Po doniesieniach z Brukseli jak setki Polaków zadałam sobie proste pytanie: czy czuję się wciąż bezpieczna? No i zawahałam się …
Nie mam skłonności do fobii, nie raz jeździłam do krajów arabskich, zdarzało mi się bywać w miejscach, gdzie krótko przed lub po mojej wizycie wybuchała jakaś strzelanina albo inna katastrofa. Nie mam skłonności do dramatyzowania takich sytuacji. W końcu, jak mówił Woland do Berlioza, to że człowiek jest śmiertelny okazuje się czasem niespodziewanie… Ale, dzisiaj to nie kwestia bezpieczeństwa nie jest sprawą przypadku i fatum - ale logiki i statystyki.
Jeśli Europa stała się terenem wzmożonych działań ze strony arabskich terrorystów, to prędzej czy później fala zamachów dotrze i do Polski. To, że dotąd nie dotarła zawdzięczamy stosunkowo niewielkiemu zaangażowaniu się naszego kraju w konflikty na Bliskim Wschodzie oraz dość restrykcyjnej polityce imigracyjnej.
Podczas II wojny czeczeńskiej miałam okazje przyjrzeć się procedurom obowiązującym w Polsce – jeśli chodzi o przyjmowanie uchodźców. Przyznam szczerze, byłam wtedy całym sercem za pomocą tym nieszczęsnym ludziom wygnanym ze swojego kraju przez reżim Putina. Irytował mnie bezduszny system, który sprawiał, że po gehennie, którą przeszli musieli po kilkanaście razy przechodzić przez procedury azylowe, a pozytywnie rozpatrzonych wniosków było raptem kilkanaście – rocznie. Polska uparcie nie uznawała tego,że Czeczenia jest w stanie wojny, a czeczeńscy uchodźcy zasiedlali przeznaczone dla nich ośrodki w trwając w beznadziei, tymczasowej egzystencji. To było blisko 10 lat temu. Urzędem ds. Cudzoziemców kierowała stara kadra posteseldowska jeszcze kadra, której poprawność polityczna bynajmniej nie nakazywała ułatwiać życia ofiarom wojny. Sytuacja niewiele zmieniła się w kolejnych latach. Wojennym rozbitkom pomagali im dawni ideowi polscy opozycjoniści -z Adamem Borowskim na czele. W „Misji specjalnej” zrobiłam 3 czy 4 reportaże o smutnym losie Czeczenów. Później także Wietnamczyków, którzy borykają się cały czas z podobnymi trudnościami…
Dziś trudno mi się oprzeć refleksji, że tamto nieprzyjazne przybyszom prawo – uchroniło nas być może przed losem Francuzów i Belgów. Oczywiście nie dlatego, że owe znękane kobiety miały cokolwiek wspólnego z terroryzmem. Ale jednak w świat szły wici, że do Polski przyjeżdżać nie warto. Nie powstały więc muzułmańskie dzielnice, ani wyjęte spod polskiego prawa osiedla – w których tak łatwo ukryć się prawdziwym dżihadystom.
A przecież problem uchodźców sprzed 10 lat nawet nie umywał się do skali dzisiejszych zagrożeń ze strony uchodźców z Syrii i Północnej Afryki.
Deklaracja Ewy Kopacz o przyjmowaniu owych uciekinierów została wygłoszona wyjątkowo nie w porę. Zwłaszcza, że wtedy już cała Europa znała zdjęcia setek młodych mężczyzn z komórkami w dłoniach, podążających do centrum Europy - niczym współczesna armia Salahadyna.
Teraz rządowi PiS przychodzi się zmierzyć ze spuścizną po PO. Zgodnie z wcześniejszymi zobowiązaniami majmy przyjąć 7 tys. uchodźców. To niewiele, biorąc pod uwagę skalę inwazji na Europę. Ale sporo w zestawieniu z dotychczasową polską praktykę. Dlatego postulat Pawła Kukiza, aby w tej kwestii przeprowadzić referendum wydaje się całkowicie uzasadniony.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po doniesieniach z Brukseli jak setki Polaków zadałam sobie proste pytanie: czy czuję się wciąż bezpieczna? No i zawahałam się …
Nie mam skłonności do fobii, nie raz jeździłam do krajów arabskich, zdarzało mi się bywać w miejscach, gdzie krótko przed lub po mojej wizycie wybuchała jakaś strzelanina albo inna katastrofa. Nie mam skłonności do dramatyzowania takich sytuacji. W końcu, jak mówił Woland do Berlioza, to że człowiek jest śmiertelny okazuje się czasem niespodziewanie… Ale, dzisiaj to nie kwestia bezpieczeństwa nie jest sprawą przypadku i fatum - ale logiki i statystyki.
Jeśli Europa stała się terenem wzmożonych działań ze strony arabskich terrorystów, to prędzej czy później fala zamachów dotrze i do Polski. To, że dotąd nie dotarła zawdzięczamy stosunkowo niewielkiemu zaangażowaniu się naszego kraju w konflikty na Bliskim Wschodzie oraz dość restrykcyjnej polityce imigracyjnej.
Podczas II wojny czeczeńskiej miałam okazje przyjrzeć się procedurom obowiązującym w Polsce – jeśli chodzi o przyjmowanie uchodźców. Przyznam szczerze, byłam wtedy całym sercem za pomocą tym nieszczęsnym ludziom wygnanym ze swojego kraju przez reżim Putina. Irytował mnie bezduszny system, który sprawiał, że po gehennie, którą przeszli musieli po kilkanaście razy przechodzić przez procedury azylowe, a pozytywnie rozpatrzonych wniosków było raptem kilkanaście – rocznie. Polska uparcie nie uznawała tego,że Czeczenia jest w stanie wojny, a czeczeńscy uchodźcy zasiedlali przeznaczone dla nich ośrodki w trwając w beznadziei, tymczasowej egzystencji. To było blisko 10 lat temu. Urzędem ds. Cudzoziemców kierowała stara kadra posteseldowska jeszcze kadra, której poprawność polityczna bynajmniej nie nakazywała ułatwiać życia ofiarom wojny. Sytuacja niewiele zmieniła się w kolejnych latach. Wojennym rozbitkom pomagali im dawni ideowi polscy opozycjoniści -z Adamem Borowskim na czele. W „Misji specjalnej” zrobiłam 3 czy 4 reportaże o smutnym losie Czeczenów. Później także Wietnamczyków, którzy borykają się cały czas z podobnymi trudnościami…
Dziś trudno mi się oprzeć refleksji, że tamto nieprzyjazne przybyszom prawo – uchroniło nas być może przed losem Francuzów i Belgów. Oczywiście nie dlatego, że owe znękane kobiety miały cokolwiek wspólnego z terroryzmem. Ale jednak w świat szły wici, że do Polski przyjeżdżać nie warto. Nie powstały więc muzułmańskie dzielnice, ani wyjęte spod polskiego prawa osiedla – w których tak łatwo ukryć się prawdziwym dżihadystom.
A przecież problem uchodźców sprzed 10 lat nawet nie umywał się do skali dzisiejszych zagrożeń ze strony uchodźców z Syrii i Północnej Afryki.
Deklaracja Ewy Kopacz o przyjmowaniu owych uciekinierów została wygłoszona wyjątkowo nie w porę. Zwłaszcza, że wtedy już cała Europa znała zdjęcia setek młodych mężczyzn z komórkami w dłoniach, podążających do centrum Europy - niczym współczesna armia Salahadyna.
Teraz rządowi PiS przychodzi się zmierzyć ze spuścizną po PO. Zgodnie z wcześniejszymi zobowiązaniami majmy przyjąć 7 tys. uchodźców. To niewiele, biorąc pod uwagę skalę inwazji na Europę. Ale sporo w zestawieniu z dotychczasową polską praktykę. Dlatego postulat Pawła Kukiza, aby w tej kwestii przeprowadzić referendum wydaje się całkowicie uzasadniony.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/286122-zamach-w-brukseli-jest-przerazajacy-nie-dlatego-ze-jest-najkrwawszym-w-historii-terroryzmu-bo-nie-jest-ale-dlatego-ze-doszedl-do-skutku-w-kraju-ktory-zdawal-sobie-sprawe-z-zagrozenia-i-byl-na-nie-przygotowany