Obrażanie Polaków na niemieckich łamach wciąż modne. Joanna Bator w „Die Welt” o niechęci Polaków do uchodźców. „Fakt, że Polska była ofiarą ludobójstwa, nie oznacza, że ofiara nie może stać się sprawcą”

Fot. Goesseln/Wikipedia.org na lic. CC BY-SA 3.0
Fot. Goesseln/Wikipedia.org na lic. CC BY-SA 3.0

To, co obce, zawsze jest groźne – tak laureatka polskiej nagrody literackiej Nike z 2013 roku określa polską niechęć do obcokrajowców, w tym do uchodźców – informuje niemiecka rozgłośnia publiczna „Deutsche Welle”.

Według rozgłośni niemiecki dziennik „Die Welt” zamieścił wywiad z Joanną Bator w związku z wydaniem niemieckiego przekładu jej książki „Ciemność, prawie noc”, uhonorowanej w 2013 r. nagrodą Nike. Pisarka powraca w niej do swego rodzinnego Wałbrzycha, gdzie jako dziecko obcowała ze śladami niemieckiej historii miasta i mieszkała w mieszkaniu należącym niegdyś do niemieckiej rodziny.

Fakt, że przedtem w naszym mieszkaniu mieszkali inni, robił na mnie duże wrażenie

— wspomina Bator, cytowana przez „DW” i podkreśla, że w latach powojennych mieszkańcy próbowali wyprzeć ze świadomości niemiecką przeszłość tego miejsca. W dorosłym życiu Joanna Bator chętnie mieszkała za granicą - w Nowym Jorku czy Japonii. To tam, jak twierdzi, pracując nad swoją powieścią, zaczęła studiować polskie fora internetowe.

To było dla mnie odkrycie, zupełnie jakbym była XIX-wiecznym antropologiem, który nagle przybywa do nieznanych wiosek w Papui-Nowej Gwinei. Byłam zszokowana poziomem mizoginii, antysemityzmu i wrogości do obcych. Obserwowałam proces, w którym tradycyjnie znienawidzona postać Żyda zamienia się w Araba, na którego kieruje się teraz cała nienawiść

— cytuje „DW” słowa Bator. W książce pojawia się polski chór nienawiści. Chór przejmuje język agresorów, mówi między innymi o komorach gazowych.

Fakt, że Polska była ofiarą ludobójstwa, nie oznacza, że ofiara nie może stać się także sprawcą. Własne doświadczenia ucieczki i wypędzenia jedynie w pojedynczych wypadkach czynią ludzi bardziej empatycznymi w stosunku do innych, którzy doznają tego samego losu

— mówi pisarka w wywiadzie dla „Die Welt”.

Byłoby naiwnością sądzić, że uchodźcy, których wpuszczamy do swoich krajów, będą zawsze wdzięczni, przyjaźni, empatyczni i że będą się zachowywać tak, jakby to się nam podobało. To są ludzie wyrwani ze swoich społeczeństw, którzy nie rozumieją naszego kraju, są wściekli i przeżywają traumę

—dodaje. Przyczyn niechęci swoich rodaków do uchodźców Joanna Bator upatruje w polskim Kościele katolickim i prawicowych mediach.

Dawniej także komunistyczna propaganda usiłowała niwelować wszelkie różnice między ludźmi, wszyscy mieli być tacy sami, równi. W pokoleniu moich rodziców są miliony ludzi, którzy nigdy nie mieszkali obok obcego, którzy w ogóle nie znają tego sposobu rozumowania, że ktoś może być „obcy”, a zarazem interesujący czy miły. To, co obce, zawsze jest groźne

—podkreśla Bator.

Ryb, Deutsche Welle

Przeczytaj więcej na portalu DW

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych