Ludzie, łby pospuszczać! Zamiast polskiego hymnu szefowi radiowej „Jedynki” proponuję odgrywanie marsza żałobnego. Na cześć własnej głupoty!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP- Marcin Obara
fot. PAP- Marcin Obara

Ludzie łby pospuszczać i wyjść na ulice! Czy ludzie mnie słyszą?! Jest prawda czasów, o których mówimy, i prawda ekranu, która mówi: prasłowiańska dąbrowa chroni w swych konarach plebejskiego obywatela… Bo chroni. A przynajmniej tak jej, znaczy jemu, Kamilowi - nomen omen - Dąbrowie, się wydaje.

Kogo i przed czym chroni? Nie pytać, łby pospuszczać i na ulice! W obronie nie austriackiej, nie kreolskiej, ale naszej, naszej polskiej dąbrowy i jej broniących.

„Nie wykluczam, że Polacy w obronie mediów publicznych wyjdą na ulice”

— snuje szef radiowej „jedynki”. Ba, nie wyklucza też nawet, że:

„sam z ogromną przyjemnością odbiorze hienę roku za granie hymnu Polski”.

Dąbrowa-redaktor chciałby bardzo, żeby spsiałe Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i jemu tę hienę przyznało. To byłaby nobilitacja! Mógłby wówczas „z przyjemnością” odebrać ją razem z kolegą Tomaszem Lisem, który nieco wcześniej wzywał lud do urządzenia „Majdanu w Warszawie”, a któremu – temu Lisu, SDP owo zaszczytne wyróżnienie już przyznało. Dąbrowie też się należy jak, za przeproszeniem, psu miska. No, bo cóż to za kombatant-bojownik o wolność i demokrację bez choćby takiego dowodu poświęcenia dla sprawy. A, że dysydenci muszą trzymać się razem, redaktor Lis udziela redaktorowi Dąbrowie – jak mawiano za nieboszczki Polski tzw. Ludowej - szerokiego poparcia za pośrednictwem „Newsweeka”:.

„Od noworocznego poranka, co godzinę Radiowa Jedynka gra naprzemienne >>Mazurka Dąbrowskiego<< lub kantatę >>Ody do Radości<< na znak sprzeciwu wobec przyjętej przez Sejm noweli ustawy o mediach publicznych. Co liczycie państwo ugrać tym protestem?”

— spytał czujny „Newsweek”, a Dąbrowa wyjaśnił obrazowo:

„Chcę zwrócić uwagę opinii publicznej na to, że z mediami publicznymi dzieją się dziwne rzeczy. Właśnie został dokonany abordaż. Mówiąc obrazowo, wygląda to tak: Podpływają piraci, rzucają haki i próbują przejąć okręt dziurawiąc go i niszcząc. A przy okazji wyrzucają za burtę nie tylko nas - kapitanów, czyli ludzi na stanowiskach kierowniczych, ale też dziennikarzy, którzy bardzo dobrze wykonywali swoją pracę”.

Zainteresowanych, jeśli chcą „zwrócić”, odsyłam do „Newsweeka”, który dużo pytał, a Dąbrowa długo odpowiadał. Reasumując, szef „jedynki” walczy i będzie walczył do końca. Aż do chwili, gdy zostanie zmuszony przez piratów do wyniesienia w kartonach swych rzeczy z okrętu. O słuszności tej walki przekonują go esemesy i maile, które dostaje z lądu:

„Większość to krótkie przekazy w stylu >>tak trzymać<< albo zachęty byśmy mobilizowali inne anteny i pisma. Ale są i bardzie osobiste. Jedna z radiosłuchaczek napisała, że ma 70 lat i że ostatnio coś nią tak poruszyło w mediach w 1989 r.”.

Przyznam, że mną też „coś tak poruszyło”… A gdzie był Dąbrowa i inni, gdy sprzymierzony z nim dzisiaj Lis wyrzucał z pracy z natychmiastowym skutkiem całe zespoły dziennikarzy z „Wprost” i „Newsweeka”, gdy powierzano mu kierownictwo w tych redakcjach?

Wyrzuconych, dodam, którzy nie mieli ochoty występować w roli politycznych dziwek, było w mediach, w tym w telewizji i radiu, o wiele więcej. Oczywiście, Dąbrowie, Lisowi i innym dającym swym mocodawcom… - powiedzmy - z siebie wszystko, wszystkim tym, którzy „bardzo dobrze wykonywali swoją pracę”, nie chodzi, Boże broń, o własne tyłki, lecz o wolność i demokrację. I to w obronie tych, ma się rozumieć, wartości, a nie swych tyłków, gotowi są posługiwać się hymnem państwowym i nieformalnym hymnem UE. Dla większego efektu, zamiast grania co godzinę tych – jak określił „Newsweek” - „melodii”, które mają „dotrzeć do uszu prezydenta”, proponuję koledze Dąbrowie grać co kwadrans, albo najlepiej na okrągło, sonatę fortepianową nr 2 w b-moll op. 35 Fryderyka Chopina, znaną pod nazwą „The Funeral March”, czyli „Marsza żałobnego”.

Będzie nie tylko polsko-patriotycznie i europejsko, ale światowo! W końcu grano go m.in. na pogrzebach Winstona Churchilla, Johna F. Kennedy’ego, Margaret Thatcher, a nawet Leonida Breżniewa…

Wykorzystanie hymnu przez szefa „jedynki”, który traktuje publiczną rozgłośnię jak własny folwark, do własnych celów, nikogo nie powinno już chyba dziwić. Multimedialne kauzyperdy pozbawionej władzy Platformy tzw. Obywatelskiej dawno przekroczyły granice „bareizmu”. Lista tych - że sięgnę do pozaekranowej leksyki Tomasza Lisa na żywo - „pryszczy na dupie” jest niemała. Wypowiedź Lisa o warsztacie dziennikarskim można odtworzyć sobie w całości z portalu YouTube

,której odnośny fragment brzmi, co z szacunku dla autora przytaczam bez wykropkowania:

„Kurwa, to mają być blokady dróg, kurwa, co to w ogóle jest…, to cały dzień, kurwa, robiliśmy tą planszę, co to jest, kurwa, zbuczyn, gdzie jest, kurwa, napisane, czy to jest droga krajowa lokalna, czy jakaś, skąd ci biedni ludzie, kurwa, mają to zrozumieć, bo ja tego nic nie rozumiem, wypierdalamy tą planszę, nie ma kurwa tej planszy, z baranami po prostu nie można pracować i wypierdol mi ten kawałek, kontaktujesz?! „Szkurwa po prostu, po prostu, nie mogę…”

Zaprawdę, „jest prawda czasów, o których mówimy, i prawda ekranu…”. Z baranami, zaiste, pracować się nie da.

„Nie, nie! Zamieńcie go na psa! Zamieńcie go na psa! Niech on się odszczekuje swoim prześladowcom…!”

—instruował reżyser z filmu Stanisława Barei. Z tą różnicą, że reżyser z „Misia” był wymyślony dla żartu, a Lis, Dąbrowa itp. kreatorzy naszej rzeczywistości bynajmniej nie żartują. To dzieje się naprawdę. Więc, ludzie łby pospuszczać i wyjść na ulice! Czy ludzie mnie słyszą…?!

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych