Bo nawet cytowany przez „Wyborczą” Simon Qijano-Evans, główny strateg londyńskim oddziale Commerzbanku, komentuje dotyczącą Polski decyzję „Standard&Poor’s” słowami:
Wchodzimy w nową erę, kiedy to agencje ratingowe mówią nam, że bardziej boją się o politykę i program reform niż o fundamenty gospodarcze.
Zrozumieć można tę wypowiedź tak: agencjom ratingowym zaczyna bardziej zależeć na polityce niż na fundamentach gospodarczych. Czyli agencje ratingowe realizują – przede wszystkim – cel polityczny.
Zinterpretować tę sytuację można w sposób następujący: interesy ekonomiczne (i związana z nimi wrażliwość ideologiczna) zachodnich elit stały się w ich rozumieniu zagrożone w stopniu, który wymusza na nich działania bardziej niż dotąd bezpośrednie. I również instytucje, które dotąd cieszyły się pewną autonomią, zaczynają realizować interesy zachodnich elit w sposób bardziej niż dotąd bezpośredni.
Co nie oznacza wcale, by z ocenami agencji nie trzeba było się liczyć. Mają one bowiem sporą zdolność kreowania przyszłości, na zasadzie tzw. samosprawdzającej się prognozy. (Jedna z agencji niegdyś zapowiedziała wybuch wojny domowej w Libanie i wojna ta wybuchła – według niektórych właśnie na skutek tej zapowiedzi. Choć z drugiej strony na początku 2012 agencje Moody’s, Standard&Poor’s i Fitch obniżyły rating Węgier do poziomu BB+ z perspektywą negatywną. Czyli w zasadzie do tzw.poziomu śmieciowego. I jakoś do tej pory Węgry nie zawaliły się. Notują nawet gospodarcze sukcesy…).
Będzie więc bez wątpienia ciężko. Ale warto pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze – że ocena, która dotknęła Polskę, nie wyskoczyła z głowy jakiejś bogini mądrości, czy wszechwiedzącego komputera. Że sformułowało ją paru panów i pań, mających określone interesy. I uzależnionych od innych dam i gentelmanów, mających jeszcze większe interesy, związane z ocenianym przedmiotem. I po drugie – że przykład Węgier dowodzi, iż nawet w tej sytuacji można wygrać.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Bo nawet cytowany przez „Wyborczą” Simon Qijano-Evans, główny strateg londyńskim oddziale Commerzbanku, komentuje dotyczącą Polski decyzję „Standard&Poor’s” słowami:
Wchodzimy w nową erę, kiedy to agencje ratingowe mówią nam, że bardziej boją się o politykę i program reform niż o fundamenty gospodarcze.
Zrozumieć można tę wypowiedź tak: agencjom ratingowym zaczyna bardziej zależeć na polityce niż na fundamentach gospodarczych. Czyli agencje ratingowe realizują – przede wszystkim – cel polityczny.
Zinterpretować tę sytuację można w sposób następujący: interesy ekonomiczne (i związana z nimi wrażliwość ideologiczna) zachodnich elit stały się w ich rozumieniu zagrożone w stopniu, który wymusza na nich działania bardziej niż dotąd bezpośrednie. I również instytucje, które dotąd cieszyły się pewną autonomią, zaczynają realizować interesy zachodnich elit w sposób bardziej niż dotąd bezpośredni.
Co nie oznacza wcale, by z ocenami agencji nie trzeba było się liczyć. Mają one bowiem sporą zdolność kreowania przyszłości, na zasadzie tzw. samosprawdzającej się prognozy. (Jedna z agencji niegdyś zapowiedziała wybuch wojny domowej w Libanie i wojna ta wybuchła – według niektórych właśnie na skutek tej zapowiedzi. Choć z drugiej strony na początku 2012 agencje Moody’s, Standard&Poor’s i Fitch obniżyły rating Węgier do poziomu BB+ z perspektywą negatywną. Czyli w zasadzie do tzw.poziomu śmieciowego. I jakoś do tej pory Węgry nie zawaliły się. Notują nawet gospodarcze sukcesy…).
Będzie więc bez wątpienia ciężko. Ale warto pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze – że ocena, która dotknęła Polskę, nie wyskoczyła z głowy jakiejś bogini mądrości, czy wszechwiedzącego komputera. Że sformułowało ją paru panów i pań, mających określone interesy. I uzależnionych od innych dam i gentelmanów, mających jeszcze większe interesy, związane z ocenianym przedmiotem. I po drugie – że przykład Węgier dowodzi, iż nawet w tej sytuacji można wygrać.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/278415-ratingi-nie-wyskakuja-z-glowy-bogini-madrosci-jeszcze-kilka-lat-temu-obiektywnosc-ich-ocen-krytykowal-nawet-jean-claude-juncker?strona=2