Szczerze, aż do bólu! "wSieci": poruszająca rozmowa z Jerzym Zelnikiem. "Musimy znać prawdę. Wszyscy. Także o sobie samych!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Epizodyczna współpraca z SB zupełnie zniknęła z mojej głowy, wpadła w jakąś przepaść niepamięci

— mówi aktor Jerzy Zelnik w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi. Rozmowę z aktorem publikuje tygodnik „wSieci”.

Dlaczego nie mówił o tym wcześniej?

Z bardzo prostego powodu: to zwyczajnie wyparowało mi z pamięci! Gdybym wiedział wcześniej, to być może pierwszy w Polsce albo jeden z pierwszych przyznałbym się, jednocześnie przepraszając. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że ja żyję w prawdzie. Staram się być przezroczysty, bardzo szczery. Nie mógłbym w milczeniu chować takiej tajemnicy przez pół wieku, podjąłbym temat za każdą cenę! A niczego takiego nie pamiętałem. Nie przypominam sobie też żadnych wyrzutów sumienia, które musiałbym mieć. Bo w sprawach, w których zawiniłem, np. gdy chodzi o moje niektóre błędy małżeńskie, wyrzuty mam. Niemałe

— mówi aktor.

Jak to możliwe, że nie pamięta tak trudnego dla siebie momentu?

Nawet mojego syna frapuje to pytanie: jak można o czymś takim nie pamiętać? Otóż można. Zresztą muszę się panom przyznać, że nie pamiętam np. także żadnego nazwiska kolegi czy koleżanki z liceum. Z kolei pamiętam bardzo dużo szczegółów, począwszy od roku 1968. Paradoksalnie pamiętam również rok 1956. Pamiętam, jak mnie podawano z rąk do rąk, żebym zobaczył trumnę Bieruta. Pamiętam Październik. Ale już z poznańskiego Czerwca nic. I z tej współpracy nie pamiętam nic. Ze zdziwieniem rozpoznałem swój chaotyczny charakter pisma w tych materiałach

— relacjonuje Jerzy Zelnik.

Aktor wspomina bolesne i traumatyczne dla siebie przeżycia:

Mówię nawet o tym, że współodpowiadam za aborcję w mojej rodzinie. Opisuję to szerzej w mojej książce, która ukaże się w kwietniu. Opowiadam o tym, zdając sobie sprawę, że mogą mnie spotkać duże nieprzyjemności, jakaś ostra krytyka. Ale mówię, bo taką mam potrzebę. I także dlatego, że to jednocześnie moje wezwanie do bliźnich: nie róbcie tego, aborcja to rzecz straszna, która zawsze bardzo dużo kosztuje. Ja sam mam z tego powodu wielką traumę.

Kiedy zainteresowała się nim bezpieka miał 18 lat i kilka miesięcy:

Wierzyłem, że z tego socjalizmu można coś dla ludzi ukręcić, że można mu nadać ludzką twarz. Komunizm był brutalną realnością, a socjalizm wydawał się ciągle jeszcze piękną ideą sprawiedliwości. Wówczas nie było to nic niezwykłego. Takie okresy romansu z socjalizmem ma w swoich życiorysach znaczna część polskich pisarzy, poetów, aktorów. Nie chodzi mi o usprawiedliwianie wszystkiego, jednak przecież nie dałoby się normalnie żyć bez tej dozy optymizmu. Zresztą to jako młodzieniec wyniosłem z domu. Moich rodziców ciężko doświadczył komunizm w obozach sowieckich, ale w socjalizm wierzyli. Mimo że Polska powojenna również nie szczędziła im razów. Nie byli pieszczochami systemu. Ale też nie utożsamiali pięknej, w ich mniemaniu, idei społecznej z despotyzmem władzy. Ojciec artysta nie ukrywał krytycyzmu wobec socrealizmu w  sztuce, uciekł ze świata filmu, bo nie był w stanie wytrzymać dyrektyw stalinowców. Znalazł schronienie w radiu, w którym rzucano kłody pod nogi mniejszego kalibru

— wspomina Jerzy Zelnik.

Oczywiście, że jestem zwolennikiem lustracji! Choćby dlatego, że to potencjalne haki na ludzi. Musimy znać prawdę. Wszyscy. Także o sobie samych

— dodaje.

Więcej o bolesnej przeszłości, grzechach młodości i dzisiejszej reakcji na podejmowane wówczas decyzje w najnowszym numerze „wSieci”, w sprzedaży od 14 marca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.

svl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych