.

Tak zwane służby specjalne często robią wrażenie dzieci błądzących we mgle. Wyjaśnienia dotyczące poszarpania prezydenckiej opony są mało przekonywujące. Co będzie jeśli religijni fanatycy, wyszkoleni i uzbrojeni zaczną działać naprawdę. Dla nich śmierć jest nagrodą. Teraz nie trzeba już czołgów agresora ze wschodu, które jak Układ Warszawski przed niedawnymi laty, miały rozgnieść gąsienicami Zachodnia Europę. Zbite kolumny tysięcy zdesperowanych maszerują. Ludzie przepłynęli morze, przeszli tysiące kilometrów. Co z nimi robić? Pojawiły się wprawdzie płoty i straże ale o wiele za późno. Zaczyna się akcja wywozu ale to są niewielkie ilości ludzi w stosunku do napływających tysięcy. Jak to teraz zakończyć? Jak wytłumaczyć, że tylko w ojczystym kraju można szukać sprawiedliwości. Jak przekonać, że młodzi zdrowi ludzie powinni bronić swojej ziemi a nie uciekać z niej. Niemcy i ich kanclerz dają plamę jedna po drugiej. Skompromitowali się gigantycznym oszustwem samochodowym. Potem zaprosili miliony, również nie do swoich domów. To jakiś obłęd, zaćmienie umysłowe. Z dobrobytu stracili rozsadek Skandynawowie. A przecież łatwo było przewidzieć co się stanie, gdy szeroko otworzą granice dla wszystkich przybywających nawet z daleka.

Nikt nie słuchał traktowanych pobłażliwie opinii dochodzących z pszennoburaczanych krajów Europy Środkowej. Ostrzegano, ale były to głosy z pustyni i z puszczy.

Troskliwi europarlamentowicze i nasi rodzimi zdrajcy mówią o demokracji, chcą kontrolować demokratycznie wybrany rząd. Przyjeżdżają tu i spotykają się z wybranymi, narzekającymi po utracie władzy. W środowisku dziennikarskim poświęcają czas sztucznym, kanapowym organizacjom, których przedstawiciele w ogóle się nie liczą i nie mają mandatu reprezentacji zawodowej. Może to wszystko trzeba ze spokojem przetrzymać. Jest przecież wolność słowa, każdy może mówić co chce i rozbijać namioty na dowolnym skwerku. Podobno znowu szykuje się zbiórka KOD-owska w Warszawie na początku maja. Czy przeciwnicy rządu wymyślą coś nowego? Czy tylko skończy się na zatorach komunikacyjnych i spacerku przez stolicę 9- w końcu nawet zdrowym jak to na wiosnę.