Wyniki audytu po 8 latach pokazują, jakiej "demokracji" broni dziś ferajna spod znaku KOD. Ale układu Platformy i całej III RP nie może zastąpić układem à rebours

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
mat. prasowe z filmu "Układ Zamknięty"
mat. prasowe z filmu "Układ Zamknięty"

Gdyby ktoś chciał zrozumieć prawdziwą, konkretną i namacalną istotę zmian, jaka dokonała się w ostatnich miesiącach w Polsce, powinien nieco więcej poczytać o zmianach, jakie zaszły w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz audycie, który w środę nowe kierownictwo zaprezentowało na konferencji prasowej.

PiS w błyskawiczny i dający się odczuć sposób wyczyściło bowiem zabetonowany układ, który politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego stworzyli w ARiMR, podłączając go do publicznej kasy. Z pracy zwolniono ok. 600 osób: przede wszystkim wiceprezesów, dyrektorów i wicedyrektorów departamentów, dyrektorów regionalnych, kierowników i wicekierowników powiatowych - w znakomitej większości ludzi Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Z perspektywy Warszawy może tego nie widać, ale to właśnie na tego typu układach i układzikach - często lokalnych, niezauważalnych i akceptowanych (współtworzonych) przez samorządowe władze - bazowało poparcie dla poprzedniej koalicji. Wystarczy poznać świat kilkutysięcznej gminy, by zobaczyć, ile rodzin jest (było?) podłączonych pod wspomniany układ, ile decyzji związanych z rzeczywistymi i dużymi pieniędzmi (w dopłatach, wsparciu, inwestycjach) było uzależnionych od ludzi, którym zielone ludziki z PSL ofiarowali część swojego królestwa.

Królestwa, na które przyzwolenie dawali starsi bracia z koalicyjnej Platformy. Czasem, jak minister Mikołaj Budzanowski, sugerując, że to przyzwolenie patologiczne i szkodliwe dla państwa, ale jednak w lwiej części machający ręką na pajęczynę zależności, a w zasadzie sieć pajęczyn stworzoną przez ludowców. Zwłaszcza gdy sami byli zajęci większymi akcjami.

Pusty śmiech ogarnia, gdy czyta się o dyrektorach, którzy zwolnieni z państwowych posad, na których doili Skarb Państwa w sposób przekraczający granice przyzwoitości, dziś dołączają do Komitetu Obrony Demokracji i z wielkimi słowami na ustach krzyczą o wartościach.

Jeden ze zwolnionych z ARiMR, który dziś jest wielkim „obrońcą demokracji”, pracował w naszej agencji. Miał zarobki wyższe od prezesa, zasiadał w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa kompletnie niezwiązanych z agencją, a przy tym dostał 150 tys. złotych w nagrodach. Dziś w KOD broni demokracji. Może to pan sobie zsumować i odpowiedzieć na pytanie, czego on dziś broni działając w KOD

— opowiadał mi dziś nowy prezes ARiMR.

Rozmowę zresztą warto przeczytać w całości - pokazuje bowiem skalę patologii, do jakich dochodziło w tak drobnej w zasadzie instytucji, jaką jest ARiMR. Można tylko domyślać się (i czekać) na kolejne audyty - tym razem z poszczególnych ministerstw.

WIĘCEJ: TYLKONAS! Prezes ARiMR ujawnia kulisy audytu po PO-PSL: olbrzymie nagrody, niegospodarność i KOD w tle… „To był folwark PSL. Nóż mi się w kieszeni otworzył, jak to zobaczyłem…” NASZ WYWIAD

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych