Jan Tomasz Gross i Lech Wałęsa, czyli ks. Boniecki o „oczyszczaniu pamięci”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.Piotr Drabik/ wikipedia/ licencja CC BY 2.0
fot.Piotr Drabik/ wikipedia/ licencja CC BY 2.0

„Dyskutujcie z Grossem, ale, na litość Boską, nie odbierajcie mu odznaczenia” – woła ks. Adam Boniecki w swoim ostatnim komentarzu na łamach „Tygodnika Powszechnego”, stanowiącego jakby suplement do okładkowego artykułu Michała Okońskiego „Polski kłopot z Grossem”.

Ale bardziej niż na tekście Okońskiego chciałbym się skupić nad przemyśleniami duchownego, które mnie w kontekście ostatnich wydarzeń zaskakują. Jednym z głównych argumentów w obronie pozostawienia Krzyża Zasługi profesorowi z Princeton, zdaniem ks. Bonieckiego, jest od lat szermowany przez środowisko elit III RP opierające się w swoich przemyśleniach na kierunkach wytyczanych przez „Gazetę Wyborczą”, argument „oczyszczania pamięci”. Tak w każdym razie, według ks. Adama, widział to Jan Paweł II.

Zabolało nas nie to, – rozwija swoja myśl duchowny – że Gross powiedział (słusznie, czy nie słusznie) o liczbach, lecz że znów przypomniał o polskich winach z czasów wojny i po wojnie. Jak każdy człowiek musi nieść swoją, nie zawsze świetlaną i piękną historię, tak musi nieść ją każde społeczeństwo. Uznanie własnych win (Kościoła) Jan Paweł II nazwał „oczyszczaniem pamięci”. Książki Jana Tomasza Grossa w operacji oczyszczania pamięci nam pomogły. Uderzały w naszą złotą legendę brutalnie, bywało, że niesprawiedliwie. Ale pomogły.

Ta szczytna, propagowana przez św. Jana Pawła II idea „oczyszczania pamięci” widać bliska jest sercu ks. Bonieckiego. Zresztą mojemu także. Problem z zabraniem orderu polega tylko na tym, że powód został zdefiniowany przez samego przeciwnika pozbawienia odznaczenia Grossa. Zdanie - Uderzały w naszą złotą legendę brutalnie, bywało, że niesprawiedliwie – w zasadzie przesądza sprawę na niekorzyść tezy głoszonej przez autora tych słów. Ks. Boniecki używając pewnej, nawet poetyckiej paraleli chciał de facto stwierdzić, że Gross w sposób jawny posługiwał się kłamstwem i manipulacją, a w dodatku robił to nierzetelnie. Czyżby duchowny w swojej prostolinijności sugerował nam, że „cel uświęca środki”? Poza tym nie zapominajmy, że zgodnie z art. 13 pkt. 1 „Ustawy o orderach i odznaczeniach”

->Order Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej jest nagrodą za wybitne zasługi położone dla współpracy między narodami. Order jest nadawany cudzoziemcom i zamieszkałym za granicą obywatelom polskim, którzy swoją działalnością wnieśli wybitny wkład we współpracę międzynarodową oraz współpracę łączącą Rzeczpospolitą Polską z innymi państwami i narodami.

Dlatego inny duszpasterz, ks. kard. Stanisław Dziwisz (cytowany zresztą we wspomnianym artykule) w liście do redakcji aspirującego do miana katolickiego wydawnictwa „Znak”, po publikacji książki Grossa „Strach” oburzał się stwierdzając, że „Waszym zadaniem (wydawnictwa przyp. aut.) jest krzewienie prawdy o historii, a nie budzenie demonów antypolskości i antysemityzmu jednocześnie.” Dlatego już w momencie nadania odznaczenia przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego nie zostały dotrzymane kryteria przyznawania Orderu Zasługi, to co tu w ogóle rozmawiać o zabraniu go. Dlatego dyskutujmy z Grossem, ale na litość Boską, zabierzmy mu odznaczenie!

I jest jeszcze jedna kwestia problemu „oczyszczania pamięci”, którą poruszył dość nieopatrznie ks. Adam. Jak wiadomo obok ks. Sowy nie ma chyba innych duchownych, aż tak blisko związanych emocjonalnie i wspierających duchowo środowiska elit III RP oraz wiele z tez głoszonych przez „Gazetę Wyborczą”. I tu samo nasuwa się pytanie. Nie spotkałem się jeszcze z żadną wypowiedzią ze strony tych wszystkich ludzi, która by w jakikolwiek sposób nazwała rozliczanie przeszłości Lecha Wałęsy chwalebnym czynem w imię „oczyszczania pamięci”, choć te wszystkie kryteria, o których wspominał w swoim komentarzu ks. Boniecki zostały spełnione. Jakoś nie doczekałem się jeszcze felietonu w „Tygodniku Powszechnym”, który by w sposób równie jasny stawiał sprawę permanentnych kłamstw „człowieka z Matką Boską w klapie”, co w tekście o Janie Tomaszu Grossie. A to problem chyba znacznie dla nas ważniejszy niż po części wyssane z palca pomówienia profesora z Princeton.

Rozumiem, że w następnym numerze dotknie ksiądz tego problemu, „uderzającego w naszą złotą legendę brutalnie”, ale za to wcale nie tak „niesprawiedliwie”. Inaczej w mojej głowie może zrodzić się podejrzenie w stosunku do księży Adama i Kazimierza o stosowanie reguły podwójnych standardów, co w kontekście słów św. Jana Pawła II  o „oczyszczaniu pamięci” i noszonej sutanny nie zabrzmi przyjemnie.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych