Surmacz o inwigilacji dziennikarzy w czasach rządów PO-PSL: "To przypomina mi czasy komunistyczne, kiedy inwigilowano opozycjonistów i ludzi, którzy mieli coś do powiedzenia na temat władzy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVP Info
Fot. wPolityce.pl/TVP Info

Piotr Skwieciński („wSieci”, wPolityce.pl), Wojciech Surmacz („Gazeta Bankowa”) i Marcin Wojciechowski („Liberte”), którzy byli gośćmi programu „INFO Newsroom” (TVP Info) skomentowali sprawę ujawnienia listy inwigilowanych dziennikarzy.

Jeśli pozbawić media możliwości ochrony źródeł swoich informacji , jakość mediów spadłaby jeszcze bardziej

— powiedział Piotr Skwieciński.

To prawo daje dziennikarzom ten przywilej. Dlatego władze nie powinny podsłuchiwać dziennikarzy

— podkreślił Marcin Wojciechowski.

Wojciech Surmacz zwrócił natomiast uwagę na zakres inwigilacji.

W normalnym państwie inwigiluje się przestępców, bez względu na ich profesję. (…) Sprawa musi jednak dotyczyć przestępstwa. (…) Najcięższym zarzutem jest zarzut inwigilacji „Rzeczpospolitej”. Nie widzę w działaniach tej redakcji działań nielegalnych. Totalna aberracja i absurd! To przypomina mi czasy komunistyczne, kiedy inwigilowano opozycjonistów i ludzi, którzy mieli coś do powiedzenia na temat władzy, choć nie popełniali przestępstw. Generalnie inwigilowano ludzi, którzy opowiadali się za wolność słowa

— powiedział redaktor naczelny „Gazety Bankowej”.

To że władza chce zlokalizować przeciek mnie nie dziwi. (…) Na sprawę trzeba jednak patrzyć szerzej

— podkreślił Piotr Skwieciński.

Zastępca redaktora naczelnego tygodnika „wSieci” przypomniał sytuację, jaka spotkała dziennik „Rzeczpospolita”, w tym przekazanie gazety osobie związanej z rządzącymi.

Hajdarowicz był zaprzyjaźniony z Grasiem i innymi politykami PO. Spotykał się z nim w czasie afery trotylowej gdzieś pod śmietnikiem. Redakcja „Rzeczpospolitej” bardzo uwierała ówczesną władzę i ta władza robiła bardzo dużo, żeby zmienić linię tej redakcji i tę redakcje unieszkodliwić

— powiedział Skwieciński.

Wojciech Surmacz zwrócił natomiast uwagę na role, jaka w procederze inwigilacji odgrywali sami dziennikarze.

Pół biedy, kiedy dziennikarz gra służbami i liczy na przeciek. Dramat jest, gdy dziennikarz zaczyna brać za to pieniądze. (…) Nie można mówić, że wszyscy dziennikarze współpracowali ze służbami, ale są tacy i współpracują. (…) Jeśli dziennikarze są manipulowani przez służby specjalne, to manipulują opinią publiczną

— powiedział redaktor naczelny „Gazety Bankowej”.

Nie znamy całej listy. Być może są tam te gwiazdy z mediów opozycyjnych - „Gazety Wyborczej” i innych. Warto by było opublikować listę dziennikarzy inwigilujących. Inwigilacja nie ma w sobie tylko podsłuchów

— dodał.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

===

Piotr Skwieciński odniósł się do znacznie komisji śledczych w polskim życiu publicznym.

Mamy w Polsce w specyficzny sposób zbyt wielką uwagę przywiązujemy do idei komisji śledczych. Ona mogłaby powstać. (…) W bardzo wielu krajach zachodnich powołanie komisji śledczej jest dużo łatwiejsze niż w polskim parlamencie. W wielu krajach szereg zwykłych komisji ma uprawienia jak komisja śledcza

— zauważył publicysta.

Zastępca redaktora naczelnego tygodnika „wSieci” zwrócił uwagę, że komisje zwiększały wiedzę Polaków co do wielu faktów w wielu sprawach.

Chcemy żyć jednak w normalnym państwie. (…) Mam nadzieję, że nasze dzieci i wnuki będą miały większe poczucie bezpieczeństwa i tego, że żyją w takim kraju

— podkreślił z  kolei Wojciech Surmacz.

gah

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych