I co nam zrobicie? Polacy są narodem dumnym i niezawisłym, wbrew różnym politycznie poprawnym paranoikom z Bostonu i Brukseli

Salon robi co może, żeby przestraszyć obywateli złym wizerunkiem rządu PiS za granicą. Więcej, grozi, za pośrednictwem lewackich mediów i lewackich ekspertów zachodnich, że poniesiemy konsekwencje, to znaczy, różne rządy i gremia międzynarodowe nas ukarzą sankcjami, z finansowymi włącznie. Dla udokumentowania tej katastroficznej wizji spanikowane media głównego ścieku cytują zagranicznych ekspertów z łapanki i znane ze swej nienawiści do konserwatywnego rządu i katolickiego społeczeństwa polskiego gazety, gazetki oraz stacje radiowe i telewizyjne. Najważniejsze są oczywiście opinie ekspertów.

Ekspertem jest każdy, kto naucza na amerykańskiej uczelni i wie z grubsza, gdzie na mapie jest Polska i czy trzyma kurs politycznej poprawności. A jak nie trzyma, to trzeba ją potępić. Właśnie „Gazeta Wyborcza” wynalazła kolejnego eksperta. Jest nim Mitchell o anglosasko brzmiącym nazwisku Orenstein z Northeastern University w Bostonie, uczelni o mniej więcej takiej samej randze jak uniwersytet w Białymstoku (przepraszam Białystok za to porównanie). Na dodatek ten Orenstein jest ekspertem od Europy Środkowej i od Polski. Czyżby pochodził z naszych stron?

Otóż pan ten nazwał polityków PiS i Jarosława Kaczyńskiego paranoikami. Kto mu podpowiedział to oszczerstwo? Kijowski z KOD-u czy redaktorzy „GW”? Oj nieładnie, takie słownictwo pasuje do polityków „totalnej opozycji” z III RP, ale nie do wykładowcy amerykańskiego uniwersytetu. Choć nie można się ekspertowi Orensteinowi bardzo dziwić, najwyraźniej swoją wypowiedź adresuje do polskiego chama, ludzie przyzwoici i kulturalni czytają inne gazety. Człowiek odpowiedział na zamówienie i je wykonał.

Przy okazji pragnę poinformować Czytelników, że grozi nam powódź eksperckich opinii z USA, bo tam w każdym mieście, a nawet miasteczku działa jakiś uniwersytet, a kraj to wielki, składa się z 50 stanów, które zamieszkuje w sumie 300 milionów obywateli, w tym mnóstwo młodych i żądnych wiedzy. U nich podobnie jak u nas, wszyscy kończą uczelnie, a coraz więcej absolwentów nie ma pracy i ląduje u McDonalda albo w jakiejś knajpie w charakterze barmanów i są dręczeni przez kredyty. No, nie jest tak źle, nie da się wszechwładnym koncernom zniszczyć tak szybko amerykańskiego dobrobytu, ale społeczeństwo jest na dobrej drodze do przebudzenia się z amerykańskiego snu.

Wprawdzie według tego Orensteina politycy Prawa i Sprawiedliwości to paranoicy, ale drzemie w nim resztka zdrowego rozsądku, więc przyznaje: „No cóż, Polska jest suwerennym krajem. Ameryka może przekazywać, apelować, tak jak od kilku miesięcy robi to amerykańska dyplomacja - ale ostatecznie sama Polska wybiera swoją drogę. Jeśli dalej będzie podążać tą, którą podąża obecnie, czyli złą, to konsekwencją będzie ochłodzenie relacji”. No, proszę. Wyszedł rozmówca „GW” naprzeciw oczekiwaniom ” totalnej opozycji” III RP, która również przewiduje straszliwe konsekwencje ze strony Komisji Europejskiej, Rady Europy, Komisji Weneckiej i waszyngtońskiej administracji. Dla niej Polska też jest niezawisła, pod warunkiem, że jest to niezawisłość od niezawisłości. Niezawisłość jest według różnych polityków opozycji tylko wówczas, kiedy pozostaje w żelaznym uścisku elit unijnych i stosuje się do zasady wyższości lewactwa nad konserwatyzmem. Konserwatyzm i chrześcijaństwo są największymi wrogami relatywizmu: politycznego i moralnego, więc trzeba z nimi walczyć do ostatniej szarej komórki. I nasza opozycja walczy, czego objawem było trzymanie w Sejmie przez jej posłów wyrwanych ze szkolnych kajetów kartek z napisem ” Rządzie publikuj”, demonstrujących w ten sposób swoje przywiązanie do sędziego Rzeplińskiego. Jesteśmy państwem demokratycznym, więc każdy się może wygłupiać i bawić w politycznej piaskownicy. Ale Polacy są narodem dumnym i niezawisłym, wbrew różnym politycznie poprawnym paranoikom z Bostonu i Brukseli. I co nam zrobicie?