Teczki Lecha Wałęsy „Bolka” znalezione w willi Kiszczaka pogłębiają i utrwalają linię podziału Polaków, która ujawnia się w kilku innych fundamentalnych sporach.
Widać to bardzo wyraźnie. Można powiedzieć tak: ci, którzy mimo niezbitych dowodów na tajną współpracę Lecha Wałęsy, dziś bronią byłego lidera „Solidarności”, z grubsza rzecz biorąc, są zarazem tymi samymi, dla których nie ulega wątpliwości, że katastrofę smoleńską sprokurowali piloci swoją nieodpowiedzialną brawurą i popełnionymi błędami. W innej wersji dzisiejszych obrońców Wałęsy, do katastrofy doprowadził śp. prezydent Lech Kaczyński, zmuszając pilotów do podjęcia śmiertelnego ryzyka wylądowania za wszelką cenę. Sam Lech Wałęsa zarzut o winie Kaczyńskich doprowadza do absurdu – dla niego to naturalne wytłumaczenie, pozwalające jednocześnie sformułować ukryte oskarżenie o sprowadzenie śmierci na pozostałe 95 osób (a może ich zabicie!) – przez obydwu braci Kaczyńskich, którzy uzgodnić mieli w ostatniej chwili, że obecność w Katyniu będzie początkiem kampanii prezydenckiej. Presja, aby wtedy rozpocząć drogę do powtórnej prezydentury, zaważyła na wypadku samolotu. Po drugiej stronie dzisiejszego sporu o Wałęsę, znajdują się ci, którzy nie chcą przyjąć wersji lansowanej przez raport Jerzego Millera oraz kierunku śledztwa polskiej prokuratury, ale nie przesądzają o prawdziwości wersji zamachu. Domagają się jednak rzetelnego dochodzenia w oparciu o bezpośredni dostęp do wraku samolotu, oryginalnych czarnych skrzynek, przy wykorzystaniu wiedzy najwybitniejszych fachowców. Blisko tej grupy są zwolennicy teorii zamachu. Choć istnieje różnica między tymi dwoma punktami widzenia, przez obrońców Lecha Wałęsy te różnice są zatarte i obydwie określane epitetem „sekta smoleńska”. Oczywiście, różne są też zakresy obrony Lecha Wałęsy. Od całkowitego negowania jego współpracy poprzez redukowanie jej znaczenia jeśli idzie o szkodliwość i krzywdy wyrządzane tym, na których donosił. Dzisiejsi obrońcy Wałęsy są zarazem apologetami III RP, zaś krytycy, nawet, jeśli dostrzegają ogromną rolę Wałęsy w poprowadzeniu „Solidarności” do obalenia w Polsce komunizmu, dziś widzą w nim przede wszystkim oszusta, kłamcę, człowieka pazernego na pieniądze, niszczącego własna piękną legendę. Ta linia podziału obejmuje po jednej stronie opozycję polityczną, pełniąca rolę obrońców Lecha Wałęsy oraz obecną władzę, która uważa, że konieczna jest całościowa ocena roli Wałęsy, bez zamykania oczu, na kompromitujący go fakt prób skradzenia i zniszczenia przez niego samego dowodów współpracy z policją polityczną PRL. Zaś w tej ocenie, dokonanie rachunku, czy wolnej Polsce Wałęsa nie spłacał gorzkiej ceny za swoją przeszłość. Ceny najwyższej, jaką była zdrada ideałów „Solidarności”, zdrada własnego kraju, zdrada narodu, na rzecz zgody na budowę państwa kadłubowego z wiodąca rolą komunistów.
Czytaj więcej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Teczki Lecha Wałęsy „Bolka” znalezione w willi Kiszczaka pogłębiają i utrwalają linię podziału Polaków, która ujawnia się w kilku innych fundamentalnych sporach.
Widać to bardzo wyraźnie. Można powiedzieć tak: ci, którzy mimo niezbitych dowodów na tajną współpracę Lecha Wałęsy, dziś bronią byłego lidera „Solidarności”, z grubsza rzecz biorąc, są zarazem tymi samymi, dla których nie ulega wątpliwości, że katastrofę smoleńską sprokurowali piloci swoją nieodpowiedzialną brawurą i popełnionymi błędami. W innej wersji dzisiejszych obrońców Wałęsy, do katastrofy doprowadził śp. prezydent Lech Kaczyński, zmuszając pilotów do podjęcia śmiertelnego ryzyka wylądowania za wszelką cenę. Sam Lech Wałęsa zarzut o winie Kaczyńskich doprowadza do absurdu – dla niego to naturalne wytłumaczenie, pozwalające jednocześnie sformułować ukryte oskarżenie o sprowadzenie śmierci na pozostałe 95 osób (a może ich zabicie!) – przez obydwu braci Kaczyńskich, którzy uzgodnić mieli w ostatniej chwili, że obecność w Katyniu będzie początkiem kampanii prezydenckiej. Presja, aby wtedy rozpocząć drogę do powtórnej prezydentury, zaważyła na wypadku samolotu. Po drugiej stronie dzisiejszego sporu o Wałęsę, znajdują się ci, którzy nie chcą przyjąć wersji lansowanej przez raport Jerzego Millera oraz kierunku śledztwa polskiej prokuratury, ale nie przesądzają o prawdziwości wersji zamachu. Domagają się jednak rzetelnego dochodzenia w oparciu o bezpośredni dostęp do wraku samolotu, oryginalnych czarnych skrzynek, przy wykorzystaniu wiedzy najwybitniejszych fachowców. Blisko tej grupy są zwolennicy teorii zamachu. Choć istnieje różnica między tymi dwoma punktami widzenia, przez obrońców Lecha Wałęsy te różnice są zatarte i obydwie określane epitetem „sekta smoleńska”. Oczywiście, różne są też zakresy obrony Lecha Wałęsy. Od całkowitego negowania jego współpracy poprzez redukowanie jej znaczenia jeśli idzie o szkodliwość i krzywdy wyrządzane tym, na których donosił. Dzisiejsi obrońcy Wałęsy są zarazem apologetami III RP, zaś krytycy, nawet, jeśli dostrzegają ogromną rolę Wałęsy w poprowadzeniu „Solidarności” do obalenia w Polsce komunizmu, dziś widzą w nim przede wszystkim oszusta, kłamcę, człowieka pazernego na pieniądze, niszczącego własna piękną legendę. Ta linia podziału obejmuje po jednej stronie opozycję polityczną, pełniąca rolę obrońców Lecha Wałęsy oraz obecną władzę, która uważa, że konieczna jest całościowa ocena roli Wałęsy, bez zamykania oczu, na kompromitujący go fakt prób skradzenia i zniszczenia przez niego samego dowodów współpracy z policją polityczną PRL. Zaś w tej ocenie, dokonanie rachunku, czy wolnej Polsce Wałęsa nie spłacał gorzkiej ceny za swoją przeszłość. Ceny najwyższej, jaką była zdrada ideałów „Solidarności”, zdrada własnego kraju, zdrada narodu, na rzecz zgody na budowę państwa kadłubowego z wiodąca rolą komunistów.
Czytaj więcej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/282384-spor-o-bolka-to-spor-o-polske-sprawa-lecha-walesy-to-pretekst-wykorzystywany-w-istniejacym-wczesniej-podziale?strona=1