Sprawa Amber Gold, czyli jak system III RP zdawał egzamin z partnerstwa publiczno-prywatnego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.Fratria
fot.Fratria

Donald Tusk określił to „brakiem refleksu i determinacji instytucji państwowych”. Gazeta Wyborcza z kolei uważa, że zawiniła „niemoc prokuratury prokuratury i obojętność Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów”. Reasumując te diagnozy – wystąpiły pewne błędy i wypaczenia, ale generalnie system jest dobry.

W ogóle nie było żadnego układu. Syn premiera Tuska zupełnie przypadkowo coś tam robił dla OLT Express. Z kolei jego przyjaciel Paweł Adamowicz bez żadnych ukrytych intencji wychwalał innowacyjność firmy Marcina P. Władza samorządowa z nadania partii Tuska promowała oszusta publicznie za pomocą uciesznych happeningów, ale skąd miała wiedzieć? Przypadkiem też niezależna przecież prokuratura umarzała kolejne postępowania lub odmawiała wszczęcia śledztwa. Niezawisłe sądy bez złej woli zawieszały kolejne wyroki. Ślepy traf bowiem sprawił, że w tym samym czasie kurator sądowy wystawiał dobre opinie złodziejowi.

Jakoś tak się bezwiednie zadziało, że gdański urząd skarbowy przeoczył przez dwa lata, że Amber Gold nie składał sprawozdań ani nie płacił podatków. Czysty przypadek zrządził, że sąd gospodarczy rejestrujący spółki nie miał dostępu do rejestru skazanych – majstersztyk legislacyjny! Kolejne zrządzenie losu – Narodowy Bank Polski, który wydaje zezwolenia na obrót złotem nie zauważył, że takiego zezwolenia firmie Amber Gold nie udzielił.

W tym samym czasie Ministerstwo Finansów, czyli osławiona policja skarbowa, inspektoraty finansowe, kontrolerzy podatkowi – w rachunkach wszystko im się zgadzało co do grosza. Pech księgowy po prostu. Komisja Nadzoru Finansowego, gdy się ocknęła, to pismo wysłała i oddaliła się od Amber Gold w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Tak się bowiem jakoś nieszczęśliwie składa w tych naszych przepisach, że KNF nie może wyegzekwować najprostszej czynności od organów państwa. Komitet Stabilności Finansowej natomiast nie reagował, gdyż akurat pechowo był zajęty sprawami najwyższej wagi państwowej – fatum jakieś po prostu.

Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przez lata nie interesowała się hochsztaplerem, a jak się zainteresowała, to premier Tusk odesłał ich do wszystkich diabłów. Tak się jakoś złożyło, że Urząd Ochrony Konsumenta i Konkurencji badał sprawę Amber Gold z taką starannością, że nie zdążył wyciągnąć wniosków przed bankructwem firmy.

Przez dwa lata firma Amber Gold reklamowała swoje szalbierstwa za pomocą banerów i bilbordów wielkich jak kamienice. Seria przypadków, zbiegów okoliczności oraz pechowych zdarzeń losu sprawiła, że żadna instytucja państwowa niczego złego nie zauważyła. Nie było żadnego układu. System III RP zdał egzamin. Szczególnie celująco zdało egzamin tzw. partnerstwo publiczno-prywatne, ukochana idea ówczesnego premiera Donalda Tuska.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych