Marian Kowalski mógł być nowym Lepperem. Potencjał polityczny byłego lidera Ruchu Narodowego wciąż jest niewykorzystany

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Ostatecznie Kowalski zdecydował się powołać nową inicjatywę Narodowcy RP. I chociaż mogłoby się wydawać, że to pomysł z góry skazany na niepowodzenie, to jednak były lider Ruchu Narodowego znów przypomina o sobie przy okazji demonstracji KOD-u. Kowalski, który stał się twarzą kontrmanifestacji, udowodnił, że w roli trybuna ludowego czuje się znakomicie. Mówi ze swadą, umiejętnie używa środków retorycznych, wywołuje aplauz i kieruje na siebie uwagę mediów. Szybko staje się ich bohaterem, jest często zapraszany do stacji telewizyjnych.

Mimo to, były rzecznik ONR wciąż jest postacią bez potężnego zaplecza politycznego, niejako królem bez ziemi. Choć potrafi zyskać sobie uznanie zwykłego – nomen omen – Kowalskiego, nie unika merytorycznej dyskusji i potrafi umiejętnie korzystać z arsenału argumentów (mimo braku formalnego wykształcenia), to wciąż pozostaje postacią bez perspektyw na karierę parlamentarną, na której – jak sam podkreśla – mu nie zależy.

Czyżby sprzeciw wobec działań KOD miał przynieść Kowalskiemu wymierne korzyści polityczne? Trudno to przewidzieć. Z jednej strony, wydaje się, że najlepszy moment w karierze i tak ma już za sobą. Z drugiej, polska prawica „kanapowa” jest nieprzewidywalna. Bo kto spodziewałby się, że Paweł Kukiz uzyska prawie 20-procentowe poparcie w wyborach prezydenckich i będzie liderem trzeciej siły politycznej? Kto przypuszczał, że od lat wyśmiewany Janusz Korwin-Mikke dopiero po 70. Będzie uzyskiwał przyzwoite wyniki wyborcze i liczył się w rozgrywce o miejsca w parlamencie?

Wspomniane przypadki pokazują, że i dla Kowalskiego jest szansa na sukces. W końcu kelnerów nie zaprasza się do telewizji publicznej w prime time…

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych