Lech Wałęsa był w latach 80. wtedy drzewcem sztandaru. Jednak sztandar szedł tak, jak tłum, możliwości modyfikacji szlaku wtedy były niewielkie
— mówi portalowi wPolityce.pl Marcin Wolski.
wPolityce.pl: Lech Wałęsa od lat kręci i zmienia zdanie dotyczące swojej przeszłości. Dziś, po upublicznieniu tzw. szafy Kiszczaka, również to widzimy. Jak Pan to ocenia? Dziwi to Pana?
Marcin Wolski: Zaczynam powoli rozumieć zachowanie Lecha Wałęsy. Wiele osób popełnia błąd, próbując oceniać Lecha Wałęsę z lat 70. przez pryzmat jego dzisiejszego zachowania. Dziś Wałęsa kreuje się na Boga, który wszystko wie i wszystko może. Tymczasem on był raczej chłopo-robotnikiem z czasu PRL-u. I to jest dla Wałęsy korzystna interpretacja, ponieważ plasuje go wśród innych osób o podobnym sposobie myślenia.
Co za ta mentalnością się kryje?
Ta mentalności charakteryzowała się elastyczną moralnością. Ona zakładała, że nie należało ukraść pieniędzy koledze, ale już wyniesienie rolki papy z pracy nie było naganne. Zapewne w swojej kalkulacji Wałęsa nie uznawał za naganne, że rozmawia i podpisuje coś ubekom.
Czy to nie próba tłumaczenia Wałęsy?
Tak bym tego nie oceniał. Mam jednak wiarygodną relację osoby bardzo bliskiej Wałęsie. Lech Wałęsa się kiedyś mu przechwalał, że „nic bezpiece nie mówi a oni jeszcze mu płacą”. On działał jak chytry PRL-czyk, który myślał, że oszuka cały świat. Znamienna jest inna scena, którą przytaczają opozycjoniści. Wałęsa w WZZ chwalił się, że razem z milicją rozpoznawał na zdjęciach uczestników demonstracji. Dopiero, gdy oni się oburzali i mówili, że wystawiał im ludzi, Wałęsa zrozumiał co robił. To jest klucz do zrozumienia tamtej postawy Wałęsy w mojej ocenie.
Dziś Wałęsa to inna postać? Należy na niego inaczej patrzeć?
Dziś Lech Wałęsa jest przekonany o swojej wielkości, jest wielki i może wszystko. Jednak pozostała w nim jedna cecha tamtego człowieka z PRL-u, czyli chęć chodzenia w zaparte. To typowa cecha „homo sovieticus” - on zaprzecz konsekwentnie, do końca, wbrew faktom i logice. On działa na zasadzie Mołotowa, czy Ławrowa - zaprzeczać wszystkiemu.
Dowody na jego niekorzyść są mocne. Czy zatem ta taktyka jest skuteczna?
Trudno powiedzieć, ponieważ nawet akolici Wałęsy są mocno zakłopotani. Wałęsa nie był demonem, ale też nie był człowiekiem, który był w stanie podjąć jakąkolwiek grę. On nie był w stanie nawet pomyśleć, że będzie „obalał komunizm”, a potem zmierzy się z Gontarczykiem i Cenckiewiczem.
Sądzi Pan, że „szafa Kiszczaka” zakończy publiczną aktywność Wałęsy?
Trudno przesądzić. To byłyby razy śmiertelne, ale dla inteligenta. Leszek Moczulski, choć można go było tłumaczyć skuteczniej niż Wałęsę, zniknął. Wałęsa zapewne będzie działał. Pozostanie legendą dla wielu. Pozostaną znane jego zasługi tego „środkowego” okresu jego życia, czyli lata 80. Lata 70., prezydentura i współczesność będą źle oceniane.
Czyli lata 80. będą sukcesem?
Lech Wałęsa był wtedy drzewcem sztandaru. Jednak sztandar szedł tak, jak tłum, możliwości modyfikacji szlaku wtedy były niewielkie. Jednak w mojej ocenie gdyby miało się okazać, że i wtedy Wałęsa był agentem SB, dowody na to byłyby właśnie w „szafie Kiszczaka”. Fakt, że ich nie ma, jest sugestią,że Wałęsa się jednak „urwał” bezpiece w pewnym momencie.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Książka, którą trzeba przeczytać!
720 stron mrocznej prawdy! „Konfidenci” autorstwa Sławomira Cenckiewicza, Witolda Bagieńskiego i Piotra Woyciechowskiego.
Publikacja zawiera wiele unikatowych dokumentów i ilustracji pochodzących z zasobów archiwalnych IPN. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/282892-marcin-wolski-walesa-sie-przechwalal-ze-nic-bezpiece-nie-mowi-a-oni-jeszcze-mu-placa-on-dzialal-jak-chytry-prl-czyk-ktory-myslal-ze-oszuka-caly-swiat-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.