Dr Targalski o „szafie Kiszczaka”: W "ubekistanie" prawdziwą władzę stanowiła bezpieka, a scena polityczna była zasilana przez kukiełki

Fot. wPolityce.pl/TVP Info
Fot. wPolityce.pl/TVP Info

Jerzy Targalski, politolog i ekspert zajmujący się Europą Środkową, uważa, że za sprawą „szafy Kiszczaka” kryje się bardzo poważny plan wobec Polski.

Mamy obecnie bardzo poważną operację, prowadzoną z Moskwy. Ta operacja ma trzy cele

— mówił Targalski w TVP Info.

I wyjaśniał:

Po pierwsze – przy okazji sprawy Wałęsy ewentualnie, jak pokaże mu się inne materiały, pogrążyć przeciwników z innego obozu. Po drugie – zdyscyplinować agenturę, bo „jeśli mamy teczkę Bolka, to mamy teczki was wszystkich”. I trzy – moim zdaniem dochodzi do wymiany agentury. Stara agentura jest niepotrzebna, można się jej pozbyć. Czy interesy Moskwy mogą być reprezentowane przez jakiegoś „Bolka”, albo przez środowisko „Wybiórczej”? Oczywiście nie.

Pytany, jak rozumieć zachowanie wdowy po Kiszczaku historyk wskazał, że jej zachowanie trudno interpretować.

Wdowa po Kiszczaku nie wie nawet co mówi. A jeśli wie, to nie wiemy, kto z nią przebywał, kto jej wydał polecenie, doradził lub choćby zasugerował

— tłumaczy.

Podsumowując całą sprawę Targalski wskazał:

Ta sprawa mówi nam o trzech rzeczach. W ubekistanie prawdziwą władzę stanowiła bezpieka, a scena polityczna była zasilana przez kukiełki, które walczyły o to, kto sprawniej będzie realizował interesy bezpieki, w zamian za prawo do okradania kraju. Przemiany lat 80. odbywały się na rozkaz z Moskwy i były ściśle przez KGB nadzorowane i sterowane. Do tego potrzebny był Wałęsa

— mówił Targalski.

KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych