Jarosław Kaczyński o zaniedbaniach Tuska ws. Smoleńska: "To był element fatalnej, niszczącej, antypaństwowej polityki, która nie powinna mieć miejsca"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Superstacja/wPolityce.pl
Fot. Superstacja/wPolityce.pl

Uważam, że tutaj doszło do wielokrotnego łamania prawa - zarówno przed, jak i po. I że to powinno być też w ten sposób potraktowane i odpowiednio ocenione przez organy wymiaru sprawiedliwości. Takie jest moje przeświadczenie

— mówił w wywiadzie z Superstacją Jarosław Kaczyński. Prezes PiS był gościem programu Polska w kawałkach Grzegorza Jankowskiego.

To nie chodzi o relacje między dwoma ludźmi, czyli między Tuskiem a mną, tylko to jest kwestia odpowiedzialności za państwo i odpowiedzialności za wielką tragedię. W tym przynajmniej znaczeniu, że doszło do bardzo poważnych zaniedbań i doszło do sytuacji, w której bezpieczeństwo prezydenta i sam prezydent był stawiany w pozycji człowieka, którego kompetencje się kwestionuje i którego kompetencje się lekceważy w sposób zaplanowany. To był element fatalnej, niszczącej, antypaństwowej polityki, która nie powinna mieć miejsca, a która była stosowana

— mówił Jarosław Kaczyński w Superstacji.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości podkreślał też, że próbował przekonać brata, aby do Smoleńska pojechał pociągiem. Lech Kaczyński chciał jednak najpierw polecieć z wizytą na Litwę.

To był szczególny czas. Nasza mama była w szpitalu - między życiem a śmiercią. Większość lekarzy, pielęgniarki, to były osoby przekonane, że mama umrze. Była nieprzytomna, pod respiratorem, w sali intensywnej opieki. Tak naprawdę rozmawialiśmy przede wszystkim o tym. Byliśmy tym bardzo zdenerwowani i bardzo zmęczeni, bo to długo trwało. Sądzę, że gdyby nie to, to niewykluczone, że Leszek by nie poleciał, żebym wymusił na nim, żeby pojechał pociągiem. Ja miałem jakieś takie wewnętrzne przeświadczenie, żeby nie lecieć samolotem

— wspimina prezes PiS.

Mówiłem, że do Rosji to lepiej jednak pociągiem niż samolotem, ale to nie była jakaś obawa skonkretyzowana

— dodał prezes PiS.

Jarosław Kaczyński odniósł się też do sporu dotyczącego wyjazdu polskiej delegacji do Smoleńska. Jego zdaniem nie powinno było dojść do rozdzielenia wizyt prezydenta i premiera.

Jest jasne, że gdyby lecieli razem, to nic by się nie stało. Tam mogłyby być co najwyżej jakieś incydenty dyplomatyczne na lotnisku, czy już później w Smoleńsku. Ze względów proceduralnych prezydent jest zawsze numerem pierwszym. Tusk nie uznawał tego w stosunku do mojego brata, skądinąd mam pewne obawy, że nie bardzo to uznawał także w stosunku do prezydenta Komorowskiego. Krótko mówiąc: mogło tam dojść do jakichś zgrzytów, przecież wiadomo, że Putin był bardzo niechętnie nastawiony do mojego brata i dużo pozytywniej do Tuska

— podkreślił.

Gdyby nie rozdzielono wizyt, to do tragedii by nie doszło. Ten lot z Tuskiem był jednak nieporównanie lepiej przygotowany, zabezpieczony

— dodał.

CZYTAJ TAKŻE: Jarosław Kaczyński dla Superstacji: W Polsce przyjęto, że prawa ma jedna część społeczeństwa, a ta druga praw nie ma


„Pogrzebana prawda. Zwierzenia rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej” - Marek Pyza. Książka do kupienia w „wSklepiku.pl”.

„Kto nie przeczyta, nie zrozumie współczesnej Polski!”

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych