O Gaudenie i dziedzictwie narodowym

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Wikipedia/Matěj Baťha/CC BY-SA 3.0
fot. Wikipedia/Matěj Baťha/CC BY-SA 3.0

Żyjemy w ciekawych czasach. Tak ciekawych, że przekraczających chyba złorzeczenie autora chińskiej klątwy. Nie chcąc, żeby w tej bulwersującej magmie codzienności utonęły dokonania Grzegorza Gaudena, przypomnę trzy z nich. Te bodaj najważniejsze.

Ratownik III RP

Po pierwsze, Grzegorz Gauden jako redaktor naczelny Rzeczpospolitej wyrzucił z pracy Bronisława Wildsteina za upublicznienie, skądinąd jawnych, katalogów IPN. Młodszym czytelnikom wyjaśnię, że gest znanego publicysty i państwowca miał na celu przyśpieszenie działań lustracyjnych, które za prezesury Leona Kieresa, spolegliwego wobec tradycji oraz filarów III RP, specjalnych oznak życia nie wykazywały.

Huczek się zrobił wtedy w kraju niemały, bo zgodnie z decyzją prof. Kieresa na ujawnionej liście przemieszano 1) pracowników resortu bezpieczeństwa, 2) z ich agenturą, 3) z osobami wytypowanymi do pozyskania, których złamać się wszakże nie udało, wreszcie 4) z figurantami, czyli tymi, których jako potencjalnych wrogów ustroju skwapliwie rozpracowywano.

Dzięki niezłomnej postawie redaktora Gaudena, awanturny Wildstein wyleciał z redakcji, Kieres w trybie przyśpieszonym, tuż po śmierci Jana Pawła II, zlustrował dominikanina o. Konrada Hejmę, WSI trochę ponarzekało w sprawie agentów wywiadu, których dane osobowe miały się w tym ujawnionym katalogu znajdować, ale generalnie III RP wyszła z tej zawieruchy obronną ręką.

Solidarny z Jutlandią

Po drugie, Grzegorz Gauden wykazał się odwagą podczas zaczepiania bluźnierczymi rysunkami wyznawców islamu oraz prowokowania ewentualnej bezkompromisowej i brutalnej reakcji islamistów. Niemal dokładnie w rok po wyrzuceniu Wildsteina, kierowana przez Gaudena Rzeczpospolita przedrukowała dwie z karykatur Mahometa zamieszczonych w największym duńskim dzienniku Jyllands-Posten.

Co ciekawe, wtedy jeszcze drażnienie muzułmanów było w dobrym tonie. W geście solidarności z Duńczykami wiele tytułów na świecie drukowało te niewybredne w skojarzeniach, o estetyce bliskiej sowieckiego Krokodiła i jawnie prowokacyjne wobec wyznawców islamu rysunki. Jako jedna z nielicznych figur politycznych polskiej sceny Gaudena poparł wtedy profesor Bronisław Geremek. Dziś obowiązuje odmienna mądrość etapu. Establishment polityczny w zachodniej Europie coraz wyraźniej przyznaje, że każda inna niż na klęczkach postawa wobec muzułmanów może coraz liczniejszych w państwach starej Unii wierzących w Allaha sprowokować do użycia ostrych form przemocy, z terroryzmem włącznie. Ciekawe, jak w podobnej sytuacji zachowałby się obecnie tandem Geremek-Gauden.

Promotor kabewiackiej płynności

Po trzecie, Grzegorz Gauden wyróżnił się jako dyrektor Instytutu Książki, dlatego jakieś rozliczenia funduszy instytutu, przekroczonych o głupie 800 tysięcy złotych, świadczą tylko o małostkowości resortu kultury i dziedzictwa narodowego pod PiS-owskim kierownictwem. Przecież zwłaszcza w dbałości o dziedzictwo narodowe ma Gauden znaczące osiągnięcia.

Przypomnijmy choćby, że kierowana przez niego narodowa placówka kultury na Forum Wydawców we Lwowie, we wrześniu 2013 roku, wysłała towarzysza-profesora Zygmunta Baumana, majora KBW i tajnego współpracownika Informacji Wojskowej, obecnie specjalistę od płynnej ponowoczesności, cokolwiek miałoby to znaczyć. Gdyby odczytać rzecz aluzyjnie, to udział byłego informatora wojskowej bezpieki Semjona na spotkaniu ‘wydawców we Lwowie’ mógłby świadczyć o pewnym poczuciu humoru oraz wyobraźni językowej dyrektora Gaudena.

Historia milczy o tym, jak przyjęto towarzysza-postmodernistę Baumana w samym Lwowie, ale w stolicy Dolnego Śląska, gdzie wciąż jeszcze znaczący odsetek mieszkańców wywodzi się ze Lwowa oraz południowej części dawnych Kresów Wschodnich, w czerwcu 2013 roku protestowano przeciwko wykładowi Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim, natomiast jesienią tego samego roku – przeciwko jego udziałowi w debacie o rzekomo brunatnej Polsce.

W hołubieniu dawnego majora KBW dyrektor Gauden nie był zresztą odosobniony, bo minister Zdrojewski także dołożył tu swoją cegiełkę, przyznając Baumanowi medal Gloria Artis… Trzeba jednak przyznać, że Grzegorz Gauden, jak mało kto, przejawia nader konsekwentną i wyrazistą postawę, czemu mimowolnie dali wyraz sygnatariusze nie dość chyba nagłośnionego otwartego listu poparcia dla odwołanego właśnie z funkcji dyrektora Instytutu Książki.

Tenor listu można streścić w wezwaniu: Panie Grzegorzu, pan się nie boi, polska poezja za panem stoi! Po czym następują podpisy m.in. byłych młodych twórców z krakowskiego Koła Młodych ZLP… No, może nie wszyscy się w tej potrzebie zameldowali, ale tuzy z poetyckiej Grupy Teraz i okolic są niemal w komplecie.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych