Każdego uczciwego Polaka cieszy sukces Jarosława Kaczyńskiego. Ewidentne zwycięstwo porządnego człowieka, nad pospolitymi kuglarzami

fot. Fratria/wPolityce.pl
fot. Fratria/wPolityce.pl

Poniżany, obrażany, wyszydzany, po osobistej tragedii, prowadzi naród w trudnych czasach. I nieustanie obrasta coraz piękniejszą legendą.

W marcu 2008 roku na stronie www.tvn24.pl, cytowano wpisy internautów.

Bez żony, bez konta w banku, bez komórki, bez Internetu… tak samo wyginęły mamuty!!!! aha!!! prawa jazdy też nie miały

— pisze lukasz. Wtóruje Jane:

Myślę że najlepszym miejscem dla pana Kaczyńskiego byłaby Afryka. Wystarczyłyby tam-tamy.

Orv84 dziwi się:

I ten facet był premierem w XXI wieku! Prymityw i Siermiężność, gdyby dać im zbudować IV RP to tylko cepy i sierpy by się ostały (dosłownie i w przenośni)

A co spowodowało, atak i niewybrednego „hejciku”? Ano wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, na temat oddawania głosów przez Internet:

Osobiście nie jestem zwolennikiem zmuszania ludzi do brania udziału w wyborach ani też znacznych ułatwień, jeśli chodzi o oddawanie głosu. Akt głosowania powinien być według mnie czynnością poważną, świadomą, wymagającą pewnej fatygi. Zwolennicy głosowania przez Internet chcą tę powagę odebrać.

Pogląd jak pogląd, można się z nim zgodzić lub nie, ale w przypadku Jarosława Kaczyńskiego, każda okazja była dobra, żeby zorganizować „akcję szydery”. Nic dziwnego, że w osiem lat później doświadczamy furii całego „postępowego obozu”, latami napędzanego mądrościami „Gazety Wyborczej”. Jak to możliwe, żeby taki Kaczyński, „nieharatający w gałę”, niepalący drogich cygar, przez lata bezceremonialnie poszturchiwany i wzgardzony przez liberałów do imentu, zgarnął całą władzę w Polsce? Nawet można powiedzieć, że stał się pogromcą lwów salonowych.W kampanii wyborczej już czekali na niego z kubłami medialnych pomyj, a co tu dużo mówić lata lawinowego krytykowania za każde słowo zrobiły swoje, i wielu „światłych” obywateli na sam dźwięk nazwiska Kaczyński dostaje niekontrolowanych drgawek umysłowych. Tych, którzy mu wyliczali ile wyborów przegrał, i zaznaczali, że już żadnych nie wygra, sprytnie wywiódł w pole i wystawił na pierwszą linię innych liderów. Plan okazał się genialny i PiS przejął samodzielnie całą władzę w kraju.

I teraz widzimy klasę jego zapiekłych wrogów. Zamiast zachować się sportowo ruszyli do wrednej szarży z wykorzystaniem wszelkich światowych ośrodków mających wpływ na opinię publiczną. Nawet można podejrzewać, że uruchomili finansowanie z zewnątrz akcji „demokratycznego” obalania legalnie wybranej władzy. Poszły w ruch stare kalki o nienawiści, dyktaturze, łamaniu prawa, wyprowadzaniu nas z Europy, a nawet pchaniu Polskę w okropność wojny domowej. Ale co może zaskakiwać, te skrypty przestały działać. Polacy połapali się wreszcie, kto jest kto. Kto reprezentuje polskie interesy, a kto wysługuje się globalnemu kapitałowi, by drenować nasze kieszenie, a być może swoje kieszenie napycha żołdem pobieranym od obcych mocarstw.

Tutaj jeszcze wypada zauważyć, że sukces Jarosława Kaczyńskiego, przypada w momencie kompletnego upadku Lecha Wałęsy. Rywalizacja dawnych wspólników politycznych, czyli Lecha Wałęsy z braćmi Kaczyńskimi trwa od początku lat dziewięćdziesiątych. Lech Wałęsa przez te wszystkie lata był daleki od rycerskości. Mając kolosalną przewagę, jako legendarny przywódca „Solidarności”, noblista, prezydent, poniewierał przy każdej okazji ludźmi, którym niegdyś sporo zawdzięczał. I teraz mamy sytuację jak w mitach. Pyszałkowaty olbrzym okazuje się być marną kukiełką na glinianych nogach, a jego adwersarz bez racjonalnych szans na zwycięstwo nieoczekiwanie tryumfuje. To musi boleć, nie tylko Lecha Wałęsę, ale cały obóz „tekturowej teczki”.

Poza tym mocna pozycja Jarosława Kaczyńskiego, także dowodzi tego, że dla człowieka liczą się przede wszystkim autentyczne wartości, a nie chwilowe ideologiczne fanaberie nagłaśniane przez specjalistów od „śpiewu i mas”.

Teraz w dniach, gdy obchodzimy 1050 rocznicę Chrztu Polski, łatwiej spojrzeć nasze doczesne sprawy z perspektywy historycznej. Polska to jest dzieło wielu pokoleń i my mamy obowiązki wobec naszych przodków, którzy włączyli mieczem i myślą polityczną, o to byśmy mogli dzisiaj być dumnym i wolnym narodem. Dobrze, że mamy kogoś, kto jest w stanie kontynuować dzieło dawnych królów.

I nie obawiajmy się mówić dobrze o Jarosławie Kaczyńskim. Zasłużył na to. A wręcz powinno być powodem do wstydu, że przez tyle lat odżegnywano od czci i wiary kogoś, kto chce robić coś pożytecznego dla Ojczyzny.

Historia Jarosława Kaczyńskiego, to idealna lekcja dla każdego z nas, że mądre trwanie po stronie ideałów ma sens i przynosi zwycięstwo, choć czasem trzeba na nie cierpliwie zaczekać.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych