Lewactwo wściekłe na „wSieci” – i bardzo dobrze! "Kipią z wściekłości, ponieważ bariery poprawności politycznej nie sięgają Europy Środkowej"

Fot. wSieci
Fot. wSieci

Gazeta.pl z tryumfem ogłosiła, że jakaś grupka internetowych bandziorów zaatakowała serwis naszego tygodnika pod adresem wsieci.pl w związku z okładką numeru z ostatniego poniedziałku. Tą mówiącą o islamskim gwałcie na Europie. Internetowe bandziorki muszą być wyjątkowo słabo zorientowane – z naszego punktu widzenia strona samego tygodnika ma znaczenie wyłącznie informacyjne i jest na niej prezentowany jedynie spis treści poszczególnych numerów.

Muszę przyznać, że mało co dało mi równie dużą satysfakcję co potępienia europejskiej lewicy, spadające na nasze pismo za jego celną i dobrze zrobioną okładkę. Intensywność potępień jest miarą celności syntetycznego przesłania, jakie zawarliśmy w obrazie i tytule.

Twierdzenie, że okładka czerpała z antysemickich wzorców i odwoływała się do praktyki nazistowskiej propagandy ma dokładnie tyle samo sensu co słynne wynurzenia Hanny Gronkiewicz-Waltz o nazistowskich słupach światła, mających być wzorem dla projektu pomnika światła na Krakowskim Przedmieściu. Albo twierdzenie, że każdy marsz z pochodniami, jaki się w dzisiejszych czasach odbywa, jest wyrazem fascynacji reżimem Hitlera. Po prostu – pewne zabiegi formalne są zawsze takie same. Fakt, że gdzieś kiedyś użył ich ktoś w celu godnym potępienia nie oznacza, że każdy, kto ich potem używa, ma identyczny cel i identycznie należy go potępić. To absurd.

Wściekłości zachodnich lewicowych mediów się nie dziwię. Nasza okładka jest zrobiona dokładnie według zasad sztuki: w jednym obrazie i zdaniu ujmuje przejrzyście i syntetycznie całe skomplikowane zjawisko, z jakim mamy do czynienia. Odwołuje się zarówno do zjawiska gwałtów na europejskich kobietach, dokonywanych przez imigrantów, jak i do gwałtu symbolicznego, odbywającego się w sferze wartości. Europejskie lewactwo kipi z wściekłości, ponieważ bariery poprawności politycznej nie sięgają Europy Środkowej. Tu jest prawdziwa sfera wolności słowa i tutaj można pisać i mówić wprost to, czego zakłamane media niemieckie, francuskie czy szwedzkie nigdy nie powiedzą, nie pokażą ani nie napiszą. Atak na nasz tygodnik był więc również wyrazem swoistej frustracji.

Zawsze uznawałem, że okładka czasopisma jest miejscem, gdzie wolno naprawdę dużo. Nie oburzały mnie wielokrotnie krytykowane po prawej stronie okładki „Newsweeka”, choć głęboko nie zgadzałem się z ich przekazem. Ale nie łamały żadnych norm – przeciwnie, niektóre z nich bardzo celnie w syntetycznej formie przekazywały przesłanie redakcji.

W przypadku okładki ostatniego numeru „W Sieci” udało nam się osiągnąć perfekcję i mam głębokie przekonanie, że jest jedna z najlepszych – jeżeli nie najlepsza – dotąd okładka naszego pisma. Formalnie idealna, a na dodatek stuprocentowo celna, gdy idzie o przekaz. Zagoniona w kozi róg lewica boi się takiego jasnego, prostego przekazu tym bardziej, że komentarze internautów, także pod tekstami potępiającymi nasze pismo, są mu w zdecydowanej większości przychylne. Kolejny raz okazuje, jak bardzo lewackie teorie rozmijają się z sentymentami zwykłych ludzi.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych