Wałęsa jak Piłsudski....? Tomasz Nałęcz dobrze wie, że to nieprawda

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Doradca byłego prezydenta Komorowskiego Tomasz Nałęcz, broniąc Wałęsy, kilkakrotnie w ostatnich dniach porównał tego ostatniego do Józefa Piłsudskiego. Bo tu konfident SB, a tam – współpracownik austriackiego wywiadu. Jeśli nie potępiamy Marszałka – mówi Nałęcz – to niby dlaczego mielibyśmy rozliczać Lecha?

Gdyby Nałęcz był sobie tylko jakimś tam politykiem, machnąłbym ręką. A niech sobie gada. Ale pan profesor jest też historykiem, i to niezłym. A także – intelektualistą. I dlatego piszę ten tekst. Bo on przecież wie, że uprawia demagogię. Wie doskonale, że stawia znak równości między dwiema rzeczami nie tylko nie tożsamymi, ale wręcz ciężko porównywalnymi. I w sensie politycznym, i etycznym.

No bo z jednej strony mamy Piłsudskiego, który decyzję o współpracy z wojskowym wywiadem austriackim podejmował kompletnie podmiotowo. Nie był bowiem pojedynczym szpiegiem, tylko stał na czele silnej, polskiej organizacji militarnej, uważanej przezeń za zalążek polskiego państwa. Podjął decyzję polityczną. I w zamian za określone korzyści dla swojej organizacji (broń i legalizacja przygotowań do polskiego wysiłku zbrojnego w zbliżającej się wielkimi krokami Wielkiej Wojnie) zaangażował tę organizację w zdobywanie informacji o siłach zbrojnych jednego zaborcy i przekazywanie ich zaborcy drugiemu. Dodajmy, że ludzie Piłsudskiego szpiegowali armię zaborcy, uważanego przez Komendanta za groźniejszego, za tego którego pokonanie jest warunkiem sine qua non odzyskania niepodległości, działając na rzecz tego zaś zaborcy, który polskości zagrażał (jeśli w ogóle) w najmniejszym stopniu, i  w politycznej koncepcji przyszłego Marszałka był materiałem na sojusznika. Niekomfortowego i silniejszego, ale sojusznika.

Krótko mówiąc - Piłsudski, zawierając umowę z austro-węgierskim wywiadem wojskowym, był partnerem pułkowników z Wiednia, a nie ich dobrowolnym czy przymuszonym sługą.

Jak w ogóle można, nawet nie wartościując pod względem moralnym, porównywać tę sytuację z wałęsowską z początku lat 70? Bo Wałęsa nie podejmował wtedy decyzji politycznej. Nie był dla nikogo partnerem. Nie miał żadnej organizacji, którą uważałby, jak Piłsudski, za zalążek państwa polskiego. Nie przybliżał odzyskania niepodległości, tylko je oddalał. Nie szpiegował zaborcy, tylko własnych kolegów. Nie za wsparcie dla polskich celów, tylko za kasę dla siebie.

Czytaj więcej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych