Joanna Siedlecka w "Biografiach odtajnionych" pokazuje co komunizm wyprawiał z pisarzami

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Blogpress
fot. Blogpress

Poznając się przed laty z Joanną nie wiedziałem jeszcze, że zajmie się m.in. Włodzimierzem Odojewskim. Po obejrzeniu w portalu wpolityce filmu ze spotkania z autorką doszedłem do przekonania, że nie wszystko jeszcze - mimo bogactwa zgromadzonego przez nią materiału - zostało wyjaśnione.

Mieszkając w Monachium i pracując jako wykładowca dla US Army, pozostawałem w kontakcie z Radiem Wolna Europa - której byłem zresztą uprzednio korespondentem z Nowego Jorku - od czasu do czasu składając w jej redakcji literackiej teksty. Redakcję prowadził wówczas Włodzimierz Odojewski, autor czytanej przeze mnie jeszcze przed opuszczeniem kraju książki „Zasypie wszystko, zawieje”.

Od pierwszego spotkania z Odojewskim miałem poczucie, że mam do czynienia z bufonem, skrytego jednak płaszczem popularności i uznania. Był w końcu redaktorem Radia Wolna Europa, a o istnieniu tej instytucji mogłem wypowiadać się jedynie w superlatywach. Pewnego dnia dowiedziałem się od pracującego także w RWE redaktora i zarazem przyjaciela Konrada Tatarowskiego, że Odojewski rozpuszcza informacje jakobym był agentem Centralnej Agencji Wywiadowczej. Czy przyczynił się do tego fakt, że pracowałem dla amerykańskiej armii? Nie wiem. Zagadkę miałem rozstrzygnąć dopiero po latach.

Któregoś dnia Marek Nowakowski - który do czasu ujawnienia przeszłości Odojewskiego był z nim zaprzyjaźniony - zaprosił mnie na spotkanie dotyczące pisarzy Podola. Pojechałem na nie z ówczesnym Dyrektorem Instytutu Książki Magdą Ślusarską. Spotkanie prowadził Krzysztof Masłoń. W prezydium zasiadał m.in. Marek Nowakowski i Włodzimierz Odojewski. Publiczności może nie było wiele, ale za to tej najwyższego sortu, aby wymienić tu choćby profesora Jana Tomkowskiego z Instytutu Badań Literackich.

Po spotkaniu podszedłem do Odojewskiego - o tym, że był TW wciąż nie wiedziałem - i zagadnąłem go, jak znajduje Warszawę w porównaniu z życiem w Monachium. Odpowiedział: „Nie przypominam sobie Pana”. Przyznam, że  byłem tym poruszony, bo spotykaliśmy się wielokrotnie i to on sam pilotował fragmenty moich książek w RWE. Pomyślałem jednak: Może wiek? Amnezja? Tymczasem podeszła do mnie jego żona mówiąc: „Jak miło tu Pana w Warszawie widzieć. Odojewski natychmiast usunął się w bok, nie zdradzając spotkaniem ze mną zainteresowania. Nie byłoby w tym zdarzeniu nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jego żonę widziałem zaledwie kilka razy, natomiast z nim spotykałem się razy kilkadziesiąt.

I teraz w czasie dyskusji książki Joanny Siedleckiej słyszę argumenty, które znam na pamięć. Nikomu nie szkodził. Był może (!!!) i donosicielem, ale było ich przecież wielu. No i żyją ich dzieci. Wnuki. Ich wrażliwość też musimy brać pod uwagę. Przecież Amerykanie musieli wiedzieć kogo zatrudniają.

Otóż muszę powiedzieć: NIE WIEDZIELI! Po latach zagadnąłem rzeczywistego pracownika amerykańskiego wywiadu, mającego dostęp do papierów zatrudnianych przez RWE osób, co było z tym Odojewskim? Nakłamał, czy też było wiadome, że był swego czasu współpracownikiem komunistycznej Służby Bezpieczeństwa? Odpowiedź była jednoznaczna: Nic na temat jego współpracy nie wiedzieliśmy. Mieliśmy też zaufanie do osób, które go rekomendowały. Dodam, że były to najpewniej rekomendacje w stylu nieżyjącego Władysława Bartoszewskiego odnoszące się do mianowania Tomasza Turowskiego ambasadorem w Hawanie. Słowem groza, której znaczący rąbek odsłania książka Joanny Siedleckiej.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych