Wycie i grzygrzytanie. Natężenie nienawistnej propagandy właśnie teraz w okresie przedświątecznym ma na celu zburzyć spokój społeczny

PAP/Bartłomiej Zborowski
PAP/Bartłomiej Zborowski

Wycie i grzygrzytanie jakie dobywa się z rozmaitych czeluści medialnych jest oczywiście zupełnie naturalnym objawem, który był do przewidzenia już wtedy, gdy okazało się, że Andrzej Duda wygrał wybory, a zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości jest do osiągnięcia. Już wtedy i publicyści (a i zwykli obywatele) mówili: „teraz to się dopiero zacznie”. Sam zresztą tak napisałem, mając w pamięci przemysł pogardy z lat 2005-2007 i później.

I rzeczywiście. To co dzieje się w mediach jest spełnieniem obaw wszystkich tych, którym leży na sercu dobro kraju. Działalność mediów mainstreamu nie jest już nawet propagandą „mającą na celu podciąć godnościowe podstawy tych rządów” (parafrazując wypowiedź pewnego nikczemnika). W tej chwili jest to zorkiestrowana akcja, która ma doprowadzić do erozji elektoratu Prawa i Sprawiedliwości w pierwszym etapie, a  w drugim do wywołania rozruchów antyrządowych. Można przypuszczać, że przy tej okazji nastąpią jakieś prowokacje zorganizowane przez wciąż istniejące powiązania ubeckie (mogą na przykład podczas takich rozruchów paść strzały i poleje się krew) a to z kolei będzie przyczyna do żądania przeprowadzenia wcześniejszych wyborów – co przy zerodowanym elektoracie PiS doprowadzi do powrotu do władzy przedstawicieli Systemu (jakkolwiek ich ugrupowania by się wówczas nazywały).

Starsi z nas muszą mieć skojarzenia z latami 1980-1981. Wtedy też propaganda reżimowa wściekle atakowała Solidarność, a równocześnie cenzura pozwalała publikować wszystkie do tej pory blokowane informacje o gwałtach, katastrofach, morderstwach i kradzieżach. W efekcie ówczesny odbiorca mediów oficjalnych, jeśli nie był zaangażowanym działaczem Solidarności, odnosił wrażenie, że w kraju panuje całkowity chaos, naruszone są podstawy spokojnego bytu, nawet osobiste bezpieczeństwo, na skutek działalności warchołów z Solidarności. I że ktoś musi wreszcie zaprowadzić porządek. Jak była ta akcja skuteczna wskazuje fakt, że do dzisiaj duża część Polaków pamiętających tamte wydarzenia uważa wprowadzenie stanu wojennego, czyli zamach wojskowy, za korzystne i słuszne.

Analogie z tamtą akcją propagandową przygotowującą zamach stanu są oczywiste. Natężenie nienawistnej propagandy właśnie teraz w okresie przedświątecznym ma na celu zburzyć spokój społeczny, wprowadzić w życie ludzi nerwowość i niepewność jutra. Do tego dochodzi też czynnik presji zewnętrznej – w latach 1980-81 były to oświadczenia Biura Politycznego KC KPZR, albo listy towarzyszy partyjnych z krajów KLD , teraz takim biurem politycznym jest tow. Martin Schulz, któremu najwyraźniej coś się pomerdało i wydaje mu się, że może zastraszyć polski rząd.

W tym wszystkim jednak, pośród wściekłego wycia dobiegającego z ekranów jedno jednak jest zasadniczo różne od tego co działo się w latach 1980-81: niezależny obieg informacji, który jest na tyle potężny i oddziałujący na młodych, że istnieje możliwość mobilizacji wielkich grup społecznych w obronie ruchu wolnościowego, który usiłuje wyrwać Polskę z okowów postkomunizmu. I dla tego pozostaje wycie w czeluści, a plany wyjących się nie powiodą.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.