O przyzwoitości i troglodytach. Fatalnie będzie, jeżeli po obu stronach politycznego sporu zapanuje przekonanie, że drugą reprezentują jedynie nienawistnicy, z którymi nie da się rozmawiać

fot. Fratria
fot. Fratria

W następnej fazie nastąpiło – jakże klasyczne dla jałowej polskiej debaty publicznej – przerzucanie się argumentami o tym, że w Ameryce biją Murzynów. Przypomniano niedopuszczalne i w niektórych przypadkach równie wstrętne komentarze drugiej strony po nieudanym starcie samolotu z Radosławem Sikorskim jako marszałkiem Sejmu. Niektórzy co przytomniejsi konserwatywni komentatorzy przypomnieli nienawistne komentarze po śmierci Władysława Bartoszewskiego.

Spora grupa biada nad narastającą falą „hejtu” i ostrzega, że może polać się krew. Zapominają, że już się polała, gdy w 2010 roku zamordowany został w Łodzi Marek Rosiak. Żadna uczciwa osoba nie może zaprzeczać, że motyw działania Cyby był polityczny.

Nie relatywizuję i nie próbuję tworzyć sztucznej równowagi. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jeśli fala nienawistnych słów płynie z prawej strony, to jest to wciąż w ogromnej mierze reakcja na bezprecedensową nawałnicę skrajnej pogardy, płynącą w odwrotnym kierunku po 10 kwietnia 2010 roku. A warto przypomnieć, że do zabójstwa Rosiaka doszło już po katastrofie smoleńskiej. To wtedy nastąpiło zerwanie naturalnych hamulców z jednej i drugiej strony, a winni temu są ci spośród wrogiej obecnej władzy elity, którzy – schowani za plecami frustratów i nienawistników, rekrutujących się spośród zwykłych ludzi – dyskretnie zagrzewali do jeszcze ostrzejszych ciosów. To nie usprawiedliwia, przynajmniej z mojego punktu widzenia, chamskich komentarzy na przykład po śmierci Bartoszewskiego, ale tłumaczy mechanizm i wskazuje, gdzie był początek. A nie jest to w tym wypadku bez znaczenia.

Jak pisałem wielokrotnie – „hejt” czy też, mówiąc po polsku, sianie nienawiści mającej czasami swoje konsekwencje w sferze realnej, jest zjawiskiem odwiecznym i od tego, co mogło się dziać, powiedzmy, w starożytnym Rzymie dziś odróżnia je tylko kwestia technologii.

Nie jest więc problemem sama obecność „hejtu”, ale – co przy okazji wypadku prezydenckiego samochodu wychodzi na jaw coraz wyraźniej – uznawanie, że druga strona sporu politycznego w Polsce składa się wyłącznie ze zdziczałych troglodytów, takich jak ci publikujący swoje komentarze na profilu KOD. I to jest niebezpieczne.

Jest całkiem oczywiste, że obraz danego obozu tworzą jego najgłośniejsi i najbardziej asertywni uczestnicy. Dzisiaj niestety oznacza to często: najbardziej radykalni. To prawidłowość po obu stronach. Nie jeden raz pisałem, że nic nie poradzimy na to, że mamy tylko jeden kraj, którego nie podzielimy. Różnice polityczne są normalne, spory bywają bardzo emocjonalne i ostre. Fatalnie będzie jednak, jeżeli po obu stronach zapanuje przekonanie, że drugą reprezentują jedynie nienawistnicy, z którymi nie da się rozmawiać – można im wyłącznie współczuć (w wersji łagodniejszej) albo, jeszcze lepiej, ze wszystkich sił zwalczać, być może także fizycznie.

Inaczej mówiąc – i tu apeluję do konserwatywnej strony w polskim sporze – nie dajmy sobie wmówić, że adekwatną reprezentację obecnej opozycji – nie sejmowej, nawet nie stricte politycznej, ale po prostu ludzi mniej lub bardziej krytycznych wobec władzy – stanowią Jażdżewscy, Lisy, wściekłe babcie, uczęszczające na organizowane przez Kijowskiego mityngi i podobni frustraci.

Podobnie jak byłoby dobrze, gdyby ci, którzy zachowują się po przeciwnej stronie przyzwoicie (a są tacy, wierzcie mi Państwo, i nie jest to grupa mała, ale – cicha) nie nabrali przekonania, że głównymi przedstawicielami strony konserwatywnej są ci, którzy najpierw wypisują na Twitterze słowa wieczornej modlitwy, a zaraz potem, już całkiem na dobranoc, wrzucają kilka skrajnie chamskich i wulgarnych refleksji o przeciwnikach.

Jeżeli bowiem obie strony będą mieć taki wzajemny obraz – wtedy dopiero powinniśmy zacząć się na serio bać.

« poprzednia strona
12

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych