Dr Łukasz Kamiński: IPN otrzymuje różne sygnały o kolejnych miejscach przechowywania PRLowskich dokumentów. Prokuratorzy je weryfikują

fot. TVP Info/wPolityce
fot. TVP Info/wPolityce

Na pierwszy rzut oka nie będzie bomby - twierdzi dr Łukasz Kamiński, prezes IPN odpowiadając na pytanie, czy w dokumentach, które odtajni jutro IPN będą jakieś sensacyjne treści.

Tłumacząc dlaczego IPN zdecydował się udostępnić teczkę TW Bolka przed ostatecznym stwierdzeniem jej prawdziwości prezes IPN powiedział, ze rozważał możliwość przeprowadzenia wcześniejszej ekspertyzy ale ostatecznie przeważyły argumenty, by jak najszybciej i właśnie partia po partii udostępnić je osobom uprawnionym czyli mediom i historykom a za ich pośrednictwem opinii publicznej,

Chodziło o to, by nie przeważały spekulacje co tam może być

— argumentował.

Ale jak zapowiedział autentyczność akt będzie nadal weryfikowana, także w kontekście zarzutów, które formułuje Lech Wałęsa.

Kamiński był też pytany o zarzuty tej części publicystów i polityków, którzy mają mu za złe opieszałość IPN w przejmowaniu akt.

Krytyka jest rzeczą naturalną. Rozumiem te osoby , które krytykują. Prawda o działaniu prokuratorów IPN jest jaka, że można im proponować, zachęcać, natomiast prezes nie może wydawać im polecenia wykonania konkretnych czynności procesowych, np. przesłuchania domu

— tłumaczył Kamiński.

Na pytanie, dlaczego Maria Kiszczak czekała trzy tygodnie na spotkanie z nim odpowiedział natomiast.

Z dzisiejszej perspektywy , gdy wiemy czego dotyczyło, może można powiedzieć, że powinno dojść do niego szybciej. Ale zastosowano normalną procedurę - wyznaczono termin.

Jak zapewnił - nie spodziewał się , że Maria Kiszczak zaoferuje mu tak sensacyjne materiały.

Kamiński powiedział, ze obecnie w IPN trwa ustalanie procedury zgodnie z którą zostanie wykonana analiza grafologiczna zawartości teczki TW Bolka.

Ustalamy, czy będą mogły być zbadane w naszym archiwum, czy będą musiały je opuścić, ile dokumentów jest niezbędnych do takiej analizy. Chciałbym by taka ekspertyza była przeprowadzona w ramach śledztwa. Ona ma wtedy inną wartość

— podkreślił.

Kamiński tłumaczył, że nie miał okazji zapoznać się z całością materiałów, ale na pierwszy rzut oka ich autentyczność nie budziła wątpliwości.

Ale jak zauważył muszą być one dalej badane, gdyż już dziś widać, że:

Z tych samych dokumentów – dziennikarze i historycy wyciągają sprzeczne wnioski

Komentując zarzuty Lecha Wałęsy - Kamiński zauważył, że codziennie jest to trochę inna opowieść.

Prezes IPN jeszcze raz zaapelował o przekazywanie do IPN akt , które mogą się jeszcze znajdować w posiadaniu osób nieuprawnionych.

To jest kwestia prawnego obowiązku, zagrożonego sankcją karną

— przypomniał.

Dr Kamiński przyznał też, że w ostatnich dniach IPN otrzymuje różne sygnały o kolejnych miejscach przechowywania PRLowskich dokumentów

Prokuratorzy starają je weryfikować

— zapewnił.

Tłumaczył też, że IPN nie może oferować pieniędzy za takie akta.

To by wymagało zmiany prawa. Jeśli posłowie uznają, że to dobry pomysł by zachęcać a nie tylko grozić , to my taki obowiązek wykonamy

Jak dodał:

Państwo polskie stosuje tego typu nagrody -kiedy odstępuje się od karania by osiągnąć cel większy

Tłumaczył, że cenne dokumenty mogą być dziś w wielu przypadkach odziedziczone .

Młodsze pokolenie może się obawiać, nie wiedzieć co z nimi zrobić. Ja zachęcam do oddawania

— zaapelował.

Jak przyznał IPN weryfikuje m.in. doniesienia dzisiejszego Faktu o istnieniu tajemniczego archiwum Jaruzelskiego w wyższej szkole humanistycznej w Pułtusku.

ansa./TVP Info

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych