Szafa Kiszczaka nie szokuje senatora PO. Rulewski broni Wałęsy: To są zaledwie incydenty w długiej i zwycięskiej drodze Wałęsy na czele „Solidarności”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Radio ZET / wPolityce.pl
Fot. Radio ZET / wPolityce.pl

Wałęsa uważa dzisiaj, że jest niepokalany od poczęcia, jak Matka Boska. A to nieprawda. Wszyscy jesteśmy pokryci czerwoną rdzą komuny. Wszyscy musieliśmy z tą komuną kolaborować, wręcz spółkować

— stwierdził na antenie Radia ZET Jan Rulewski, senator Platformy Obywatelskiej.

Jego zdaniem Kiszczak trzymał dokumenty w domu „w obronie swojej sylwetki politycznej czy dziejowej”.

Być może skrajnie chciał tymi materiałami przypomnieć wszystkim, że nadal rozdziela role moralne czy też polityczne w tym kraju

— dodał senator Platformy Obywatelskiej.

Zapytany przez Monikę Olejnik czy mógł tymi dokumentami kogoś szantażować, stwierdził że na pewno nie. Zdaniem Rulewskiego, im dalej od Okrągłego Stołu, tym mniejsza rola Wałęsy.

Usiadł przed sądem, nawet został skazany. On się czuł po prostu obrażony. Czuł się człowiekiem honoru i zbawcą Polski

— ocenił.

Odniósł się także do drugiego bohatera wczorajszych wydarzeń – do Lecha Wałęsy. Przyznał, że bardzo mu współczuje, tym bardziej że „niedawno zapowiadał powrót na scenę polityczną na czele hufców zbrojnych przeciwko Kaczyńskiemu”.

Po tej reakcji na to, miękkiej reakcji na to nowe odkrycie, odczuwam – a trochę go znam – że czuje się przygnębiony i zmęczony. Obawiam się o jego zdrowie

— stwierdził Rulewski. Podkreślił, że wielu opozycjonistów w różnych etapach PRL przeżywało wielki strach.

Oczywiście Lech Wałęsa chodził też do komendy, do SB, oczywiście rozmawiał, spisywano notatki. Dalej to jest już pewna wątpliwość jaką cenę za to płacił, czy oni mu płacili. Jak dalece w tych rozmowach szkodził czy nie szkodził

— powiedział Rulewski. Dodał że Wałęsa dowiadywał się tam, że „za chwilę wkroczą czy nie wkroczą”. Jako przywódca wielkiego związku musiał – zdaniem Rulewskiego – wiedzieć, „że wkroczą” i że on pierwszy będzie tym, kory podąży szlakiem Dubceka”. Dodał, że Wałęsa miał rodzinę, którą kochał, dlatego łatwiej było go podejść.

Być może nie był w tym momencie człowiekiem z żelaza. Być może było w tym trochę gliny

— mówi Rulewski, podkreślając że Wałęsie należy się przyjrzeć raczej z innej perspektywy – „jak dalece odszedł od etosu robotnika, jak bardzo stał się panem”.

Zarzucił historykom - Cenckiewiczowi i Gontarczykowi - że skupili się na zaledwie kilku aspektach Lecha Wałęsy.

Jeżeli to jest prawda, jeżeli „Bolek” to jest „Bolek”, to są to zaledwie incydenty w długiej i zwycięskiej drodze Wałęsy

— mówił Rulewski.

Na pytanie Moniki Olejnik, czy „Bolkiem” można zabić legendę Lecha Wałęsy, odparł:

Nie. To jest parę incydentów z życia Wałęsy, jeśli one w ogóle są prawdziwe. Jeśli „Bolek” to jest „Bolek”. Choć kontakty były. To są zaledwie incydenty w długiej i zwycięskiej drodze Wałęsy na czele „Solidarności”.

12
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych