Po drugie Viktor Orban zintensyfikował swoje kontakty gospodarcze z Pekinem i wbrew stereotypom nawiązał pragmatyczne stosunki z Moskwą, co dawało mu większe pole manewru w relacjach z Unią. W przypadku PiS-u tych stosunków z dalekim ani bliższym Wschodem na razie nie ma…
Była wizyta prezydenta Dudy w Pekinie
No tak, to może być pewien sygnał i może wzmocnić pozycję Polski i PiSu, jako ewentualnego gwaranta umów związanych z jedwabnym szlakiem. Natomiast w takim momencie ta wizyta nawet bez tych kolejnych kroków jest wydarzeniem, które daje większe atuty Prawu i Sprawiedliwości w dalszych polemikach z Unią.
Pokazuje, że w tym sporze nie jesteśmy sami? Że mamy sojusznika?
Tak. Poza tym PiS będzie mógł wykorzystać argumenty, że pod rządami Fideszu gospodarka węgierska wygląda dużo lepiej niż przed nimi. Argumentem przeciw będą zapewne działania Fideszu ws. Trybunału Konstytucyjnego – bardzo zbieżne z tym co proponuje dziś ugrupowanie Kukiza. Niewygodne dla PiS może być wyznaczanie okręgów wyborczych na Węgrzech z racji na dużą nieczytelność – tam jest system mieszany. To być może pokazuje, że PiS będzie wyciągało wnioski z losów państw które znalazły się w Europie w podobnej a nawet trudniejszej sytuacji. Bo na razie wobec Polski są tylko pewne zapowiedzi – nie ma żadnych konkretnych działań.
A dlaczego ta wizyta ma taki charakter półprywatny? Skoro Węgry gotowe są udzielić wsparcia Polsce, czemu to nie jest wizyta oficjalna – z rządem, a jedynie spotkanie dwóch szefów partii?
Myślę, że tu zważył czynnik pragmatyczny. Wizyty oficjalne są związane z protokołem. Muszą mieć jakiś efekt poza podaniem sobie rąk. PiS rządzi krótko… Gdyby to była wizyta oficjalna Viktor Orban powinien się spotkać z Beatą Szydło. Natomiast w przypadku wizyty nieoficjalnej – partnerem jest Jarosław Kaczyński, jako szef partii o podobnym profilu…
Czy to też nie jest argument dla tych krytyków PiS-u, którzy mówią: zobaczcie kto tu rządzi! To Jarosław Kaczyński, a nie Beata Szydło pociąga w Polsce za wszystkie sznurki!
Dla mnie cały ten dyskurs wokół tego czy to Jarosław Kaczyński rządzi w Polsce jest dość absurdalny. Czasem premier jest liderem ugrupowania, czasem jak w USA – prezydent jet faktycznym liderem partii a nie żadnym bezpartyjnym arbitrem,. W wielu krajach gdzie rządziły koalicje premierami zostawali politycy z drugiego szeregu i rządzili. Ta dyskusja w Polsce jest absurdalna. Ja bym się raczej obawiał innej sytuacji – gdyby ośrodki władzy były rozproszone i żaden nie był tym głównym, a działania byłyby krótkoterminowe i dochodziłoby do dysfunkcjonalnych konfliktów między rządem a prezydentem, czy pomiędzy kierownictwem partii a rządem – bo i takie historie europejska demokracja zna. W latach 90 tych również Polska polityka nie raz pogrążała się w chaosie na skutek sporu między prezydentem a premierem – nawet z jednego obozu. Pamiętajmy, że PiS oblicza swoje rządy na co najmniej cztery lata i różne konfiguracje personalne mogą się jeszcze zdarzyć. Nie zawsze partia musi wszystkie swoje atuty wystawić na początku. Zwłaszcza, ze sytuacja międzynarodowa jest mocno nieprzewidywalna.
A wracając do wydarzeń bliższych - Węgry będą naszym żelaznym sojusznikiem w zaplanowanej na 13 stycznia unijnej debacie na temat Polski?
Czy żelaznym – to nie wiemy.
A jeśli nie na Węgry – to na kogo możemy liczyć?
Kto zależy od kontekstu. Pamiętajmy, że kryzys związany z uchodźcami w istocie ujawnił coś co jest dużo poważniejszym wyzwaniem. Bo problem uchodźców jest dla Polski czy Słowacji problemem pośrednim. Nie jesteśmy dla nich krajem docelowym. Ale on ujawnił spór o przyszłość i kształt Unii i problem relacji pomiędzy Unią a państwami członkowskimi. To spór o suwerenność państwa. Można znaleźć takie ugrupowania i wewnątrz EPP które są zwolennikami pogłębiania suwerenności państw, jak tez partie konserwatywne o bardziej suwerennościowym charakterze jak choćby UKIP. Nie mówiąc już o Froncie Narodowym we Francji. Tak samo na lewicy - większość partii socjaldemokratycznych opowiada się za jakaś formą demokratyzacji struktur unijnych ale są też znacznie bardziej sceptyczne – jak irlandzka Sinn Fein.
Ale czy dyskusja o Polsce jest elementem tej debaty o całej Unii? W kontekście polityki uchodźczej? Czy to oddzielna, incydentalna historia?
To fragment dużo poważniejszej dyskusji. Mało kto pamięta takie sformułowanie z programu PiS z 2011 roku, który mówi , ze demokracja jest możliwa tylko na poziomie państwa narodowego. Tak naprawdę to jest zajęcie stanowiska na temat przyszłości Unii, jeśli na to nałożymy sceptycyzm co do przyjęcia euro – to jest to pogląd dość odległy od poglądów liberalnej części polskiego spektrum politycznego. Polacy też byliby podzieleni w tej materii. I na pewno Węgry nie byłyby tutaj odlegle od poglądów PiS- u.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po drugie Viktor Orban zintensyfikował swoje kontakty gospodarcze z Pekinem i wbrew stereotypom nawiązał pragmatyczne stosunki z Moskwą, co dawało mu większe pole manewru w relacjach z Unią. W przypadku PiS-u tych stosunków z dalekim ani bliższym Wschodem na razie nie ma…
Była wizyta prezydenta Dudy w Pekinie
No tak, to może być pewien sygnał i może wzmocnić pozycję Polski i PiSu, jako ewentualnego gwaranta umów związanych z jedwabnym szlakiem. Natomiast w takim momencie ta wizyta nawet bez tych kolejnych kroków jest wydarzeniem, które daje większe atuty Prawu i Sprawiedliwości w dalszych polemikach z Unią.
Pokazuje, że w tym sporze nie jesteśmy sami? Że mamy sojusznika?
Tak. Poza tym PiS będzie mógł wykorzystać argumenty, że pod rządami Fideszu gospodarka węgierska wygląda dużo lepiej niż przed nimi. Argumentem przeciw będą zapewne działania Fideszu ws. Trybunału Konstytucyjnego – bardzo zbieżne z tym co proponuje dziś ugrupowanie Kukiza. Niewygodne dla PiS może być wyznaczanie okręgów wyborczych na Węgrzech z racji na dużą nieczytelność – tam jest system mieszany. To być może pokazuje, że PiS będzie wyciągało wnioski z losów państw które znalazły się w Europie w podobnej a nawet trudniejszej sytuacji. Bo na razie wobec Polski są tylko pewne zapowiedzi – nie ma żadnych konkretnych działań.
A dlaczego ta wizyta ma taki charakter półprywatny? Skoro Węgry gotowe są udzielić wsparcia Polsce, czemu to nie jest wizyta oficjalna – z rządem, a jedynie spotkanie dwóch szefów partii?
Myślę, że tu zważył czynnik pragmatyczny. Wizyty oficjalne są związane z protokołem. Muszą mieć jakiś efekt poza podaniem sobie rąk. PiS rządzi krótko… Gdyby to była wizyta oficjalna Viktor Orban powinien się spotkać z Beatą Szydło. Natomiast w przypadku wizyty nieoficjalnej – partnerem jest Jarosław Kaczyński, jako szef partii o podobnym profilu…
Czy to też nie jest argument dla tych krytyków PiS-u, którzy mówią: zobaczcie kto tu rządzi! To Jarosław Kaczyński, a nie Beata Szydło pociąga w Polsce za wszystkie sznurki!
Dla mnie cały ten dyskurs wokół tego czy to Jarosław Kaczyński rządzi w Polsce jest dość absurdalny. Czasem premier jest liderem ugrupowania, czasem jak w USA – prezydent jet faktycznym liderem partii a nie żadnym bezpartyjnym arbitrem,. W wielu krajach gdzie rządziły koalicje premierami zostawali politycy z drugiego szeregu i rządzili. Ta dyskusja w Polsce jest absurdalna. Ja bym się raczej obawiał innej sytuacji – gdyby ośrodki władzy były rozproszone i żaden nie był tym głównym, a działania byłyby krótkoterminowe i dochodziłoby do dysfunkcjonalnych konfliktów między rządem a prezydentem, czy pomiędzy kierownictwem partii a rządem – bo i takie historie europejska demokracja zna. W latach 90 tych również Polska polityka nie raz pogrążała się w chaosie na skutek sporu między prezydentem a premierem – nawet z jednego obozu. Pamiętajmy, że PiS oblicza swoje rządy na co najmniej cztery lata i różne konfiguracje personalne mogą się jeszcze zdarzyć. Nie zawsze partia musi wszystkie swoje atuty wystawić na początku. Zwłaszcza, ze sytuacja międzynarodowa jest mocno nieprzewidywalna.
A wracając do wydarzeń bliższych - Węgry będą naszym żelaznym sojusznikiem w zaplanowanej na 13 stycznia unijnej debacie na temat Polski?
Czy żelaznym – to nie wiemy.
A jeśli nie na Węgry – to na kogo możemy liczyć?
Kto zależy od kontekstu. Pamiętajmy, że kryzys związany z uchodźcami w istocie ujawnił coś co jest dużo poważniejszym wyzwaniem. Bo problem uchodźców jest dla Polski czy Słowacji problemem pośrednim. Nie jesteśmy dla nich krajem docelowym. Ale on ujawnił spór o przyszłość i kształt Unii i problem relacji pomiędzy Unią a państwami członkowskimi. To spór o suwerenność państwa. Można znaleźć takie ugrupowania i wewnątrz EPP które są zwolennikami pogłębiania suwerenności państw, jak tez partie konserwatywne o bardziej suwerennościowym charakterze jak choćby UKIP. Nie mówiąc już o Froncie Narodowym we Francji. Tak samo na lewicy - większość partii socjaldemokratycznych opowiada się za jakaś formą demokratyzacji struktur unijnych ale są też znacznie bardziej sceptyczne – jak irlandzka Sinn Fein.
Ale czy dyskusja o Polsce jest elementem tej debaty o całej Unii? W kontekście polityki uchodźczej? Czy to oddzielna, incydentalna historia?
To fragment dużo poważniejszej dyskusji. Mało kto pamięta takie sformułowanie z programu PiS z 2011 roku, który mówi , ze demokracja jest możliwa tylko na poziomie państwa narodowego. Tak naprawdę to jest zajęcie stanowiska na temat przyszłości Unii, jeśli na to nałożymy sceptycyzm co do przyjęcia euro – to jest to pogląd dość odległy od poglądów liberalnej części polskiego spektrum politycznego. Polacy też byliby podzieleni w tej materii. I na pewno Węgry nie byłyby tutaj odlegle od poglądów PiS- u.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/277297-prof-chwedoruk-spotykajac-sie-z-viktorem-orbanem-jaroslaw-kaczynski-manifestuje-ze-nie-jest-prawda-teoria-o-izolacji-pis-u-i-polski-w-europie-nasz-wywiad?strona=2