To były ich polisy ubezpieczeniowe. Ci ludzie sprawowali w państwie polskim w okresie PRL najwyższe stanowiska. Jaruzelski był przez 30 lat bez przerwy na stanowiskach ministerialnych, był również premierem. Ponad 20 lat zasiadał w Komitecie Obrony Kraju, był członkiem biura politycznego KC PZPR. Jeżeli chodzi o dokumenty, będzie to ścisła czołówka materiałów państwowych
– mówi dr Lech Kowalski, komentując na łamach Super Expressu ostatnie znaleziska IPN w domach byłych peerelowskich notabli.
Jaruzelski nie zniżałby się do poziomu zbierania archiwalnej makulatury czy kserokopii kserówek. Na górze tak nie grali. Znam doskonale tych ludzi, poświęciłem im kilka lat pracy, pisząc ich biografie
– argumentuje.
Jak tłumaczy:
Jaruzelski i Kiszczak w latach 80. w okresie dyktatury służb mundurowych rozgrywali wszystkie najistotniejsze sprawy w państwie. Dokumenty znalezione w ich domach muszą być ważne.
Historyk opowiada też o swoich osobistych doświadczeniach z samozwańczymi depozytariuszami państwowych dokumentów.
Byłem w ponad 35 domach generalskich w czasach, gdy pisałem różne książki. W tych domach były dokumenty odpowiednie do rangi i stanowiska danego generała. Oni po prostu zabierali te materiały, kiedy odchodzili ze służby. Być może niektórzy planowali pisanie wspomnień. Generałowie tak przyzwyczaili się do tych dokumentów, że zaczęli je traktować jak własne zbiory archiwalne. Nigdzie ich nie wywozili, nie ukrywali. Analizowali przy mnie ich treść, kiedy przeprowadzałem z nimi wywiady.
I dodaje:
Widziałem półki z teczkami w ich domach. Warto wspomnieć, że wiele książek profesorów i doktorów habilitowanych powstało z wykorzystaniem prywatnych źródeł archiwalnych, a nie źródeł państwowych. Jest cała masa takich książek, wystarczy spojrzeć na przypisy.
Kowalski tłumaczy, że dokumentów, które mu pokazywano – nie było często w archiwach państwowych.
Kiedy dochodziło do dyskusji pomiędzy mną a nimi, generałowie odwoływali się do dokumentów. Ja nie mogłem się sprzeciwić, bo tych materiałów nie było w archiwach. Zresztą o takich dokumentach nie było mowy w latach 90. Generałowie byli głównym źródłem archiwalnym dla pracowników naukowych i historyków.
Jego zdaniem jednak, po ujawnieniu teczek z domu Czesława Kiszczaka szef IPN powinien ogłosić abolicję dla tych, którzy są w ich posiadaniu. Inaczej dokumenty mogą zostać bezpowrotnie zniszczone.
Gdybym był na miejscu generałów, to po tym, co się wydarzyło w przypadku pani Kiszczakowej, kiedy to zostało tak mocno nagłośnione przystąpiłbym do pozbycia się dokumentów. Nie chciałbym być narażony na kolejny szum medialny z udziałem mojej osoby, a dodatkowo mogliby mnie skazać za nielegalne przechowywanie dokumentów.
– przyznaje.
Teraz dokumenty zaczną parzyć, bo w wielu przypadkach nie żyją ich właściciele. Ich dzieci i wnuczkowie zaczną się pozbywać wielu teczek.
– przewiduje. Oceniając ujawnione już zasoby z domu Kiszczaka – Kowalski mówi:
Te dwa pakiety teczek należy traktować tylko jako haki. One mogły być w tym zestawie najistotniejsze i najważniejsze.
Ale jak dodaje:
Większą wartość dla przyszłości będzie miała dokumentacja Jaruzelskiego. Brakuje niemalże kompletu materiałów z posiedzeń Biura Politycznego KC PZPR z lat 80. Tam zapadały kluczowe decyzje, które rzutowały na los Polski. Każdy z tych dokumentów byłby na wagę złota. Te 17 pakietów to wstęp do tego, co może zostać znalezione na uczelni w Pułtusku.
– zaznacza historyk. Odnosząc się do relacji b. prezydenta Lecha Wałęsy z władzami PRL – Kowalski mówi z kolei:
Dla gen. Jaruzelskiego i Kiszczaka Wałęsa był pionkiem i trybikiem w grze. W 1986 roku gen. Kiszczak wyraźnie mówił w swoim środowisku resortowym, że Wałęsę jeszcze wykorzystamy. Na forum Komitetu Obrony Kraju w 1984 roku Kiszczak mówi do Jaruzelskiego, że opozycja daje wyraźne sygnały, że chce się dogadać. Jaruzelski odpowiada: możesz z nimi rozmawiać, ale wyłącznie kanałami SB.Takie jest przełożenie Wałęsy w stosunku do dwóch najważniejszych graczy ówczesnej władzy
ansa/ SE
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/283928-dr-lech-kowalski-widzialem-teczki-w-domach-generalow-jaruzelski-nie-znizalby-sie-do-poziomu-zbierania-archiwalnej-makulatury
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.