Właściwie chciałem napisać o wrażeniach z wczorajszego pobytu w Warszawie, ale lepszy pomysł podrzucił mi redaktor Lis, który powoli staje się symbolem. Będzie więc o propagandowym zakłamaniu.
Parówkowy celebryta skomentował w swoim charakterystycznym, głupkowato-nienawistnym stylu wczorajsze wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego:
Kaczyński mówi jakby chciał wojny domowej. To szaleństwo.
Ktoś nieznający Lisa mógłby to uznać za wyraz prawdziwej obawy o spokój społeczny w Polsce. Ale przecież całkiem niedawno ten sam redaktor groził Polakom Majdanem w Warszawie! Nie ma obecnie we współczesnym świecie bardziej adekwatnego symbolu wojny domowej niż kijowski Majdan. A przecież Lis musi zdawać sobie sprawę, że jeśli ktokolwiek spróbuje zorganizować w Warszawie Majdan, to to odpowiedzią może być coś na kształt przysłowiowego Sajgonu.
Ten przypadek doskonale ilustruje ów ryt w propagandzie antypisowskiej, którego nijak człowiek nie może pojąć, o ile nie odwoła się do analogii z doktorem Goebbelsem. Tamten propagandzista bowiem stosował następującą technikę – kłamstwo musiało być monstrualnie nieprawdopodobne, gdyż tylko wtedy istniała szansa, że ludzie uznają, że niepodobieństwem jest tak kłamać w żywe oczy i publicznie, zaś fakty w takim układzie są kompletnie bez znaczenia.
Zatem Lis sugerujący Kaczyńskiemu chęć wywołania wojny domowej, musi jednocześnie wznieść się na szczyty bezczelności. Lis musi z miedzianym czołem patrzeć ludziom w oczy i udawać, że on sam nigdy nie sugerował Majdanu w Warszawie, czyli prostej drogi do wojny domowej. Musi rżnąć głupa, naśladować przysłowiowego Greka, mówić, że ciepły deszcz pada. Naprawdę trzeba mieć w sobie coś z wyżej wspomnianego klasyka propagandy, żaden Schopenhauer ze swoją erystyką tu nie wchodzi w grę.
Najbardziej spektakularnym przykładem tej techniki zostanie już chyba na długo Ewa Kopacz, która zmyślała horrendalne zupełnie kłamstwa na temat tego, co widziała w Smoleńsku. Po prostu zmyślała i to publicznie, na mównicy sejmowej. Chwyt polega na tym właśnie, że uczciwy człowiek słuchający czegoś takiego skłania się raczej ku wierze niż niedowierzaniu – po prostu trudno mu sobie wyobrazić, że można być do tego stopnia załganym. Uwieńczeniem łgarstw Ewy Kopacz było jeszcze sfałszowanie stenogramu sejmowego z jej przemówienia.
Pamiętamy wszyscy, jak premier Donald Tusk na początku kadencji zachęcał ówczesną opozycję do „polityki miłości i zaufania”, a dwa lata później groził jej posłom, że „wyginą jak dinozaury”, jeśli będą występować przeciwko zamierzeniom rządu. Radosław Sikorski obiecujący „dorżnięcie watah”, mówił to przecież w kontekście praworządności. Lider KOD-u ma pełną gębę frazesów o praworządności, ale sam nie respektuje prawa.
Czołowy antypisowski hejter Andrzej Celiński skarży się, że jest „obiektem nieprawdopodobnego hejtu”. Hanna Gronkiewicz-Waltz jednym tchem mówi, że Polsce pod rządami PiS grozi państwo policyjne i jednocześnie sama grozi prezydentowi Andrzejowi Dudzie , że „powinien się obawiać o swoją przyszłość”. Cimoszewicz, komunista i beneficjent peerelowskiego morderczego ustroju, poucza Polaków o demokratycznym państwie prawa.
Żeby już nie odwoływać się do niemieckich klasyków propagandy, poprzestańmy na frazie „zakłamani na metr w głąb”. To określenie oddaje skalę i głębię załgania poprzedniej władzy, jej beneficjentów i akolitów. Lis zachowuje się w pewnym sensie normalnie, bowiem gdy naród się budzi, to upiory przeszłości wyją. Nie jestem tylko pewny, czy aby lisy wyją? Może tylko szczekają?
W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet: „Resortowe dzieci. (2 tomy, media i służby)”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/288347-zaklamani-na-metr-w-glab-a-moze-jeszcze-glebiej-lis-ktory-grozil-wojna-domowa-zarzuca-to-samo-kaczynskiemu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.