Soros: Niemcy potrzebują Polski, żeby broniła ich przed Rosją. Naprawdę nie jesteśmy na jednostronnej łasce Berlina

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

George Soros to kontrowersyjny multimiliarder. Na całym świecie od wschodniej Azji przez Rosję aż po Węgry wspiera przeciwników nieliberalnych rządów i finansuje zwolenników tego, co on nazywa społeczeństwem otwartym. Pochodzi z Węgier i jest zaciętym wrogiem premiera Orbana. Wspiera też Ukrainę przed putinowską agresją – warto o tym przypomnieć by nie zapominać, iż świat jest wielopłaszczyznowy i ktoś, kto na jednym planie jest naszym przeciwnikiem, na innym może być naszym de facto sojusznikiem.

Otóż tenże Soros powiedział ostatnio rzecz bardzo ciekawą. A mianowicie w publikowanym przez The New York Review of Books obszernym wywiadzie stwierdził:

Niemcy potrzebują Polski, żeby broniła ich przed Rosją.

Dokładnie w kontekście brzmi to tak:

Oprócz wszystkich swoich innych problemów, Niemcy będą miały polski problem. Inaczej niż Węgry, Polska była jednym z odnoszących największe sukcesy krajów Europy, zarówno ekonomicznie jak i politycznie. Niemcy potrzebują Polski, żeby broniła ich przed Rosją. Rosja Putina i Polska Kaczyńskiego są sobie wzajemnie wrogie, ale zarazem są jeszcze bardziej wrogie wobec zasad, na jakich zbudowana została Unia Europejska.

(In addition to all its other problems, Germany is going to have a Polish problem. In contrast to Hungary, Poland has been one of the most successful countries in Europe, both economically and politically. Germany needs Poland to protect it from Russia. Putin’s Russia and Kaczyński’s Poland are hostile to each other but they are even more hostile to the principles on which the European Union was founded.)

http://www.nybooks.com/articles/2016/02/11/europe-verge-collapse-interview/

Zostawmy na boku sorosowską interpretację owych zasad, na których rzekomo ufundowana została Unia Europejska – progresywistyczna wizja społeczeństwa otwartego, bliska Sorosowi, nie była bynajmniej wizją przyświecającą ojcom-założycielom UE. Chodzi mi o coś innego. O ową Polskę, której Niemcy potrzebują, żeby broniła ich przed Rosją.

Dostrzegam tu dwa ważne momenty.

Po pierwsze: Soros, będący nieżyczliwym nam, ale uważnym, inteligentnym i – to przede wszystkim - wiedzącym, jak mówi się i myśli za najważniejszymi kulisami świata obserwatorem rzeczywistości uważa najwyraźniej, że – wbrew temu, co Polacy często skłonni są sądzić – pomiędzy Niemcami a Rosją (czy przynajmniej – putinowską Rosją) istnieje strukturalny antagonizm. Strukturalny i potężny. Może nawet o wojennym potencjale. Nawet jeśli jednak niekoniecznie aż wojennym, to w każdym razie na tyle istotnym, że dla Sorosa jest oczywiste, iż Niemcom bardzo potrzebne jest posiadanie czy to wschodniej forpoczty, czy przynajmniej sprzymierzonego z nimi bufora.

I po drugie: Soros uważa, że w związku z tym Niemcy bardzo potrzebują Polski. I to nie jakoś tam ogólnie, ale bardzo konkretnie – dla zachowania równowagi w swoich relacjach z Rosją. Bo (to już dopowiadam ja to, co Soros jedynie sygnalizuje) ewentualne zachwianie się naszego kraju w konsekwentnie antykremlowskiej polityce spowodowałoby co najmniej zasadniczą zmianę w równowadze sił na obszarze wschodnioeuropejskim, a być może i dalej idące a złe dla Niemiec (i chyba w ogóle Zachodu) konsekwencje. Dlatego Polska – i to, powtórzmy, właśnie w kontekście Rosji – jest dla Berlina tak ważna.

Powyższe kieruję do sztambucha tym Polakom z mediów i opozycji (a jest ich wielu), którzy twierdzą że patriotyczną powinnością jest robić wszystko co można, żeby Zachód się na nas za nic nie gniewał, bo inaczej Niemcy zostawią niewdzięczną Polskę na pastwę kremlowskiego niedźwiedzia. Ostatnio taką tezę sformułował m.in. Sławomir Sierakowski.

Otóż nie. Jesteśmy dla nich ważni właśnie jako kluczowy element w grze z Rosją, której się boją. I (w odróżnieniu od wielu spośród nas) oni bardzo doceniają i naszą w tej grze rolę, i nasz potencjał jako państwa.

Nie znaczy to, że należy szarżować i uważać się za mocarstwo. Ale warto też zdawać sobie sprawę z tego, że naprawdę nie jesteśmy, by użyć metafory Władysława Bartoszewskiego „panną brzydką i biedną”, która musi ze wszystkich sił podlizywać się berlińskiemu mocarzowi, by ten nie pozwolił zgwałcić jej rosyjskiemu niedźwiedziowi.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych