Prywatność i jej obrońcy… Opozycja zamiast wskazywać na wątpliwe punkty ustawy, bredzi o „końcu wolności w sieci”

Czytaj więcej 50% taniej
Subskrybuj
fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

Kto zna moją publicystykę, ten wie, że kwestie prywatności i jawności były dla mnie zawsze bardzo ważne.

Wielokrotnie wskazywałem, że partia dziś sprawująca władzę nie jest na ich punkcie szczególnie uczulona. Nowelizacja ustawy o policji, którą szczegółowo analizuję w najbliższym numerze „W Sieci”, jest dalece niedoskonała i zawiera punkty budzące ogromne wątpliwości (zainteresowanych szczegółami odsyłam do tekstu), choć z drugiej strony trzeba przyznać, że przygotowywano ją w warunkach skrajnej presji czasowej, ponieważ Platforma Obywatelska przez dwa lata nie była w stanie wykonać należycie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z lata 2014 roku.

Trudno zatem mieć wątpliwości, że potrzebna jest dyskusja nad treścią ustawy o policji (oraz innych ustaw, ponieważ nowelizacja wprowadziła niemal identyczne rozwiązania dotyczące kontroli operacyjnej prowadzonej przez inne uprawnione do niej służby, takie jak Straż Graniczna, CBA itd.). Niestety, dzisiaj to opozycja oraz niektóre towarzyszące jej organizacje taką dyskusję uniemożliwiają, a w awanturę – mam nadzieję, że mimowolnie – zostają zamieszani także ci, którzy byliby w stanie rozmawiać o problemach spokojnie i merytorycznie.

Dwa dni temu pod Pałacem Prezydenckim odbył się protest w sprawie ustawy, w którym brały udział między innymi Fundacja Panoptykon i Amnesty International. Obywatele mają prawo do protestu, a wiece rządzą się swoimi prawami. Jednak protest pod pałacem, który miał dotyczyć jednej konkretnej sprawy, zamienił się w demonstrację przeciwników obecnej władzy w ogóle, czego wyrazem były chamskie okrzyki „Duda na Wawel”. Tego samego dnia Ryszard Petru wstawił na Twittera kompletnie absurdalny mem, głoszący, że 6 lutego (ostatni dzień obowiązywania starych regulacji) to „ostatni dzień wolności w sieci”.

Z jednej strony mamy więc szanowany przeze mnie Panoptykon, który dziś przez niektórych działaczy PiS i sympatyków rządu bywa oceniany skrajnie niesprawiedliwie. Tymczasem fundacja kierowana przez Katarzynę Szymielewicz wielokrotnie wytykała poprzedniej władzy naruszenia prywatności oraz brak jawności – sam niejednokrotnie korzystałem z ich analiz, a bywało, że powoływali się na nie również członkowie PiS. Twierdzenie, że ta akurat fundacja należy po prostu do obozu przeciwników PiS, jest zatem skrajnym absurdem.

Zresztą dwie najbardziej drobiazgowe i merytoryczne analizy nowego prawa zostały stworzone właśnie przez Panoptykon oraz konserwatywne Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego – think-tank, który naprawdę trudno posądzić o sprzyjanie opozycji. Uwagi zawarte w obu analizach w zdecydowanej większości się pokrywają.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych