W styczniu Sąd Najwyższy będzie rozstrzygał o ważności wyborów parlamentarnych. Czy to możliwe, że je zakwestionuje?

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Czy w Polsce może dojść do unieważnienia wyborów? Choć nigdy wcześniej się to nie zdarzyło, taki scenariusz wcale nie jest nieprawdopodobny.

Informacje na temat możliwego rozwoju wypadków podaje organizacja G/K Raport, która przypomina, że ostatnie słowo kwestii ważności wyborów należy do  Sądu Najwyższego. A ten ma 90 dni od dnia wyborów na podjęcie uchwały o ich ważności.

Do Sądu Najwyższego wpłynęło 77 protestów wyborczych. W dniu 18 grudnia Sąd Najwyższy uznał za niezasadne 76 z nich. Pozostał do rozpatrzenia ostatni protest

— czytamy w raporcie.

Chodzi o skargę na fakt, że PiS, Polska Razem i Solidarna Polska startowały jako komitet wyborczy choć w rzeczywistości była to koalicja wyborcza trzech partii.

Jak przypomina G/K Raport Państwowa Komisja Wyborcza już przy rejestracji komitetów zwracała na ten fakt uwagę ale jej zadaniem nie jest rozstrzyganie wewnętrznych porozumień pomiędzy partiami. Robi to Sąd Najwyższy.

PKW jako pierwsza zwróciła uwagę, że o miejscu polityków z partii Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina na listach PiS nie decydowała przynależność do PiS ale udział w koalicji na podstawie aneksu do umowy koalicyjnej. Tym samym nie był to komitet ale koalicja wyborcza - na takim stanowisku stanęło PKW ale dopiero Sąd Najwyższy decyduje czy miało to wpływ na wynik wyborczy.

— czytamy w informacji umieszczonej na facebookowej stronie organizacji.

A to oznacza, że sąd zdecyduje według własnej interpretacji czy ludzie głosujący na komitet wyborczy PiS wiedzieli, że w jego skład wchodzą też inne partie i kandydują osoby należące do innych niż PiS ugrupowań.

Istotną okoliczność stawarza tu fakt, że Zjednoczona Lewica startująca jako koalicja zdobyła 7,55 proc głosów i nie znalazła się w Sejmie. Gdyby Zjednoczona Lewica jak PiS wystartowała jako komitet jej posłowie zasiadali by dziś w sejmowych ławach.

G/K Raport zwraca też uwagę, że Teresa Flemming-Kulesza, Prezes Sądu Najwyższego kierująca Izbą Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, który będzie orzekał o ważności wyborów, została na to stanowisko powołana w 1990 roku, jeszcze przez prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego.

Portal przytacza też inne niepokojące fakty, np deklarację Romana Giertycha, który w dniu 8 grudnia napisał, że tylko Sąd Najwyższy może obronić demokrację orzekając nieważność wyborów.

ansa/ G/K Raport

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.