Cenckiewicz komentuje udostępnione akta: "To dokumentacja porażająca i modelowa, jeśli chodzi o prowadzenie agentury". Sprawdź szczegóły!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Jacek Turczyk
PAP/Jacek Turczyk

Jest to dokumentacja modelowa, jeśli chodzi o prowadzenie agentury. Pokazuje zakres współpracy agenturalnej i jest porażająca, jeśli chodzi o liczbę doniesień i informacji przekazywanych na szereg osób

w ten sposób dr hab. Sławomir Cenckiewicz skomentował udostępnione przez Instytut Pamięci Narodowej dokumenty pochodzące z domu Czesława Kiszczaka.

WIĘCEJ: IPN udostępnił akta „Bolka”! Zobowiązanie Wałęsy do współpracy, pokwitowania odbioru pieniędzy i list Kiszczaka… ZOBACZ DOKUMENTY!

Historyk był jedną z pierwszych osób, które w poniedziałkowe południe czytały akta w siedzibie Instytutu. Cenckiewicz przekonywał, że jeśli chodzi o ocenę tego, czy Wałęsa był agentem, to jest to sytuacja „zero-jedynkowa”.

Liczyłem, że krąg osób, na które donosił Lech Wałęsa to 30 osób. W tej chwili ta liczba musi zostać powiększona

— mówił.

Pytany o linię obrony byłego prezydenta, który pisze o swojej wersji wydarzeń na blogu, Cenckiewicz zaznaczył, że jest to drugorzędna sprawa.

Od lat jestem wiernym czytelnikiem bloga prezydenta Lecha Wałęsy, ale tyle razy były zmieniane wersje wydarzeń z Grudnia ‘1970 roku i później, że nie przywiązuję do tego większego znaczenia poznawczego. Na początku była mowa, że jeśli był podpis, to pod odebraniem sznurówek, dziś, że podpisów było wiele… Z punktu widzenia historyka niewiele to wnosi. Jest kilka wspomnień książkowych Lecha Wałęsy i dziś trzeba powiedzieć, że są one fałszywe

— tłumaczył.

Dopytywany, czy coś w dokumentach o TW „Bolek” zaskoczyło go, Cenckiewicz odpowiadał:

Zaskoczyła mnie umiejętność prowadzenia Lecha Wałęsy jako agenta SB. Bardzo dobre rozpoznanie profilu psychologicznego Wałęsy. To nie jest dokumentacja jednowymiarowa - pojawiają się naprostowania Wałęsy, że w zły sposób zachowywał się na posiedzeniach rady… (…) Ucieszyłem się, że pomimo archiwalnych podstaw, by sądzić, że Wałęsa wszedł w grudzień 1970 roku jako pewien rodzaj konfidenta, to ta dokumentacja tego nie potwierdza

— tłumaczył historyk.

I dodawał:

Cała ta dokumentacja jest straszna i tylko ktoś naiwny mógłby sądzić, że ona nie miała znaczenia dla późniejszego okresu

— podkreślił.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych