"Pięćset plus" to politycznie nokautujący cios PiS w opozycję. Miota się, ale jest zamroczona

wPolitycepl/tvn24
wPolitycepl/tvn24

Takiego programu jak „pięćset plus” nie można krytykować czy też ulepszać z pozycji narracji ekonomicznej, wolnorynkowej bądź liberalnej, bo się na tym politycznie wyłącznie traci. Posłowie obu ugrupowań (w wypadku Kukiz ’15 tylko część) wpisali się tylko w wolnorynkowe czytanki Leszka Balcerowicza, co u ludzi Ryszarda Petru akurat nie dziwi, skoro ich lider był teczkowym i asystentem tego niegdysiejszego guru. Ale te wolnorynkowe czytanki (w ostatnich latach zresztą raczej mało wyrafinowane politgramoty) nawiązują do lat rządów z udziałem Unii Demokratycznej i Unii Wolności, które w kwestiach socjalnych czy wrażliwości społecznej są odbierane fatalnie. A sam Leszek Balcerowicz jest dziś znacznie częściej postrzegany jako „szkodnik” niż wtedy, gdy sprawował państwowe funkcje, a demonstranci krzyczeli: „Balcerowicz musi odejść!”. Używanie dziś w debacie o pomocy dla rodzin języka i retoryki z wolnorynkowych czytanek Balcerowicza jest więc politycznym samobójstwem. To już lepiej posługiwać się językiem Janusza Korwin-Mikkego, co zresztą niektórzy posłowie klubu Kukiz ’15 próbowali robić.

Politycy wszystkich opozycyjnych ugrupowań dobrze wiedzą (niezależnie od tego, co udają przed kamerami), że programem „pięćset plus” PiS zyskał mocne zakorzenienie społeczne i zdobył wiele punktów. A będzie nadal zdobywał, gdy program zacznie przynosić efekty, co przecież będzie trwało latami. Można więc uznać „pięćset plus” za naprawdę złoty strzał. Trzeba mieć bowiem świadomość, że rządzący mają niewiele okazji, by wprowadzić coś tak prostego, realnie pomagającego rodzinom i tak politycznie korzystnego. Przede wszystkim z powodu ekonomicznych ograniczeń. I może być nawet tak, że już do końca tej kadencji rządzące PiS nie zrealizuje nic równie spektakularnego i czytelnego dla przeciętnych ludzi. Dla opozycji sprawa „pięćset plus” jest dlatego kłopotliwa, że PiS realizuje ten projekt na początku kadencji i przez następne lata będzie odcinało od niego kupony. To wywołuje wściekłość, szczególnie w PO i rodzi poczucie bezradności, bo bardzo trudno coś takiego podważyć czy zdyskredytować.

To pokazuje, że jeśli rządzący mają kilka dobrych, prostych i zrozumiałych dla wszystkich projektów, mogą sobie darować robienie ludziom wody z mózgu - najczęściej propagandą sukcesu. I to nie sukcesu w postaci budynków, dróg, betonu i asfaltu, bo to już działa na bardzo nielicznych. Teraz chodzi o sukces w postaci pieniędzy trafiających bezpośrednio do kieszeni przeciętnych obywateli.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.