Wedle autorów donosu w „Foreign Policy” Barack Obama powinien jasno zaznaczyć, że NATO nie jest tylko sojuszem wojskowym, lecz strażnikiem demokracji i reguł państwa prawa. I Obama powinien zapewnić pełne poparcie Ameryki dla dochodzenia Komisji Europejskiej w sprawie zagrożenia, jakie dla Unii stanowi Polska rządzona przez PiS. A jeśli Komisja Europejska nie znajdzie dobrego rozwiązania polskiego problemu, noga Obamy nie powinna stanąć na szczycie NATO w Warszawie.
Gdy to czytałem, pomyślałem o prezydencie Turcji Recepie Tayyipie Erdoganie, który miałby niezły ubaw widząc bzdury Ackermana i Kisilowskiego. Tyle tylko, że Turcja jest jednym z najważniejszych państw NATO w Europie i oknem na Azję, bardzo ważnym, a wręcz specjalnym sojusznikiem USA, ma potężną armię, jest sojuszowi niezbędna, więc ktoś taki jak autorzy „Foreign Policy” może jej co najwyżej „skoczyć”. A nawet gdyby podobny paszkwil jak o Polsce napisali o Turcji, w Białym Domu czy sekretariacie stanu USA zostaliby uznani za niegroźnych idiotów. W wypadku Polski jest inaczej.
Wszystko wskazuje na to, że „jazda bez trzymanki” na Polskę rządzoną przez PiS jest możliwa z powodu polityki zagranicznej rządów PO, czyli z powodu dojmującego braku jakiejkolwiek suwerennej, asertywnej i twardej polskiej polityki zagranicznej za rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Takiej polityki nie było też wewnątrz Unii Europejskiej, bo przecież najpierw Jerzy Buzek musiał dostać dekoracyjną fuchę przewodniczącego europarlamentu, a potem Donald Tusk świetnie płatną posadę przewodniczącego Rady Europejskiej. Polskie interesy nie miały żadnego znaczenia, gdy chodziło o te fuchy. Podobnie jak dla tych samych ludzi PO polskie interesy nie mają żadnego znaczenia po przejęciu władzy przez PiS. Dlatego seryjnie ślą donosy na własny rząd i domagają się jego ukarania. Dlatego inspirują wszystkich swoich przyjaciół i wspólników w interesach (także politycznych interesach), by nowy rząd i prezydenta nękali, okładali maczugą oraz stawiali kolejne żądania i ultimatum.
Skala histerii wokół Polski rządzonej przez PiS i agresja wobec nowych władz jest już taka, że nie wolno tego ignorować. To może się stać realnym problemem, może mieć bardzo zły wpływ na pozycję Polski, na jej gospodarkę i finanse. Ta zabawa stała się już zwyczajnie groźna i trzeba ją przerwać. Żaden szanujący się demokratyczny rząd, tym bardziej rząd ważnego państwa Unii Europejskiej nie może sobie pozwolić na takie traktowanie. Ktoś powinien walnąć pięścią w stół.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wedle autorów donosu w „Foreign Policy” Barack Obama powinien jasno zaznaczyć, że NATO nie jest tylko sojuszem wojskowym, lecz strażnikiem demokracji i reguł państwa prawa. I Obama powinien zapewnić pełne poparcie Ameryki dla dochodzenia Komisji Europejskiej w sprawie zagrożenia, jakie dla Unii stanowi Polska rządzona przez PiS. A jeśli Komisja Europejska nie znajdzie dobrego rozwiązania polskiego problemu, noga Obamy nie powinna stanąć na szczycie NATO w Warszawie.
Gdy to czytałem, pomyślałem o prezydencie Turcji Recepie Tayyipie Erdoganie, który miałby niezły ubaw widząc bzdury Ackermana i Kisilowskiego. Tyle tylko, że Turcja jest jednym z najważniejszych państw NATO w Europie i oknem na Azję, bardzo ważnym, a wręcz specjalnym sojusznikiem USA, ma potężną armię, jest sojuszowi niezbędna, więc ktoś taki jak autorzy „Foreign Policy” może jej co najwyżej „skoczyć”. A nawet gdyby podobny paszkwil jak o Polsce napisali o Turcji, w Białym Domu czy sekretariacie stanu USA zostaliby uznani za niegroźnych idiotów. W wypadku Polski jest inaczej.
Wszystko wskazuje na to, że „jazda bez trzymanki” na Polskę rządzoną przez PiS jest możliwa z powodu polityki zagranicznej rządów PO, czyli z powodu dojmującego braku jakiejkolwiek suwerennej, asertywnej i twardej polskiej polityki zagranicznej za rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz. Takiej polityki nie było też wewnątrz Unii Europejskiej, bo przecież najpierw Jerzy Buzek musiał dostać dekoracyjną fuchę przewodniczącego europarlamentu, a potem Donald Tusk świetnie płatną posadę przewodniczącego Rady Europejskiej. Polskie interesy nie miały żadnego znaczenia, gdy chodziło o te fuchy. Podobnie jak dla tych samych ludzi PO polskie interesy nie mają żadnego znaczenia po przejęciu władzy przez PiS. Dlatego seryjnie ślą donosy na własny rząd i domagają się jego ukarania. Dlatego inspirują wszystkich swoich przyjaciół i wspólników w interesach (także politycznych interesach), by nowy rząd i prezydenta nękali, okładali maczugą oraz stawiali kolejne żądania i ultimatum.
Skala histerii wokół Polski rządzonej przez PiS i agresja wobec nowych władz jest już taka, że nie wolno tego ignorować. To może się stać realnym problemem, może mieć bardzo zły wpływ na pozycję Polski, na jej gospodarkę i finanse. Ta zabawa stała się już zwyczajnie groźna i trzeba ją przerwać. Żaden szanujący się demokratyczny rząd, tym bardziej rząd ważnego państwa Unii Europejskiej nie może sobie pozwolić na takie traktowanie. Ktoś powinien walnąć pięścią w stół.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/279031-po-artykule-w-foreign-policy-po-donosach-na-polske-i-ultimatum-ktos-powinien-walnac-piescia-w-stol?strona=2